Rozdział IV

208 23 0
                                    

*przerwa obiadowa*

Hyunjin.

Hwang, od początku dnia, stwierdził, że jakaś instancja wyższa, w której istnienie nie wierzył, sprawiła, że jego dzień płynął spokojnie. Zastanawiała go w tym jedna rzecz: Gdzie podział się Chan? Przecież, odkąd pamiętał, nie było dnia kiedy nie dostawał wpierdolu od Banga. Były to mniej, lub bardziej przewrotne formy dręczenia, od wylewania wody na głowę, przez zabieranie mu śniadania, po tradycyjny cios w twarz, lub inną część ciała. To nie tak, że Hyunjin był słaby, i nie umiał się obronić. Po prostu, za każdym razem, gdy widział blondyna, wszystkie jego umiejętności samoobrony znikały, a serce chłopaka niebezpiecznie tłukło się w piersi. Czemu? Tego sam nie wiedział.

W tym momencie rozmyślania blondyna, przerwał głos jego czarnowłosego przyjaciela, Yanga Jeongina.
- ...Hyunjin? - odezwał się młodszy.
- Co mówiłeś? - zapytał Hwang.
- Pytałem, czy Jisung i jego przyjaciel, mogą się przysiąść - westchnął zrezygnowany Yang.
Hwang spojrzał na dwójkę chłopaków. W jednym z nich, rozpoznał rudego chłopaka, z którym rozmawiał rano.
- Jasne, siadajcie - skinął głową. Gdy dwójka nowoprzybyłych siadła do stolika, odezwał się Jeongin.
- Wydaje mi się, że nie wszyscy się tu do końca znają, więc niech każdy się przedstawi - zakomendorował. - Ja jestem Yang Jeongin.
- Han Jisung - odezwał się wiewiórkopodobny blondyn. - Ten rudzielec to Lee Felix.
- Jisung, dziękuję, ale potrafię się przedstawić! - odezwał się, wcześniej wspomniany rudzielec. Ewidentnie było widać, że chłopak jest nie w sosie.

Han zignorował marudzącego Lee.
- Ty jesteś Hwang Hyunjin, prawda?
- Zgadza się - odpowiedział pucułowatemu blondynowi, po czym zwrócił wzrok ku Felixowi. - Wszystko w porządku Lix? - zagadał Hyunjin.
- Mam dosyć Seo, i jego zachowania - mruknął rudowłosy pod nosem.
- Za Tobą przynajmniej nie lata obsesyjny stalker - odezwał się pierwszy raz, od dłuższej chwili Yang.
- A Ty nie zakochałeś się w największym odbieraczu cnoty, w tej szkole - odparł Jisung.
- Wy nie dostajecie w mordę, za każdym razem - zaśmiał się gorzko Hwang.
- Zdziwiłbyś się - parsknął Lee.
- Przynajmniej mamy wspólny temat do rozmów - mruknął Yang, na co wszyscy przy stoliku parsknęli śmiechem.

Chan.

Niedawno rozbrzmiał dzwonek, oznaczający długą przerwę. Chan, Minho i Changbin, wyszli wraz, z resztą klasy, lecz zamiast kierować się na stołówkę, tak jak większość ludzi, ich trójka wyszła ze szkoły, po czym udali się, na mały, zarośnięty chwastami, i opuszczony parking za szkołą, na którym, czekał już na nich Seungmin.
- Co tak długo? Znowu musieliście odciągnąć Minho, od swojej ofiary na wieczór, i noc? - zapytał zniecierpliwiony brunet.
- Uważaj sobie szczylu! - warknął Lee.
- Hej, hej, hej! On ma rację. - parsknął Chan. - Prędzej, ja bym tego Hwanga, a Bin Felixa wyrwał, niż ty kogoś, na więcej niż jeden wieczór. - na dźwięk swojego imienia, ciemnowłosy miał zamiar się sprzeciwić, ale Chan zgromił go wzrokiem.
- A chcesz się założyć? - warknął szatyn.
- O co? - zapytał rozbawiony Chan.
- Kto ostatni wyrwie swój cel, bądź w ogóle, będzie usługiwać reszcie do końca roku. - wtrącił Seungmin.
- A wygrany? - blondyn zaczął się zastanawiać.
- Przegrani będą spełniać jego zachcianki, do końca roku. - dodał Seo.
- Dobra - zgodziła się pozostała trójka.
- Kto kogo wyrywa? - stęknął Minho.
- Może.. Ja zajmę się Hwangiem, Bin młodszym Lee, a Ty spróbuj z tym Jisungiem, czy jak mu tam.
- A co z tym tam? - Changbin skinął na Kima.
- Co ty myślisz? Oczywiście, że zajmę się Jeonginem. - prychnął brunet.
- Przecież on się Ciebie boi - odpalił mu czarnowłosy.
- To sprawię, że przestanie - odparł Kim.
- Dobra, dobra, tylko uważaj - mruknął Chan.
- Kiedy zaczynamy? - spytał zniecierpliwiony Seo.
- Zaczniemy.. Od teraz! - zakrzyknął blondyn.

Minho.

Zirytowany szatyn wlókł się, na tyle swojej ekipy. Dlaczego akurat Jisung? Nie mogli mu wybrać jakiejś laski?
W całej tej sytuacji, Lee, dostrzegł jednak plus. Z blondynem powinno pójść mu łatwo, ponieważ doskonale wiedział, że Han był w nim zakochany po uszy. Z tą myślą, powlókł się za grupą swoich przyjaciół na stołówkę. Praktycznie od razu zauważył grupkę siedzącą przy samej ścianie, ku której skierował swoje kroki, razem z Chanem i resztą.
- Możemy się przysiąść?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

[626 słów]

Witajcie misiaczki moje! Jak się czujecie? Gotowi na szkołę? Przepraszam, że wstawiam tak późno, ale Cookie jest leniem, mającym problemy z systematycznością. Ostatnio zaczęłam pisać fik inspirowany dramą, i zastanawiam się czy go wstawiać. To się zobaczy. Mam nadzieję, że rozdział się podoba! Miłego dnia bądź nocy, życzy Cookie~!
Bayu~!

Catch me if you can...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz