1998 (mam to we krwi)

3.7K 85 50
                                    


Z samego rana, ktoś zaczął wydzwaniać dzwonkiem do drzwi. Otworzyłam oczy i się przeciągnęłam. Dzwonki nie ustawały. Nie chętnie wstałam z wygodnego łóżka, przeszłam przez korytarz do drzwi. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi.

-Słucham- powiedziałam zasypanym głosem i zauważyłam faceta, od którego wynajmuje mieszkanie.

-Witam, Proszę bardzo- mężczyzna podał mi jakąś umowę.

-to jest umowa najmu, według niej mogę Panią wyrzucić kiedy chcę, wiec ma Pani tydzień na wyprowadzkę do widzenia życzę miłego dnia- Powiedział właściciel i tak po prostu poszedł.

Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie. I zaczęłam uważnie studiować umowę.

-kurwa nie mam gdzie się podziać- złapałam się za głowę- i siedziałam tak przez minutę próbując coś wymyślić.

W pewnym momencie wstałam z kanapy i poszłam po telefon. Zaczęłam przeglądać jakieś oferty mieszkań, niestety nie było nic na moja kieszeń. Co ja mam zrobić?- pomyślałam.

-Potrzebuje p-pomocy- uświadomiłam sobie. Nienawidzę kiedy ktoś mi pomaga, czuje się w tedy taka bez radna, ale nie ma innego wyjścia.

Weszłam w kontakty na telefonie i zaczęłam przeglądać numery. Zatrzymałam się na kontakcie zapisanym „Brat" przyglądałam się mu chwile i nie pewnie kliknęłam zielona słuchawkę, aby zadzwonić.

Po paru sygnałach usłyszałam dawno nie słyszany głos.

-halo- spytał Kamil

-halo cz-cześć Kamil-

-Dawno nie dzwoniłaś- powiedział oschle

-em tak- powiedziałam i podrapałam się po karku

-słuchaj potrzebuje pomocy- walnęłam prostu z mostu.

-czyli przypominasz, sobie o rodzinie tylko w tedy kiedy potrzebujesz pomocy tak? W takim razie nie mamy o czym rozmawiać- powiedział i się rozłączył. Miał racje przez rok nie odzywałam się do niego i mamy.

Kiedy zdałam prawo jazdy, co chwile zabierałam mamie auto i jeździłam bez celu po mieście, a pewnego dnia kiedy zarobiłam sobie i kupiłam własne auto po prostu się spakowałam napisałam lisy i wyjechałam z małymi, bo małymi oszczędnościami wynajęłam małe mieszkanie w Spocie i nie mówiąc nic nikomu zamieszkałam w trój mieście.

Moją ostatnią deską ratunku była by mama. - pomyślałam, spojrzałam jeszcze raz na telefon i wybrałam do niej numer. Cała się trzęsłam, nie wiedziałam jak zareaguje. Kiedy wyjechałam mama była w strasznym stanie jeszcze przez pare miesięcy Kamil wysyłał mi SMS-y dotyczące ich życia. Po czterech sygnałach telefon został odebrany.

-Lena?- spytałam mama

-cześć mamo- skontaktowałam się z nią pierwszy raz od roku.

-o Boże to naprawdę ty- powiedziała łamiącym się głosem

-Wszystko dobrze córeczko?- spytała dalej łamiącym się głosem

-właśnie, wiem że to będzie strasznie...- zaczęłam

-po prostu mów- przerwała mama

-potrzebuje pomocy, wyrzucili mnie z mieszkania- powiedziałam

-przyjeżdżaj- powiedziała niemal od razu

-naprawdę?- spytałam pełna nadziei

-oczywiście-

-mamo kocham cię, będę jutro- powiedziałam

-dobrze widzimy się jutro- powiedziała mama wesoło i się rozłączyła.

Wstałam z kanapy -trzeba by było coś zjeść- pomyślałam i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznicę, po zjedzeniu spojrzałam na zegarek na ścianie. Wskazywał on godzinę dziewiątą trzydzieści. To bardzo nie naturalna dla mnie pora w piątek czyli mój dzień wolny, na szczęście. Jako iż już jutro wyjeżdżam wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Jeszcze w mieszkaniu zadzwoniłam do właściciela i umówiłam się z nim na takie różne notarialne sprawy. Po drodze na spotkanie złożyłam też wypowiedzenie w pracy.

Na spotkaniu ustaliłam z właścicielem, że już jutro mnie tam nie będzie. Kiedy weszłam do domu o godzinie czternastej od razu zabrałam się za pakowanie.

Jakoś piętnaście po dwudziestej pierwszej miałam wszystko spakowane jako iż rano nie miałabym czasu tego wszystkiego pakować jeszcze teraz zaczęłam znosić wszystko do mojego auta.

-I wreszcie koniec- powiedziałam i rzuciłam się na łóżko, momentalnie zasnęłam.

Otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Zauważyłam, że zasnęłam w ubraniach. Byłam bardzo podekscytowana jak i pełna obaw ponieważ, naprawdę dawno nie widziałam mamy, a i może jak przyjadę to pogodzę się z Kamilem. Poszłam do łazienki i odpaliłam sobie Harrego Stylesa watermelon i jeszcze pare innych nurtek. w tym czasie się umyłam, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż.

Weszłam do kuchni, zabrałam jabłko i zakluczając drzwi wyszłam z mieszkania. Tak, jak umówiłam się z właścicielem o dziesiątej oddałam kluczę i pożegnałam się z mężczyzną.

Uśmiechnięta wsiadłam do auta.

-właśnie kończę pewien etap pora rozpocząć nowy- powiedziałam do siebie, odpaliłam samochód i odjechałam.

Po dwóch godzinach jazdy wreszcie dojechałam. Wszystkie wspomnienia wróciły, jeszcze po drodze zajechałam do sklepu kupiłam ciasto, czekoladki i zestaw herbat dla mamy, mama ubóstwia herbaty.

Podjechałam pod podjazd i zaparkowałam zgasiłam samochód i chwile nie dowierzałam, że znowu tu jestem, ale w końcu wyszłam z auta wyciągnęłam zakupy i zapukałam do drzwi.

-Lena!- krzyknęła niższa ode mnie kobieta z blond włosami

-mamuś- powiedziałam i przytuliłam kobietę

-wchodź wchodź- uśmiechnęła się serdecznie a ja weszłam do środka. Rozejrzałam się do o koła. Nic się nie zmieniło , wszystko tak jak zapamiętałam. Zdjęłam buty i poszłam za mamą do kuchni. Położyłam na stół ciasto i dałam mamie czekoladki.

-dziękuje, a teraz siadaj i opowiadaj-powiedziała, a ja zrobiłam tak jak prosiła.

-wiec mamo zacznijmy od tego nie jesteś na mnie zła?- spytałam kobieta westchnęła i powiedziała -na początku było mi z tym ciężko, że moja jedyna córka wyjechała, ale potem było coraz lepiej, wiedziałam że jeszcze się spotkamy- spłynęła jej łza.

-mamo nie płacz, zrozumiałam że to było głupie i już nie ucieknę, obiecuje- powiedziałam

-of no dobrze więc masz jakiegoś chłopaka?- otarła łzy i zaczęła mama

-mamooo- -nie nie mam-

-już dobrze a gdzie byłaś przez ten rok?- spytała

-Zamieszkałam w Sopocie- powiedziałam, i tak zaczęły się nasze dwu godzinne pogaduszki, brakowało mi tego tak bardzo.

W pewnym momencie rozmowy po domu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka do drzwi, spojrzałam na mamę pytająca.

-to pewnie Kamil- powiedziała, a ja zrobiłam się blada. Mama wstała z krzesła i poszła otworzyć drzwi Kamilowi. Oprócz głosu Kamila i mamy usłyszałam też inny jak dotąd mi nie znany...

------------------------

Hej, pozdro jeśli ktoś ro czyta essa

Nadchodzi lato//Bedoes✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz