Przez kilka kolejnych dni ja i Charles nie rozmawialiśmy ze sobą. Zaprzestałam robić wywiady i skupiłam się na innych projektach, które pochłonęły mnie bez reszty. Doskonale wiedziałam, że Leclerc nie chce mieć ze mną kontaktu i uszanowałam tę decyzję. Po prostu się wycofałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że zawaliłam, nie mając nawet szansy na naprawienie sytuacji. Zaakceptowałam obecny stan rzeczy i starałam się żyć dalej.
Charles zdawał się wyglądać jakby nie obeszły go w ogóle nasze przygody. Z tego co słyszałam, to randkował i imprezował z przypadkowo poznanymi kobietami. Czy tęsknił? Czy nie miał ochoty siąść ze mną znów na tarasie? Nie mam pojęcia. Nasze drogi chyba rozjechały się na tyle daleko, że trudno będzie je zawrócić.
***
- Selena, jest sprawa!- wparował do mojego biura rozentuzjazmowany szef zespołu.
- Jaka?
- W sobotę są urodziny Charlesa. Razem z resztą zespołu organizujemy przyjęcie- niespodziankę. Nie planuj nic na weekend, młody na pewno się ucieszy, że będziesz..
Milczałam wymownie.
- Co?- zapyta Mattia.
- Nie sądzę, żeby po pierwsze moja obecność była tam konieczna, a po drugie żeby Charles się ucieszył.- stwierdziłam fakty.
- No co Ty… Przecież tak się dobrze dogadywaliście..
- No właśnie, czas przeszły, dogadywaliśmy…
- Wyczuwam kłótnię…- kiedy zobaczył, że nie chcę ciągnąć tematu, dodał- Ehh, dzieciaki… Czemu Wy sobie tak komplikujecie życie? No nic.. Nikt nie będzie nikogo do niczego zmuszać.. Gdybyś zmieniła zdanie, to wszystkie informacje na temat imprezy są tutaj..- położył mi broszurę na biurku.
***
W przeddzień przyjęcia urodzinowego zaczęłam na poważnie rozważać co powinnam zrobić? Iść czy lepiej się nie pokazywać? Zadzwoniłam do Sebastiana, aby dowiedzieć się nieco więcej.
- Dzwonię w sprawie tej imprezy urodzinowej… Bo wiesz… Że ostatnio średnio między mną i Charlesem i nie wiem co robić… Z jednej strony chciałabym pójść, ale z drugiej wiem, że ma do mnie ogromny żal i może nie chciałby, abym tam była…- po krótkim wstępie zaczęłam.
- Myślę, że powinnaś być tam obecna.. Ciężko jest przewidzieć jego zachowanie, ale jeśli poczujesz się niekomfortowo, to zawsze możesz wyjść..
- W sumie tak… - zastanawiałam się.
***
Wszyscy stawiliśmy się o umówionej porze. Było nas około 40 osób. Ubrałam się w białą, krótką sukienkę na ramiączka. Czekaliśmy z niecierpliwością aż Sebastian wprowadzi naszego solenizanta.
Punktualnie o 20:00 weszli do lokalu. Nagle rozbrzmiało donośne "Sto lat" śpiewane przez zaproszonych gości. Stanęłam z tyłu, żeby być jak najmniej widoczną. Potem ustawiła się ogromna kolejka do Leclerca, każdy chciał złożyć życzenia jubilatowi personalnie od siebie. Podeszłam pod sam koniec:- Wszystkiego najlepszego...-powiedziałam.
- Dzięki. - wydukał od niechcenia patrząc tępo przed siebie, a nie na mnie.
Zabawa trwała w najlepsze. Tańce, śpiewy i świetna atmosfera wokół. Obserwowałam Leclerca nie dając po sobie poznać, że boli mnie ta sytuacja między nami. Chyba dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że coś czuję do Charlesa..