To się robi nudne. Co mnie interesują twoje problemy? Liczysz na pomoc? No coś ty! Sam spadnę na dno. Po prostu się zamknij i nie pyskuj, wtedy będzie lepiej. Przynajmniej pogodzisz się z własną żenadą.
Te słowa chodziły Ukrainie po głowie, kiedy układał ubrania w walizce. Właściwie, to teraz wiele rzeczy chodziło mu po głowie. Czasem miał dosyć wszystkiego. Życie wydawało mu się takie skomplikowane... Jakkolwiek dalsza walka wiązałaby się z kolejnymi problemami, tak w każdym razie jest ona bezsensowna.
– Litwa ma rację – pomyślał chłopak.
Westchnął cicho. Spojrzał na Rosjanina stojącego przy drzwiach ze skrzyżowanymi rękami. Obaj nie byli zadowoleni z wyjazdu Ukraińca. Rosja, owszem, nie przepadał za nim, ale słowa Ameryki stały się dla niego priorytetem: Adoptowany czy nie, powinieneś trzymać z nim sztamę.Tak więc martwił się i bał konsekwencji negatywnego wpływu ojca na młodszego. Skoro rzeczywiście tak źle się dzieje, ktoś powinien temu zaradzić. Pytanie tylko, jak?
Ukraina usilnie nie chciał wracać do domu, ale wiedział, że inaczej się nie da. Po prostu musi. Chyba że chce ściągnąć kłopoty na nich wszystkich. Także wybór był oczywisty, ponieważ miał tylko jedną możliwość. Posłuszeństwo. Nastolatek nienawidził tego słowa. Nie był okropnie buntowniczy, ale posłusznym też nie można go nazwać. Chodził własnymi ścieżkami. A przynajmniej próbował, dopóki ktoś go nie ograniczał. Jakaś przeszkoda. Tym razem musiał się ponownie mierzyć z najgorszą przeszkodą - ojcem.
Ale żeby nie mówić jedynie na źle. ZSRR był człowiekiem pracowitym. Aczkolwiek byłby nim, gdyby nie pił. Poza tym miał na utrzymaniu sporo dzieci, ale szło mu to stosunkowo dobrze. Problem u niego był z jedną jedyną rzeczą, która niestety występuje u wielu rodziców - wybiórczość.
Nie ma nic gorszego niż faworyt i ośrodek żenady w rodzinie. Jest to bolesne dla dzieci. I to bardzo. Każde chciałoby czuć się kochane, ale nie każde takie jest...Ah, a na pewno nie Ukraina. Dlaczego? Bo czym byłaby ta opowieść bez dramatu. Logiczne.
A tak poważniej.
Stało za tym coś, o czym wiedział jedynie ZSRR. I tylko on. Było to coś, czego odkrycia znajdował się blisko Rosja. Również sam Ukraina. Zupełnie przypadkiem. Oczywiście nie miało to tak wyglądać. Jednak wyszło, jak wyszło.
– Pomóc ci? – zapytał Rosjanin, patrząc na ścianę przed sobą.
Widocznie o czymś myślał.– Nie trzeba, już skończyłem – odparł drugi, zapinając zamek walizki.
Następnie wstał i podniósł owy przedmiot.– Zaczekam w aucie – rzucił starszy, wychodząc z pokoju.
Ukrainiec westchnął. Początkowo bardzo nie chciał tutaj być. Okazało się jednak, że Rosja jest całkiem znośny. Szczególnie w porównaniu do reszty rodzeństwa. A było ono bardzo duże. Kilkanaście osób.
Chłopak wyszedł również. Otworzył drzwi wejściowe. Rzecz jasna, Rosjanin siedział w samochodzie. Wrzucił zatem walizkę do bagażnika i wsiadł do pojazdu. Spojrzał przez okno i podparł głowę. Ciężko było wyobrazić sobie zupełnie inne realia. Bardzo ciężko. Przez umysł przechodziło mu wiele myśli. Każda z nich przedstawiała różne możliwości, ale żadna to, co miało się wydarzeć teraz.Kiedy Ukraina mógł sięgnąć wzrokiem na tyle, aby zauważyć swój dom, okazało się, że jadą jednak w zupełnie innym kierunku. Już miał zwrócić uwagę Rosji, ale uznał, iż wszystko będzie lepsze od powrotu do "rodzinnego" domu. Siedział więc cicho, obserwując uważnie trasę, na której się znajdują.
– Hah. Nie odzywasz się? – zaśmiał się Rosjanin, nie spuszczając wzroku z drogi przed sobą.
– Nnnie! Jakoś nie widzę potrzeby – uśmiechnął się krótko młodszy.
Drugi pokręcił głową.

CZYTASZ
][ *~.𝑺𝒕𝒓𝒆𝒔𝒔𝒆𝒅 ❁𝒖𝒕.~* ][ Countryhumans ][ UkrCan ][
FanfictionPIZG JA NIE WIEM KTO TO STWORZYL ~Wystarczyło jedno miejsce i jedna chwila, aby połączyć dwa serca~ »»----- ♡ -----«« 🍁 !Książka wolna od lemonów! 🍁 ➳ Opowieść w 100% oryginalna. Jeżeli coś dla Ciebie wygląda znajomo, to to musi być przypadek. Ser...