²

307 30 7
                                    

- Co ci strzeliło do głowy?! - krzyknęła mama, zamykając za nimi z trzaskiem drzwi, uprzednio dziękując grzecznie policjantom za pomoc przy znalezieniu syna.

Jej zachowanie w zdumiewająco szybkim czasie zmieniło się z kulturalnego i łagodnego w burzliwe i chaotyczne. To przypominało wybuch długo nieaktywnego wulkanu eksplozywnego z mnóstwem elementów piroklastycznych, które niszczyły wszystko w swoim zasięgu.

Jimin usiadł na kanapie i podkulił nogi, kładąc brodę na kolanach. Wolał na razie milczeć, ponieważ nigdy nie widział swojej mamy tak silnie wyprowadzonej z równowagi. Jej głośne kroki brutalnie rozdzierały ciszę, a kiedy stanęła naprzeciwko niego, dostrzegł w jej oczach łzy. Zamrugał kilka razy, nie ufając swojemu wzrokowi. Naprawdę swoją ucieczką doprowadził ją do płaczu?

- Dlaczego mi to robisz? - zapytała łamiącym się tonem i zacisnęła usta.

Co okazało się zaskakujące, Jimina nie ogarnęły wyrzuty sumienia, a jedynie chęć walki o swoje. Pierwszy raz od siedemnastu lat przyjął postawę nonkonformistyczną. Strach zniknął jak kamfora, a pojawiła się odwaga. Gwałtownie poderwał się z miejsca i spojrzał mamie poważnie w oczy.

- O to samo chcę spytać ciebie - skontrował. - Dlaczego mi to robisz?

Mama patrzyła na niego przez chwilę w ciszy, a jej wargi lekko drżały. W końcu odetchnęła głęboko i usiadła na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Jimin uznał to za znak, aby kontynuować.

- Myślałaś, że będziesz mnie tu dożywotnio trzymać?

Mama uniosła na niego zapłakane, kasztanowe oczy, a Jimin dostrzegł w nich smutek, troskę i małą desperację.

- Nie rozumiesz - pokręciła głową.

- To mi wytłumacz - odparł, lustrując ją uważnym wzrokiem. - Chociaż ten jeden raz pójdźmy na kompromis.

Zapadła dłuższa cisza. Mama wytarła oczy chusteczką, odłożyła ją na stolik kawowy i wzięła kilka głębokich wdechów. Wydłużała każdy ruch, aby dać sobie jak najwięcej czasu na przygotowanie się do rozmowy.

- Jesteś moim jedynym dzieckiem - w końcu się odezwała, wlepiając wzrok w splecione palce swoich dłoni. - Kochałam twojego ojca całym sercem, natomiast ja znaczyłam dla niego tyle samo co zwykły królik eksperymentalny. Był enigmatycznym, socjopatycznym naukowcem, ale myślałam, że mimo tego uda nam się założyć dobrą rodzinę. Nie sądziłam, że będzie w stanie poświęcić zdrowie moje i naszego dziecka na jedno ze swoich szalonych doświadczeń. Dążył do stworzenia czegoś nowego, chorego, fascynującego, dzięki czemu zostałby na długo zapisany w historii - pokręciła głową, cofając się w myślach w przeszłość. - Nie wiem... Nie wiem, co on mi dawał, w jaki sposób manipulował naszym materiałem genetycznym, że udało mu się stworzyć człowieka ze skrzydłami. O tym, że coś jest nie tak, dowiedziałam się od razu na początku wykrycia ciąży, ale dokładny zarys skrzydeł pojawił się dopiero w ostatnich miesiącach. Donghae dostał zawału serca kilka dni po twoim urodzeniu i skutecznie z policją zatailiśmy o nim informacje podobnie jak o tobie, wyłącznie ze względów bezpieczeństwa. Twój ojciec był introwertycznym intelektualistą, nie kojarzę, aby miał znajomych i przeważnie pracował sam. Nie chcieliśmy, aby ludzie szukali, węszyli i wtykali swoje wścibskie nosy tam gdzie nie trzeba. Nie mogliśmy pozwolić, aby zdobyli jakiekolwiek informacje o eksperymencie Donghae, dlatego też zabroniłam przeprowadzania na tobie badań. Nie wiesz, ilu jest ludzi, którzy chcą cię wykorzystać, porwać i robić z tobą wiele niedozwolonych rzeczy. Nie widzisz tego co ja. Jak wychodzę na ulicę, ludzie mnie wypytują i dręczą. Przez Internet przychodzą do mnie różne propozycje związane z tobą, czasem też pogróżki. Kiedyś było znacznie gorzej, ale po siedemnastu latach sprawa trochę ucichła - zrobiła krótką pauzę. - Świat jest niebezpieczny i nawet nie wiesz, ile osób spiskuje za naszymi plecami. Nie mówiłam ci o tym, bo nie chciałam cię aż tak bardzo niepokoić - przetarła czerwone od łez oczy i odetchnęła głęboko. - Po twojej ucieczce niemal zemdlałam ze stresu. Zostałeś mi tylko ty Jimin i nie wyobrażam sobie, abym cię straciła, rozumiesz?

𝙿𝚝𝚊𝚜𝚣𝚔𝚒 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚖𝚊𝚖𝚢 𝚠 𝚔𝚕𝚊𝚝𝚌𝚎 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz