Jimin stanął obok Jungkooka i przysłuchiwał się z uwagą wypowiadanym przez nauczyciela od wf-u słowom. Młody mężczyzna po kolei omawiał ćwiczenia, jakie musieli wykonać, jednocześnie zerkając na Jimina sceptycznie. Najpierw czekało ich dwadzieścia okrążeń wokół sali, potem piętnaście pompek, dziesięć podciągnięć na szczeblach drabiny, tyle samo przysiadów, brzuszków, scyzoryków i jeszcze jakiś dziwnych wygibasów, których Jimin nie zapamiętał. Kiedy pan skończył, wszyscy niemal od razu wzięli się do roboty, rozpraszając się po całej sali niczym rozsypana paczka grochu.
Jimin już chciał za nimi ruszyć, ale nauczyciel go zatrzymał i odciągnął na bok.
- Cześć Jimin - przywitał się, a chłopak w odpowiedzi się ukłonił. - Posłuchaj, nie znam twoich możliwości, więc umówimy się tak - spojrzał na niego poważnie. - Jeśli źle się poczujesz albo nie będziesz dłużej dawał rady, to po prostu usiądź na ławce i odpocznij, dobrze? - poprosił, a chłopak kiwnął ze zrozumieniem głową. - Ćwiczenia na naszych zajęciach są bardzo intensywne, więc to zrozumiałe, jeśli twój organizm nie będzie nadążał. Nie czekaj, tylko od razu mów, jak coś się zacznie dziać, w porządku?
- Jasne - uśmiechnął się.
- W takim razie powodzenia - poklepał go po ramieniu i ruchem ręki wskazał, aby dołączył do innych.
Wspominał już o tym, jak bardzo czuł się szczęśliwy?
Biegnąc za rówieśnikami dookoła obszernej sali, w której echa uderzeń butów o podłogę i głośnych, przyspieszonych oddechów krążyły zawrotnie w powietrzu niczym duchy, Jimin czuł się wolny i nietypowo normalny. Wyobrażał sobie, że tak było od zawsze, jakby nie urodził się ze skrzydłami, a jedna lekcja wf-u stanowiła rutynę zamiast ewenementu.
Od czasu do czasu jego wzrok wędrował w stronę Yoongiego, którego mokre włosy przyklejone do czoła i drobne, lśniące w świetle wpadającego słońca krople potu spływające po jego bladej szyi nie wyglądały odrażająco lecz wręcz przeciwnie - atrakcyjnie. Mimo zmęczenia na twarzy wydawał się spokojny. Nie przepełniała go złość ani też irytacja wywołana obecnością Jimina i skupiał się wyłącznie na poprawnym wykonywaniu ćwiczeń.
Spojrzał też na Jungkooka, na którego rękach uwydatniły się ciemne żyły podczas robienia czternastej pompki. Na oko Jimina chłopak był świetnie wysportowany i zastanawiał się czy nauczyciel wybierał go do zawodów sportowych w pierwszej kolejności.
Znowu poświęcił zbyt dużą uwagę otaczającym go ludziom zamiast skupić się na własnych zadaniach. Szybko zaczął robić pompki, czując nieprzyjemny ciężar skrzydeł. W domu często trenował, ale nauczyciel miał rację - ćwiczenia na lekcji były o wiele intensywniejsze.
Jego serce rozpędziło się do galopu od połowy zajęć, a ręce zaczęły drżeć przy kolejnych podciągnięciach. Od czasu do czasu lądowało na nim kilka ciekawskich spojrzeń, ale szybko się do nich przyzwyczaił, dzięki czemu stały się nieistotne. Nie chciał siadać na ławce już na pierwszej lekcji, dlatego starając się ignorować zmęczenie i ból mięśni, szedł dalej przed siebie. To prawda - był o wiele słabszy od innych, ale nie zamierzał tego okazywać.
Myślał, że najgorsze były pompki, ale brzuszki je zdecydowanie przebiły. Podciąganie z olbrzymim ciężarem na plecach przewyższało możliwości mięśni jego brzucha. To uczucie należało porównać do próby wykonywania tego ćwiczenia z pełnym książek plecakiem na plecach. Znalazł więc opcję alternatywną, która polegała na wykorzystaniu skrzydeł w dobrym celu. Próbował nimi ruszać, wyrzucając w ten sposób ciało ku górze.
- I jak wrażenia? - zapytał Jungkook, kładąc się obok niego na materacu.
- Jest... intensywnie - wysapał, ocierając pot z czoła.
CZYTASZ
𝙿𝚝𝚊𝚜𝚣𝚔𝚒 𝚝𝚛𝚣𝚢𝚖𝚊𝚖𝚢 𝚠 𝚔𝚕𝚊𝚝𝚌𝚎 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽
FanfictionWyobrażasz sobie życie w wiecznej izolacji? Jimin nigdy nie chodził do szkoły, nigdy nie spotykał się z rówieśnikami i nigdy nie wyszedł poza teren swojego domu. Przez enigmatyczny, ryzykowny eksperyment swojego socjopatycznego ojca został skazany n...