RachelObudził mnie niesamowicie głośny huk. Wydawało mi się, że otworzyłam oczy, jednak wokół nadal panowała ciemność. W takiej sytuacji człowiek zawsze zaczyna robić się niespokojny, bo nie ma kontroli. Pamiętałam to z zajęć na uczelni. Dziwne, ale nagle zaczęłam się zastanawiać ile mnie ominęło na zajęciach i jak ja sobie poradzę z nadrabianiem.
I wtedy pomyślałam, że przecież prawdopodobnie nie przeżyję tej całej chorej sytuacji, nie wrócę na uczelnię, ani do rodziny. Byłam skończoną idiotką. Codziennie rano budziłam się jako więzień psychopaty, ale za każdym razem moim pierwszym odruchem było wstanie z łóżka i pójście do łazienki, każdego ranka od nowa czułam zdzwienie, że jestem zamknięta w piwnicy wbrew swojej woli. Zupełnie jakby mój umysł kasował w nocy zebrane informacje, albo przynajmniej sprawiał, że stają się dalekie i zamglone. Jak z koszmarem. I za każdym razem przeżywałam małe rozczarowanie i chwilę paniki, że to jednak wcale nie był sen.
Zaczęłam płakać. Myślałam, że skończyły mi się już łzy, że teraz tylko czekam z utęsknieniem, aż Adam mnie udusi, poderżnie gardło, cokolwiek.
Ale mój instynkt przetrwania nie chciał przestać motywować mnie do walki, nie potrafiłam stać się w stu procentach apatyczna i obojętna.
Nagle podskoczyłam i uderzyłam się o coś nade mną. Zaczęłam macać rzeczy dookoła. Nie zdołałam nawet do końca wyprostować ręki, byłam gdzieś zamknięta.
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, to, że ten psychol zamknął mnie w zamrażarce razem z martwą dziewczyną. Zawyłam i zaczęłam się obracać.
Nie, nie, tu nie było wystarczająco zimno na zamrażarkę. Podłoże było za miękkie.
I wtedy znów ten wyskok, znów walnęłam w klapę nade mną. Byłam w bagażniku. A kierowca jechał po wyjątkowo wyboistej drodze. Zaczęłam walić w bagażnik od wewnątrz, miałam wrażenie, że kończy mi się tlen i zaraz stracę przytomność.
Nigdy nie podejrzewałam się o klaustrofobię. Może człowiek musi obudzić się zamknięty w bagażniku, żeby czegoś takiego się o sobie dowiedzieć.
Zakryłam twarz dłońmi i dalej płakałam. Miałam tego tak dość. Znów poczułam ścisk w piersi i żal, że cały czas jeszcze żyję.
Nie wiedziałam, że można tak bardzo pragnąć śmierci, czegoś na czego przyjście człowiek jest wręcz zaprogramowany, by się bać.
Jednak ja to czułam. Z każdym dniem coraz mocniej.
Robert
- Czy wszystko w porządku? Panno Wallce? Amber?
Delikatnie dotknąłem jej ramienia, gdy podparła głowę na łokciu. Serce się krajało patrząc na nią. Taka krucha pod każdym względem. Wykończona psychicznie i fizycznie, dosłownie połamana, na skraju wycieńczenia. Będąc przy niej dało się poczuć ogrom miłości jaką darzyła Rachel, można było namacalnie doświadczyć ciężaru jaki nosiła w sobie.
Nagle przerwał mi dźwięk dzwonka i wibracja w kieszeni. Odebrałem telefon, chciałem dać jej chwilę. Idealne wyczucie czasu, właśnie odezwał się do mnie kolega, który pojechał pod tajemniczy adres Adama.
- Halo, co tam macie? - spytałem.
Poczułem jak krew odpływa mi z twarzy i robiłem się blady. Wbiłem wzrok przed siebie i chciwie słuchałem go dalej, łaknąc jak najwięcej faktów. Ta sprawa wyjątkowo spędzała mi sen z powiek.
- Co jest? - spytała głośno Amber. Wyjątkowo głośno i donośnie jak na chucherko, którym przed chwilą ją nazwałem w myślach. Nagle odniosłem wrażenie, że gdyby chciała mogłaby w tej chwili zerwać z siebie cały gips, wstać i mi przyłożyć za to, że wciąż milczałem.
CZYTASZ
Nic już nie ogarniam
Teen FictionAmber i Rachel to zupełnie dwie różne osobowości. Jednak od zawsze łączyła je nadzwyczajnie silna przyjaźń. Czy może doświadczenia i los pokażą im, że przeznaczone im jest coś więcej? Czy bedą potrafiły to zrozumieć? Ustatkowana blondynka i studentk...