Rozdział 9: Żyj, tyle wystarczy mi do szczęścia

217 21 19
                                    

Gilbert Blythe

Słońce zaszło już dawno za horyzont. Po długich poszukiwaniach dojechaliśmy na miejsce, w którym umówiliśmy się z Dianą i Jerry'm. Wysiadłem z samochodu i ujrzałem zawiedzione twarze przyjaciół. Ruby i Cole widząc nastrój młodej Barry objęli ją, by choć trochę ją pocieszyć.

— Czyli... Wy też nic nie macie? - zapytała po chwili smutnym głosem.
— Niestety. Nikt nic nie widział ani nie słyszał. - odpowiedziałem, spojrzałem na twarze moich towarzyszy, malowała się na nich rozpacz i brak nadziei.
— Jestem w szoku, że to mówię, ale... powinnismy wrócić do domów. Jest już ciemno dochodzi już 1.00 w nocy, jesteśmy zmęczeni. Dużo nie zdziałamy w takim stanie. - powiedział powoli Cole, a wszyscy bezsłownie się z nim zgodzili.
— Czy wyście oszaleli?! Skoro my się „źle" czujemy pomyślcie co czuje Ania! Chcecie, to wracajcie, ja nie odpuszczę dopóki jej nie znajdę! Obiecałem, że zgładzę dla niej wszystkie smoki i dotrzymam słowa! - jak oni mogli być tacy bez serca! Naprawdę ich zachowanie mnie zawiodło. Spojrzałem ponownie na ich zmęczone twarze, wyglądali smutno. Jestem pewny, że wyglądam tak samo, ale to nie oznacza, że się poddam!
— Gilbert... - zaczęła Ruby. Mam wrażenie, że ona wcale nie chce odnaleźć Ani. Wszyscy mnie powstrzymują, gdyby choć trochę bardziej się starali na pewno znaleźlibyśmy ją już dawno.
— Proszę. Poszukajmy jej jeszcze. Weźmiemy latarki i przejdziemy się wzdłuż lasu. - dodałem błagalnym tonem, któremu moi przyjaciele ulegli.
— No dobrze, ale za godzinę wracamy, a rano wznowimy poszukiwania. - zaproponował Cole, a ja się zgodziłem.

***

Nie sądziłem, że to możliwe, ale wszyscy co raz bardziej tracili nadzieje. Mijaliśmy kolejne drzewa otoczone przez ciemność lecz mojej Marchewki nigdzie nie było. Spojrzałem ponownie w stronę lasu oświetlając latarką okoliczne pnie. Zapewne jest teraz gdzieś tam, sama, przerażona, a my chodzimy tu jak Ci idioci nie potrafiąc jej znaleźć. Zawiodłem ją... Zawiodłem ją już kolejny raz. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Gdy odwróciłem głowę w kierunku tajemniczej osoby i dostrzegłem zmartwione oczy Cole'a.

— Spokojnie Stary, znajdziemy ją. - powiedział pokrzepiająco, a ja wymusiłem na moich ustach delikatny uśmiech. - Zrobimy, tak... Wy już wracajcie do samochodu, a my jeszcze kawałek przejdziemy się po lesie. Jak nie będzie Wam się chciało już czekać, to po prostu wracajcie. Możecie pojechać do mnie. Damy Wam znać jak już ją znajdziemy. - zwrócił się w kierunku reszty przyjaciół.
— Nawet nie ma takiej opcji, Cole! Idę z Wami. - postanowiła Barry, a pozostali się z nią zgodzili.

Weszliśmy między drzewa oświetlając sobie drogę latarkami. Spojrzałem w stronę Ruby. Była zmęczona, ale i... znudzona? Prze-przecież to jej przyjaciółka! Nie martwi się o nią?! Postanowiłem zignorować zachowanie mojej dziewczyny i ruszyłem ponownie przed siebie.

Błądziliśmy po lesie już dobre pół godziny nawołując Anie lecz jej wciąż nie było. Gdy już powoli mieliśmy zawracać w snopie światła mignęło mi coś jasnego. Skupiłem wzrok w tamtym miejscu i ujrzałem moją biedną przyjaciółkę. Przez szok i szczęście jedyne co udało mi się zrobić, to wypowiedzieć jej imię.

Leżała na ziemi oparta delikatnie o drzewo za nią. Miała na sobie jedynie koszulkę na ramiączka, a obok niej leżał dodatkowy materiał. Wyglądała tak krucho... Jej oczy były zamknięte, a usta delikatnie otwarte. Jej blada na codzień skóra, teraz wyglądała jak karta papieru ozdobiona gdzieniegdzie plamami po kawie. Jedyną plamą koloru był zasiniony policzek. Czy... Nie...

Moi przyjaciele od razu rzucili się w jej kierunku, a ona powoli i słabo otworzyła powieki. Oglądałem to wszystko jak film, jakby mnie tam nie było.

— Jak się czujesz?
— Co Ci się stało?
— Czy to sprawka Nate'a?
— Jak to się w ogóle stało?
— Zrobili Ci coś?

Wszyscy zarzucili ją pytaniami nie dając jej nawet chwili na odpowiedź, której zapewne i tak nie miałaby siły udzielić. Dopiero widząc ich napastliwość wyłudziłem się z transu. Podszedłem do rudowłosej przepychając się między naszymi znajomymi kucającymi przy niej.

— Dajcie jej oddychać! - powiedziałem jedynie i wziąłem drobną istotkę na ręce.

O dziwo nie opierała się przed moim dotykiem, jedynie oparła głowę o moją klatkę piersiową i przymknęła oczy. Dopiero gdy oddaliliśmy się kawałek od pozostałych, którzy dalej stali w osłupieniu w tym samym miejscu, odważyłem się odezwać.

— Tak się martwiłem... Jak się czujesz? - zapytałem, a Shirley spojrzała mi w oczy.
— W porządku. - odpowiedziała z uśmiechem- Dobrze, że jesteś... - dodała półszeptem i ponownie się o mnie oparła zamykając oczy.

Przez całą drogę do samochodu przyglądałem się Ani. Wyglądała tak spokojnie i niewinnie... Jak on śmiał zrobić jej jakąkolwiek krzywdę?! Za sobą słyszałem nierównomierne kroki przyjaciół. Wszyscy byli szczęśliwi, że nasza mała zguba się odnalazła.

Ostrożnie położyłem Anie na tylnich siedzeniach w aucie Cole'a, tak że jej głowa opierała się na moich kolanach. Jerry i Diana mieli już ruszać, kiedy Ruby stwierdziła, że pojedzie z nimi. Bez zbędnych komentarzy MacKenzie odpalił silnik i ruszył w kierunku Zielonego Wzgórza, gdzie mieliśmy się spotkać z pozostałymi.

— Jesteś już bezpieczna... - wyszeptałem do śpiącej dziewczyny delikatnie gładząc jej roztrzepane, pięknie marchewkowe włosy.

🌻🌻🌻

Witajcie!

Dajcie znać jak podoba Wam się ten niedługi rozdział! Jeśli widzicie jakieś błędy lub macie wskazówki, proszę dajcie mi o nich znać.

Mam nadzieje, że za bardzo nie przywiązaliście się do tej książki, ponieważ jest, to przedostatni rozdział... ale wszystko dokładniej wyjaśnię w następnym, ponieważ to jeszcze nie koniec.

Zdradzę Wam także, że mam pomysł na nową opowieść. Początkowo nie miała ona związku z AWAE, ale stwierdziłam, że skoro głównie na tym opiera się, to konto, ta książka również taka będzie. Od razu mówię, że na razie mam do niej tylko szkice pojedynczych dialogów czy sytuacji oraz ogólny zamysł całości i plan okładki (muszę jeszcze wykonać do niej zdjęcia). Więcej szczegółów zdradzę Wam prawdopodobnie w finałowym rozdziale tej historii.

Buziaki 💕
Pomarncxka 🌻

Złudzenie [AWAE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz