Z rana byłam trochę nieprzytomna, bo ciężko spałam tej nocy - było to po mnie widać, bo oczy miałam podpuchnięte, a poranna kawa niewiele nawet w tym temacie zdziałała. Dobierając ciuchy uważniej niż zazwyczaj, założyłam luźny beżowy sweter, obcisłe jeansy i botki na koturnie, a na to zarzuciłam długi płaszcz, bo pogoda nie prezentowała się zbyt dobrze (w przeciwieństwie do mnie w takim wydaniu).
Wkrótce jednak zaczęłam zastanawiać się, czy nie za bardzo się wystroiłam, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że musiałam zrobić dobre wrażenie na potencjalnym właścicielu mojego nowego mieszkania, zrezygnowałam więc ze zmiany ubrań.
Dochodziła siódma i Kyle miał tu być lada chwila, zamknęłam więc za sobą drzwi i zeszłam na dwór. Pojawił się zaledwie po minucie, podczas której nie zdążyłam nawet pomyśleć o tym, jak przywitać się z nim tak neutralnie jak tylko się dało, a na szybko nic mądrego nie wymyśliłam, więc po krótkiej chwili wahania wsiadłam do środka.
-Hej – powiedziałam ostrożnie, na co Kyle odpowiedział z niepewnym uśmiechem, a ja poczułam się ciut lepiej, bo najwyraźniej nie tylko ja byłam zestresowana. - Jeszcze raz dziękuję, że mi pomagasz, więc w ramach podziękowania upiekłam nam babeczki na drogę. Twoje ulubione.
-Kiedy je upiekłaś? - chłopak wydawał się szczerze zdziwiony, kiedy spojrzał na pudełko z przekąskami na moich kolanach.
-Wczoraj, kiedy wróciłam do domu.
-Ale pewnie dochodziła już północ...
-Nie mogłam spać.
Kyle kiwnął powoli głową, a wyraz jego twarzy zdradził mi, że sam miał wczoraj problemy ze snem, czemu nie mogłam się dziwić. Mimo wszystko wziął ode mnie babeczkę, uśmiechając się delikatnie i dziękując.
-I zrobiłam jeszcze kanapki i herbatę – pokazałam mu szybko termos i całą furę żarcia.
-Nie miałaś wczoraj co robić?
-To chyba z nerwów – przyznałam, zerkając niepewnie na chłopaka.
-Ja też nie mogłem zasnąć – wydusił z siebie po chwili, potwierdzając moje wcześniejsze podejrzenia i odpalając GPS, byleby dłużej na mnie nie patrzeć. - Gdzie jedziemy najpierw?
Sprawdziłam pospiesznie swoje notatki w telefonie i podałam Kyle'owi adres, a kiedy ruszyliśmy w drogę, chłopak wypytał mnie o szczegóły każdego z mieszkań, które mieliśmy dzisiaj obejrzeć. Na kilka z nich od razu pokręcił nosem, ale powiedział, że i tak je zobaczymy, skoro mi się spodobały, co było miłą odmianą po tym, jak kiedyś zdarzało mu się otwarcie wyśmiewać moje pomysły.
Co jakiś czas zapadała między nami cisza, jednak nie była aż tak męcząca jak się tego spodziewałam. Nie trwała też długo, bo Kyle co jakiś czas zagadywał mnie o różne, bezpieczne tematy.
Aż wreszcie zainteresował się tym, dlaczego zdecydowałam się na prawo jazdy, dlaczego zmieniłam pracę, no i dlaczego ścięłam włosy.
-Potrzebowałam zmiany po tym, jak my... - zaczęłam, ale zaraz się zawahałam. - Jak się rozstaliśmy. A z prawem jazdy... Chyba chciałam sobie udowodnić, że jestem coś warta, dlatego potrzebowałam się sprawdzić.
-Jo, dlaczego w ogóle pomyślałaś, że jesteś nic niewarta? - spytał, patrząc na mnie szybko. - Przecież nasze rozstanie to nie była twoja wina, bo oboje to skopaliśmy.
-A ty nie pomyślałeś o sobie ani razu, że jesteś straszną osobą, skoro twój partner chciał się od ciebie uwolnić? - spytałam niepewnie, wbijając wzrok w kolana. - Dla mnie to nie było takie łatwe, jak mówisz. Strasznie się tym katowałam.
CZYTASZ
Trzy i pół roku temu /ZAKOŃCZONE
ChickLitWiodąc nudne dorosłe życie, Jo nie miała zbyt wielu okazji do śmiechu, jeśli nie liczyć imprez w domu jej przyjaciół. Nie miała też faceta, bo jakiś czas temu zakończyła długoletni związek, więc spotkania w domu Kane'a i Kyle'a stały się dla niej st...