10.Moje dotychczasowe życie się skończyło.

9K 371 1.4K
                                    

Love POV 

    Przeglądam nową kolekcję z GUESSA, mając już przynajmniej siedem rzeczy, które chciałabym mieć w swojej szafie. Nie wiem, czy rodzice zgodzą się kupić mi kolejne ubrania, bo i tak mam ich pełno, ale na całe szczęście mają do mnie słabość oraz lubią mnie rozpieszczać. Poprawiam się na miejscu, żeby nie spaść z parapetu, ponieważ wtedy Delilah wraz z Jaxonem nie mogliby powstrzymać się od śmiechu. Aktualnie siedzimy na parapecie, modląc się o to, żeby jeszcze pani od biologii coś sobie zrobiła i odwołali nam lekcję. Tak, jesteśmy źli...

    - Love, musisz porozmawiać z Mitchellem – odzywa się blondynka, która pokazuje mi w telefonie komentarz szatyna pod zdjęciem jakiejś dziewczyny.

    - Taa, już lecę – prycham, kręcąc głową w boki, ponieważ ich shipy w ogóle nie ustępują. – Czy do was dociera, że my nie będziemy razem? – pytam po raz kolejny, licząc na lepsze efekty.

    - Masz z nim być – wypowiada ostrym tonem Jaxon, który unosi swój wzrok znad telefonu na mnie.

    - Nie – zaprzeczam ponownie, chcąc dostać więcej cierpliwości do tych debili.

    - Ale co ci się w nim nie podoba? – ciągnie dalej, starając się ukryć uśmieszek, jaki wpełza mu na twarz, jednak mu to nie wychodzi, za to ja staję się jeszcze bardziej wkurzona i zdumiona.

    - Mój Boże! – Przykładam dłoń do czoła. – To nie jest kwestia tego, co mi się w nim nie podoba. Po prostu nie będziemy razem – tłumaczę, naprawdę nie rozumiejąc, czemu oni nie widzą rozwiązania tej sytuacji.

    - Daj spokój, Ty nie pasujesz do Martina – mówi Delilah, na co wywracam oczami.

    - No właśnie, zamiast być z tym przygłupem powinnaś zająć się Mitchellem – komentuje nasz przyjaciel, wypowiadając to tak entuzjastycznym tonem, jakby właśnie wynalazł lek na raka. – On jest taki biedny. – Udaje smutnego, podczas gdy ja spoglądam za jego sylwetkę.

    - Nie wydaje mi się, żeby był biedny – rzucam, patrząc na chłopaka, który właśnie przebywa w towarzystwie trzech innych dziewczyn.

    Dwójka także na chwilę tam spogląda, po czym wracają do mnie, gdzie otrzymują znaczące spojrzenie. Najwidoczniej już nic innego nie chce im się mówić, co naprawdę mnie cieszy, bo potrafią mnie wykończyć. Wchodzę na messengera, zauważając wiadomość od Landona, który pyta się mnie, gdzie się podziewam. Szybko mu odpisuję, czekając na odpowiedź, a w międzyczasie w moje oczy ponownie rzuca się Tyler, który zmierza gdzieś ze swoimi koleżankami.

    - Dajesz, Tyler, dajesz – wypływa z moich ust, co sprawia, że znowu zdobywam uwagę blondynki i Jaxona, którzy przyglądają mi się z politowaniem.

    - Jesteś niemożliwa. – Wzdycha dziewczyna, podczas gdy ja schodzę z parapetu, ponieważ Landon czeka na mnie na innym korytarzu.

    - Nie, to wy jesteście – odbijam piłeczkę, po czym ruszam we właściwą stronę, jednak w połowie drogi zostaję zatrzymana przez moją koleżankę.

    - Hej, Love, zapomniałam ci pogratulować. – Reflektuje, posyłając mi przepraszające spojrzenie, na co marszczę brwi.

    - Niby czego? – dopytuję w niewiedzy, ponieważ ostatnio nie zrobiłam niczego, czego można by mi było gratulować.

    - Nowego związku – odpowiada bez namysłu, a ja zostaję sparaliżowana.

***

    Wkurzona opuszczam pojazd, już nawet nie czekając na to, aż Gunther otworzy mi drzwi. Przemierzam krótką drogę, która dzieli mnie z drzwiami hotelu, a kiedy w końcu przekraczam ich próg, w szybkim tempie zdejmuję swoje futro i nawet nie zwracam uwagi na to, że niemal rzucam je na jednego z pracowników. Jestem zbyt naładowana emocjami, żeby przejmować się takimi błahostkami. Nie tracąc już czasu, kieruję się do kawiarni, gdzie na szczęście znajduję osobę, której szukam.

Love, I'm Lost Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz