Rozdział 42

367 14 8
                                    

Amber 

Może nie sprawiałam takiego wrażenia, ale od zawsze lubiłam koncept tradycji. Nie mówię tutaj o narzucaniu swoich poglądów i nękaniu każdego kto wychyla się z szufladki, którą sobie stworzyliśmy i tłumaczy się chronieniem tradycji. 

Mam bardziej na myśli sytuację, gdy coś się wydarzyło, było dobre i weszło w zwyczaj. Kiedy coś normalnego albo pozornie nic nie znaczącego staje się pewnego rodzaju symbolem dla wtajemniczonej grupy ludzi. Czuję wtedy więź i przynależność, spokój. Każdy buntownik musi kiedyś przyznać, że bycie częścią grupy daje szczęście. Niech każdy sobie mówi co chce, ale człowiek nie został stworzony do życia samemu. 

Kolacja przy margharitach stała się naszą tradycją w czwartki. Początkowo czwartki, ale potem przystanęliśmy na dwa czwartki w miesiącu, zbieranie tak dużej grupy okazało się nieco trudniejsze niż myśleliśmy. 

Wszystko zaczęło się od tego dnia. Jednego z najgorszych dni wszech czasów. 

Gdy Rachel opuściła swój ośrodek rehabilitacyjny i musiała podjąć parę ważnych decyzji. 

Zachować nieplanowane dziecko psychopaty, który ją porwał, prawie zabił czy Bóg jeden wie na co jeszcze on tam nie wpadł? Czy może usunąć je. Czy może oddać komuś innemu. Czy może w ogóle po prostu skoczyć z mostu. I cytuję tutaj Rachel. 

Byłam pierwszą osobą, której o tym powiedziała. Jak w ogóle można doradzi komuś w decyzji tego pokroju? Nie śmiałam nawet udawać, że rozumiałam co czuje. Stałam jak słup soli i gapiłam się na nią licząc, że sama zaraz na coś wpadnie a ja będę mogła tylko przytaknąć. 

Nie poruszałam z nią tematu nas, wydawało mi się oczywistym, że na razie odkładamy ten temat, bo wydarzyły się znacznie większe rzeczy. Wiedziałam, że mnie kocha. Moje ciało swoim mrowieniem nie pozwalało mi zapomnieć, że ja też na pewno kocham ją. Bardziej niż kogokolwiek innego. Nie wiedziałam, że w ogóle da się kogoś kochać tak bardzo. 

Dlatego też, nie umiałam nawet wyrazić tego, jak bardzo cierpiałam patrząc na to, co przechodzi i jak bardzo ją to wyniszcza. Fakt, że nie mogłam nic na to poradzić dobijał mnie. Gdy pomyślałam, że ma do tego wszystkiego przechodzić przez całe 9 miesięcy męki, żeby urodzić mini Adama, małą istotę, która na zawsze by jej przypominała o tamtych wydarzeniach... Gdyby to zależało ode mnie dawno bym to wyskrobała. Rachel musiała o nim zapomnieć i ruszyć dalej, żyć dalej i starać się wrócić do normalności. 

Jednak to nie była w żadnym stopniu moja decyzja. Jedyne co mogłam robić to leżeć z nią przez tydzień na łóżku i głaskać ją swoją zdrową ręką, płakać razem z nią i trzymać gdy dostawała ataków paniki. 

W końcu Rachel zdecydowała się powiedzieć matce o swojej ciąży. Unikała tego jak ognia, ale przekonywałam ją, że trzeba coś z tym zrobić. Im szybciej tym lepiej. Wystarczyła jedna wizyta w domu rodzinnym Rachel żeby podjęła decyzję. Decyzję, która znowu złamała mi jeszcze trochę serce. 

Rodzina postanowiła zafundować jej wyjazd do Europy, w Alpy, do ośrodka zdrowia psychicznego dla młodych osób. Według nich odcięcie jej od rzeczywistości najlepiej zadziała na jej stan i pomoże jak najszybciej podjąć właściwą decyzję. Rachel przystała na ten pomysł. Nie trzeba było nawet jej na to zbyt długo namawiać. Wystarczyło szybkie spojrzenie na ich witrynę z kozą na głównej stronie i już była kupiona.

Mimo, że nie podobało mi się to co postanowiła, musiałam ją wesprzeć. Musiałam to zrobić, bo widziałam, że ona już nie zmieni zdania. Kiedy wróciła od matki w jej oczach w końcu można było zobaczyć spokój. Morze smutku i zmęczenia nadal tam było, ale ewideteie odzyskała spokój. A widząc kogoś mającego tragiczne ataki paniki jeden po drugim, dopełniane rozpaczliwym szlochem i kończące się zapadaniem w kilkugodzinną śpiączkę, spokój to jedyne czego dla tego kogoś chcesz. Skoro musiała przelecieć ocean, aby zaznać spokoju i odpocząć od tej wegetacji... Trudno... 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nic już nie ogarniamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz