Słońce świeciło jasno. Ranek prezentował ludziom, jak światu chce się żyć. Ptaki ćwierkały, radośnie przeskakując to tu, to tam. Czasem zatrzymywały się na chodniku lub trawie pod dużymi drzewami, aby znaleźć pożywienie.
Takie też ranki szczególnie upodobał sobie Kanada. Stosunkowo wysoki chłopak. Za wysoki, jak na swój wiek. Niedawno skończył lat 18. Nie wyglądał tak, jak go malują. Flanelowe koszule w kratę nosił od czasu do czasu. Nie częściej niż zwykłe, białe koszule. Wystarczył mu przeciętny t-shirt. Najczęściej szarawy. Tego dnia takowy miał ma sobie, w parze z dziurawymi na kolanach jeansami oraz wysokimi za kostki butami o grubej podeszwie.
Drobny wietrzyk muskał Kanadyjczyka po policzkach, zmuszając od czasu do czasu do poprawienia włosów związanych w kitkę. Te pojedyncze pochodzące z grzywki opadały mu na czoło, wpadając czasem w oczy. Bywało to dosyć uciążliwe.
Urody Kanadzie dodawał kolczyk na ustach, a także bluza zawiązana w pasie. Było zbyt ciepło, aby ją nosić. Miał ją na sobie jedynie dla stylizacji. Nie da się zaprzeczyć, że chłopak miał czym się pochwalić. Miał łagodny wzrok (pomimo czerwonych jak płatki róży oczu) i uspokajający uśmiech. Dosyć charakterystyczne w jego wyglądzie były okrągłe rysy twarzy, a także szczupłe oraz stosunkowo umięśnione ciało.
Z pozoru możnaby rzec, że chłopak był człowiekiem idealnym. Nikt jednak nie jest. Jakkolwiek wyglądem przyciągał ludzi, tak charakterem odpychał. Nie trzeba się wiele trudzić, aby go zdenerwować. Wtedy nie brakuje mu słów, a czasem i chęci do bijatyki. W razie ataku z drugiej strony, posiadał całą talię ripost. Zawsze będzie walczył o swój, tak zwany, "honor". Nie da się pominąć faktu, że jeżeli należy kogoś zaliczyć do osób mściwych i dosyć egoistycznych, to musi to być Kanada.
Są dwie strony medalu. Ta jednak jest nieco mniej znana. Zresztą, szkoda.
Dla osób bliskich Kanadyjczyk jest gotów zrobić wszystko. Jego ogólne, łagodne usposobienie najbardziej widoczne jest właśnie dla rodziny. Nie da się ukryć, że w rzeczywistości Kanada jest potulnym i pomocnym susłem.Chwila... co?
Mniejsza-Osiemnastolatek szedł spokojnym krokiem, podśpiewując sobie. Rozglądał się w różne strony. Miał tyle szczęścia, że nikt nie przejeżdżał. Był sam z naturą i tym, co stworzył człowiek.
Szedł w kierunku centrum miasta. W międzyczasie w głowie układał tekst do piosenki, którą stworzył dwa dni temu. Od zawsze interesował się muzyką. Nauczył się więc gry na gitarze. Tak zaczął swoją wczesną karierę. Jak narazie jednak bardziej w formie pasji. A w przyszłości? Kto wie...Kanada spojrzał w lewo i ujrzał dosyć spory dom, otoczony drewnianym płotem. Nie da się ukryć, był tam pokaźny ogród. Posiadłość należała do przyjaciela chłopaka. Dlatego też uśmiechnął się kiedy zobaczył właściciela plewiącego kwiaty. Podszedł do płotu, który z łatwością można było przeskoczyć, i się o niego oparł.
– Dzień dobry, jak się szanowny ruski miewa? – zapytał żartobliwym tonem.
Drugi aż podskoczył.– Wspaniale, ale nie strasz mnie, bo na zawał zejdę w wieku 24 lat – rzucił rozbawiony Rosjanin, kładąc dłoń na czole zewnętrzną stroną, ponieważ wewnętrzna była w ziemi.
– Starość nie radość – uśmiechnął się podle Kanadyjczyk.
Rosja pokręcił głową z politowaniem.– Dobrze, dobrze, synku. Gdzie idziesz? – rzucił wieżowiec, wstając z ziemi i podchodząc do płotu.
– Do miasta pozałatwiać jakieś bzdety. Nic ciekawego. No ale trochę zajmie – przewrócił oczami Kanada, widocznie znudzony.
– Oho! A na wieczór się wyrobisz? – zapytał 24-latek.
Niższy uniósł brew.– Dude. Pewnie tak, ale co jest wieczorem? Nie mów, że jakiś melanż. I don't feel like drinking...
– Ej, za kogo ty mnie masz? Stereotypy jak stereotypy. Przecież raz w życiu melanż zorganizowałem i to na osiemnastkę. Pf – oburzył się Rosjanin.
– No oczywiście. Przecież każdy wie, że ty pijesz raz na ruski rok – zaczął śmiać się Kanadyjczyk.
– Ha ha, bardzo zabawne. W każdym bądź razie... Mógłbyś mnie zaszczycić i wpaść na kolację – powiedział Rosja z udawaną pokorą, ale nagle przybrał obojętny wyraz twarzy. – Tsk. Jak chcesz, to możesz sprowadzić swojego brata.
– Ooooooohohohooooo, trzebabyło tak od razu! – śmiał się bardziej Kanada.
– Co?- Nie! Nie o to chodzi! Powiedziałam "jak chcesz"! – tłumaczył się zgaszony wieżowiec.
Jego policzki oblały rumieńce. Kanadyjczyk pokręcił głową.– Tylko winny się tłumaczy! Dobra, wpadnę. I przyprowadzę Ame, nie martw się. Nara! – zawołał młodszy i, dalej się śmiejąc, zaczął ponownie iść w stronę miasta.
Jego twarz jeszcze bardziej promieniała radością. W tak dobry humor to może go wprowadzić tylko Rosja!A może...
...Ktoś jeszcze?
»»————- ❁ ————-««
Notka od autora:🌿Priviecik papużki UvU
No więc wróciłam i tutaj macie tego efekt. Ciekawe jak to będzie dalej 🤞🏻(._.)💦Słowa: 726
To narazie prolog, dlatego mało słów.Mam nadzieję, że to będzie miało ręce i nogi. Pierwszy raz staram się pisać coś w takim stylu i przyznam, że z trudem powstrzymałam się od przekleństw XD
Ogółem rzecz biorąc, to tu macie moje AU. Będę opisywać te postaci tak, jak je sobie wyobrażam, czyli z flagami na twarzy, ale i włosami, nie okrągłymi (lub prostokątnymi) łbami.
W ogóle piszę to, zamiast czytać Pana Tadeusza. Doceńcie XD
No więc tak. To do zobaczenia uwu
Notka od autora z 2023 roku
Nigdy nie przeczytałam Pana Tadeusza, a egzamin zdałam na 87% i jestem na rozszerzeniu z polskiego już 2 rok. Niewarto marnowac zycia na to fr
CZYTASZ
][ *~.𝑺𝒕𝒓𝒆𝒔𝒔𝒆𝒅 ❁𝒖𝒕.~* ][ Countryhumans ][ UkrCan ][
FanfictionPIZG JA NIE WIEM KTO TO STWORZYL ~Wystarczyło jedno miejsce i jedna chwila, aby połączyć dwa serca~ »»----- ♡ -----«« 🍁 !Książka wolna od lemonów! 🍁 ➳ Opowieść w 100% oryginalna. Jeżeli coś dla Ciebie wygląda znajomo, to to musi być przypadek. Ser...