#9

157 8 5
                                    

- Przestań  Tae.- mruknęłam cicho.
- Jakiś skurwiel Cię walnął podniósł rękę na ciebie moją....- zrobił przerwę- asystentke.- odsunął dłoń od mojego policzka, a ja zrobiłam krok w tył patrząc gdzieś ponad jego ramię.
- To nic. Już nie będzie robił problemów. - odparłam. Co mogłam powiedzieć innego.
- Hmm? Niby dlaczego? Pojawił się nagle i równie nagle zniknął? - spojrzałam w oczy swojego przełożonego.
- Dokładnie tak - powiedziałam zaciskając usta w wąską linię.
- Dlaczego Ci nie wierzę?- przychylił głowę w bok patrząc na mnie intensywnie.
- Możesz mi nie wierzyć ale właśnie taki jest Bastien. Ale przejdźmy do spraw służbowych. - przełknęłam gule w gardle. - To są umowy które masz podpisać, wszystko sprawdziłam. Jest tak jak powinno być. - podsunęłam mu teczkę z dokumentami.
- Szybko zmieniasz temat - wziął odemnie dokumenty i zaczął je przeglądać.
- Poprostu nie lubię mieszać mojego życia prywatnego z pracą. To zazwyczaj nie powinno iść w parze.
- Pracujesz u mnie od niedawna, A mówisz tak jakbyś pracowała z dziesięć lat.
- Bez przesady- mruknęłam cicho.
- Tak czy inaczej chciałbym żebyś kogoś dla mnie sprawdziła.- powiedział przeglądając jedną z umów.
- Kogo konkretnie?
- Kitty.
- Kitty?!
- Dlaczego jesteś taka zdziwiona? Znasz ją?- odwróciłam wzrok.
- Nie.- odpowiedziałam szybko i widziałam jak Tae  mruży oczy. - Ale słyszałam o niej. Jest cicha niewidoczna i skuteczna. Dlaczego mam ją sprawdzić?
- Zainponowała mi. I miałbym dla niej robotę. Jungkook nie chce dac mi do niej namiarów.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy. - powiedziałam- A teraz jeśli pozwolisz wrócę do firmy. - ukłoniłam się i odwróciłam na pięcie. - Wrócę jutro po umowy. - rzuciłam na odchodne i wyszłam z sypialni mężczyzny. Na korytarzu wpadłam na Hanhyunga.
- Cześć młody. - chłopak spojrzał na mnie spod byka.
- Tsa siema. Jak się czuje ojciec?- zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Nie byłeś u niego?
- Byłem jakieś 3 dni temu, a on nie wychodzi od siebie, żyje więc chyba nie mam się czym martwić.- nie mogłam uwierzyć w słowa chłopaka.
- Mieszkając razem nie byłeś u ojca, który jest ranny od 3 dni? - chłopak wzruszył ramionami.
- No jakoś tak wyszło że nie. - wzruszył ramionami i spuścił wzrok.
- O co jesteś zły na ojca?- na moje pytanie od razu podniósł wzrok.
- Skąd Ty...
- Widzę przecież. Jeśli chcesz możemy wyskoczyć na jakąś kawę czy coś. - pogrzebałam chwilę w torebce i wyciągnęłam wizytówkę. - Zadzwoń gdy najdzie Cię ochota na pogawętke. - poklepałam to po ramieniu i zaczęłam schodzić po schodach w dół do wyjścia.
- Dzięki Em. - Zatrzymały mnie jego słowa i odwróciłam się do niego z uśmiechem.
- Nie ma za co Han. - odpowiedziałam i ruszyłam już do wyjścia.
- Napewno zadzwonię! - krzyknął za mną.
- Na to liczę! Narazie!- machnęłam ręką i wyszłam z domu Kimów. Wsiadłam do auta z szoferem i kazała mu jechać do firmy.
Jednak nic nie może wiecznie trwać a zwłaszcza mój spokój.
- Ktoś na panią czeka w gabinecie. - powiedział portier kiedy go  mijałam.
- Przedstawił się jako Pani brat. - zbladłam. Skinęłam mu głową i ruszyłam do windy wcisnęłam przycisk piętra i dopiero teraz zauważyłam jak bardzo drżą mi ręce. Na litość boską.
- Em wdech i wydech. - mruknęłam do siebie. Po chwili drzwi windy się otworzyły a ja na nogach jak z waty ruszyłam do swojego gabinetu. Chwyciłam za klamkę i pchnęłam drzwi.
- Co ty tu robisz Bastien. - warknęłam a on ruszył mu mnie. Z jego oczu buchały błyskawice. Czułam ucisk w klatce jakby ktoś położył tam cegłę.
- Tego co zawsze. - chwycił mnie za szyję i przycisnął do ściany.
- Dam Ci te pieniądze. Tylko poczekaj - szepnełam.
- Ile mam jeszcze czekać?
- Złapałam drugą fuche. Daj mi jeszcze dwa miesiące.
- Niech będzie ale będę o sobie przypominał. - warknął naciskając się w moja stronę tak że czułam jego oddech na swoim policzku zacisnęłam powieki. Chwilę później poczułam  uderzenie i ból brzucha. Skinęłam, a gdy mnie puścił upadłam na podłogę.  Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły a do pokoju wparował Namjoon.
- Em miałem podrzucić Ci...- widząc mnie na podłodze a obok Bastiena podszedł do mnie i pomógł mi wstać- Co tu się dzieje i kim Ty do cholery jesteś.
- Em źle się poczuła prawda siostrzyczko?- uśmiechnął się
- Tak, Namjoon nic mi nie jest, zakręciło mi się w głowie poprostu. - Podeszłam do biurka i  usiadłam na fotelu. - Bastien już i tak wychodzi.
- Tak. To narazie siostra i pamiętaj o naszej umowie.  - machnął ręką i wyszedł. Wzrok Namjoon z niego przeniósł się na mnie.
- Napewno wszystko w porządku? Nie trzeba wzywać karetki? - spojrzałam na mnie.
- Nie. Taehyung dzwonił do Ciebie w sprawie Kitty?
- Tak, ale ciężko ją namierzyć jest jak duch.
- Trzeba rozpuścić wici na mieście że jest dobrze płatna robota. Może sama się odezwie.
- Trzeba spróbować. Zajmiesz się tym?
- Jasne.
- To ja spadam zostawiam Ci papiery. Kaira i tak zaraz będzie wrzeszczeć że spóźniłem się na obiad. Narazie trzymaj sie.
- Dzięki Ty też.- kiedy Namjoon wyszedł odetchnęłam z ulgą. Teraz zostało mi tylko skołować pół bańki. Tylko jak?
   Kiedy wracałam do domu było grubo po 22. Szukając kluczy pod drzwiami mój telefon zaczął dzwonić jak szalony.
- Boże święty przed chwilą wróciłam. - na wyświetlaczu widniał nieznajomy numer. Marszcząc brwi odebrałam od razu.
- Halo?
- Em? To Ty?
- Han? Coś się stało?
- Powiedziałaś że będę mógł zadzwonic jak będę chciał pogadać.
- No tak ale...
- Jestem niedaleko twojego mieszkania mogę wpaść?
- Han dopiero wróciłam.
- Och.. rozumiem... No nic może jutro..- w jego głosie wyczułam coś dziwnego.
- Wpadnij i tak pewnie nie zasnę... Pogadamy.
- nie chciałbym przeszkadzać
- W porządku wpadnij czekam pa. -
- Będę za 30 min. Pa - rozłączył się. Rzuciłam torbę w przedpokoju i od razu poszłam pod prysznic. Na moim brzuchu zaczął pojawiać się piękny fiolerowo- czarny siniak to samo na szyji. Westchnełam i gdy się umyłam i ubrałam do moich drzwi ktoś zapukał. W judaszu zobaczyłam Haha. Od razu otworzyłam i wpuściłam chłopaka do mieszkania.
- Cześć. Jesteś głodny?
- Może trochę.
- Zaraz nam coś zamówię. Ostatnio nie miałam czasu iść do sklepu.
- W porządku mi to obojętne. - przyglądałam mu się przez chwilę. Kiedy zamówiłam nam jedzenie usiadłam obok chłopaka i nie wiedziałam od czego zacząć.
- Nie czujesz się niezręcznie?- spojrzał na mnie A ja wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Dlaczego miala bym?
- Jestem synem twojego szefa.
- Co nie znaczy że nie możemy się zaprzyjaźnić- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Fakt. - odparł i zaczął tak jak jego ojciec przygryzać dolną wargę gdy nad czymś intensywnie myślał.
- pozwól że napije się wina.- podeszłam do szafki i wyciągnęłam jedno otwierając je i nalewając sobie do kieliszka  usiadłam  obok chłopaka.
- Więc? O co chodzi?
- Mogę Ci zaufać?
- Oczywiście. - wzięłam łyka wina.
- Czy mogłabyś mnie rozprawiczyć?- na to pytanie zawartość moich ust znowu znalazła się na zewnątrz.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I'm your boss, honeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz