20.Niektórych obietnic nie da się dotrzymać.

7.3K 308 510
                                    

Love POV 

    Popijam swojego monsterka, mając nadzieję, że chociaż on pozwoli mi wrócić do żywych. Razem z Jaxonem oraz Delilah'ą siedzimy na bulwarze, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wokół nas znajduje się wielu naszych rówieśników, którzy są tutaj z tego samego powodu co my, jednak większość ma ze sobą piwa lub mocniejsze trunki. Nasz park oraz bulwar to miejsce, gdzie tutejsza młodzież przychodzi się upijać, palić, a przede wszystkim dobrze bawić. Też często przychodzimy tu całą paczką, żeby pić jakieś tanie piwo i trochę się powygłupiać, jednak dzisiaj nasza trójka postanowiła być grzeczna, dlatego mamy tylko napoje energetyczne.

    - Justin mnie wkurza. Sam nie wie, czego chce – narzeka blondynka, wpatrując się w zamarzniętą rzekę niedaleko nas, za to ja z szatynem uważnie słuchamy jej żalów.

    - Powinnaś kopnąć go w dupę i mu już podziękować – stwierdza nasz przyjaciel, a ja cicho się śmieję, bo niekiedy jego złote rady są bezcenne.

    - Ale on jest słodki – upiera się, ukazując typowe cechy zauroczonej, ale niezdecydowanej dziewczyny.

    - Spotkaj się z nim i pogadajcie – radzę, chociaż sama nie wiem, czy szczera rozmowa to najlepszy pomysł ze wszystkich, bo to także nie zawsze kończy się dobrze.

    - Niby powinniśmy to zrobić, ale trochę się boję. Wiecie, kiedy już wszystkie uczucia wychodzą, to sprawy się jeszcze bardziej komplikują – oświadcza, głęboko wzdychając, za to ja doskonale rozumiem jej słowa i zgadzam się z nimi w stu procentach.

    - Dlatego ja wolę załatwiać takie sytuacje w inny sposób – mówię, w dalszym ciągu wpatrując się w widok przed sobą.

    - Ty używasz ust do czegoś innego – rzuca Jaxon, poruszając sugestywnie brwiami, a ja nawet nie komentuję jego słów, tylko gromię go wzrokiem... W sumie ma rację, ale moje metody są fajniejsze, niż trudna rozmowa.

    - Hej, ludzie, policja idzie! – Słyszymy krzyk jakiś dwóch gości, którzy właśnie biegną ścieżką w naszą stronę i zwracają na siebie uwagę niemal wszystkich w pobliżu.

    - No zbierajcie się, bo psiarnia nadchodzi – dodaje drugi, przez co nasi rówieśnicy zaczynają gasić papierosy i chować piwa pod swoje kurtki.

    - A jak daleko są? – pyta jedna dziewczyna, podnosząc się z murku.

    - Właśnie już niedaleko, ale powiedzieli, że jeśli chcemy, to mamy dać wam cynk – informuje, a ja na jego słowa parskam śmiechem, bo w tym mieście potrafią się dziać naprawdę niezłe rzeczy.

    - To spadamy – odzywa się jakiś chłopak, po czym niemal trzy czwarte ludzi w szybkim tempie się zbiera i zaczyna uciekać w przeciwną stronę.

    - Zabawne, że gdybyśmy byli najebani, uciekalibyśmy, jak oni – zagaduje mój przyjaciel, podczas gdy cała nasza trójka przygląda się próbom ucieczki od mandatu naszych rówieśników.

    - To dobrze, że dzisiaj chcieliśmy się trochę zmoralizować i możemy się z nich pośmiać – żartuję, uśmiechając się do nich, po czym w geście mini 'toastu' stukamy się naszymi puszkami od monsterków.

    - Nawet szybcy są. – Do naszych uszu dociera głos jednego z policjantów, którzy właśnie przechodzą obok ławki, na której siedzimy, więc doskonale ich słyszymy.

    - Nie wiedziałem, że mogę dostarczyć takiej energii – komentuje drugi, a ja już wiem, że najwyraźniej lubią sobie pożartować i nie są zbyt groźni. – Ooo, a ci się niczego nie boją. – Ich wzrok spoczywa na nas.

Love, I'm Lost Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz