27.Zdaję się na Ciebie.

6.3K 239 190
                                    

Love POV 

    Leżę zatopiona w białej pościeli z przymkniętymi oczami, podczas gdy Tyler zakreśla różne wzorki na moich plecach. Jest to naprawdę przyjemne uczucie, dlatego rozkoszuję się tą chwilą, czując, że potrzebuję momentu całkowitego wyłączenia. Wszystko już się uspokoiło, lecz wciąż czuję, jak moje tętno jest nieco przyspieszone. Wierzę Tylerowi bez żadnych wątpliwości, ale denerwuje mnie fakt, że jakaś flądra mogła posmakować jego ust. Najchętniej bym ją odnalazła i włożyła jej głowę do akwarium z piraniami. Albo przy następnym jej chłopaku, doprowadziłabym do tego, że jego samochód dziwnym trafem spadłby z klifu, a potem patrzyłabym na jej zrozpaczenie. No tak, zemsta potrafi sprawiać radość.

    - Nieźle mnie wystraszyłaś – odzywa się po długiej chwili ciszy, wciąż gładząc moją skórę.

    - Ja? – Uśmiecham się, otwierając swoje oczy i unosząc głowę tak, by bez problemu na niego patrzeć.

    - Bałem się, że nie będziesz chciała mnie słuchać – wyjaśnia, patrząc na mnie zbitym wzrokiem, a ja przejeżdżam palcem po jego policzku, by zaraz po tym na to odpowiedzieć.

    - Trochę przesadziłam – przyznaję, głęboko wzdychając. – Ale nie potrafię się kontrolować, kiedy nie chcę pozwolić, by uczucia przyćmiły mój umysł. Automatycznie chcę wszystko zepsuć – oznajmiam, spuszczając swój wzrok na pościel, ponieważ na niego nie daję rady.

    - Miałaś do tego prawo. To wyglądało tylko na jedno – zauważa, nie chcąc, bym czuła się winna, że się pokłóciliśmy, za to ja jestem w stanie tylko się uśmiechać.

    - Jak to jest, że za każdym razem starasz się mi pokazać, że wcale nie jestem świetnym okrucieństwem, które rani innych, dlatego że sama jest niezadowolona? – pytam, zdając sobie sprawę, że będzie wiedział, o co mi chodzi, bo światło, które w sobie ma, już mnie otaczało.

    - Najwidoczniej mam do ciebie słabość – mówi, jak gdyby nigdy nic, mając w oczach swoje niezawodne iskierki, które po raz kolejny mnie urzekają.

    - To się źle skończy – zakładam, a on doskonale wie, co mam na myśli. – Teraz jesteśmy w cudownym śnie, z którego nie chcemy się wybudzić, bo jest nam dobrze – kontynuuję, bojąc się, co później z tego wyniknie, mimo że już coś mi podpowiada, że będziemy mieli kłopoty.

    - Więc zostańmy we śnie jeszcze trochę – odpowiada, na co moje kąciki ust automatycznie unoszą się w górę. – I nie przeszkadza mi to, że mam w Tobie swój czuły punkt – przekonuje, podczas gdy w jego głosie słychać całkowitą szczerość.

    - Tak? – Przygryzam swoją dolną wargę.

    - Mam wrażenie, że od kiedy cię poznałem, coś się zmieniło i podoba mi się to – oświadcza, patrząc mi głęboko w oczy, a ja dokładnie chłonę każde jego słowo. – Bez ciebie byłbym zagubiony – ścisza nieco ton swojego głosu, za to we mnie coś się porusza, choć nie mam pojęcia, co to jest.

    Przez chwilę leżymy w bezruchu, aż w końcu przybliżam swoją twarz do jego, żeby złączyć nasze usta w czułym pocałunku. Leniwie poruszamy swoimu ustami, chcąc nacieszyć się tą chwilą, z niczym się nie spiesząc. I może nadal nic się nie zmieniło, ale myślę, że oboje potrzebujemy tego momentu, gdy nie zastanawiamy się, jak bardzo nakręciliśmy. Nie wyobrażamy sobie tego, jak źle będzie, kiedy będziemy musieli zmierzyć się z rzeczywistością. Dla nas liczy się tu i teraz, a my jesteśmy szczęśliwi. Jesteśmy tylko nastolatkami, więc możemy popełniać błędy. Ważne jest to, że na razie chcemy być, jak najbliżej siebie.

    - Masz na jutro jakieś plany? – pyta, kiedy się od siebie odrywamy.

    - Właściwie to nie – odpowiadam zgodnie z prawdą, bo miałam odwiedzić jeszcze kilka projektantów mody, ale tak naprawdę już wiem, u kogo będę się starała o staż.

Love, I'm Lost Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz