Witajcie ❤ Przepraszam za niedokończenie poprzedniego opowiadania... Niestety przez jakiś czas straciłam dostęp do Wattpada..😥 W zamian łapcie nowe story i dajcie znać w komentarzach jak się podoba ❤❤❤
***Pamiętam jak dziś jego czułe spojrzenia, ciepłe objęcia i długie rozmowy. To chyba było w nim najwspanialsze- że był nie tylko moim mężczyzną, ale najlepszym przyjacielem. Mogłam zwierzyć mu się ze wszystkiego, a i tak w zamian czekała na mnie masa zrozumienia i wsparcia. Uczucie, które było między nami czyniło naszą relację niezwykle wyjątkową. Rozumieliśmy się bez słów- tak jakbyśmy byli jednym duchem w dwóch ciałach. Nieraz zdarzało się, że razem dokańczaliśmy jakieś zdanie lub wypowiedź, zupełnie jakby nasze myśli telepatycznie się łączyły…
Bardzo za nim tęsknię.. To już prawie pięć lat, od kiedy odszedł a cały czas mam przed oczami obraz jego tragicznego wypadku na torze.. Potem tylko łzy, ból i cierpienie nie dające wrócić do normalności.. Kochałam go.. Spotykaliśmy się z Jules’em od roku, ale dopiero miesiąc przed tragedią zdecydowaliśmy się ujawnić i oficjalnie ogłosić, że jesteśmy parą. Nawet nie zdążył mi przedstawić swojej rodziny i przyjaciół, o których tak często ciepło opowiadał..
Kilka tygodni temu skończyłam studia dziennikarskie i jako świeżo upieczona absolwentka, rozpoczęłam poszukiwanie pracy. Odpowiadałam na różne oferty, ale widocznie los chciał, żebym porozumiała się z ostatnim pracodawcą mojego partnera, Ferrari. Jako początkująca i dobrze aspirująca dziennikarka, dostałam posadę zastępcy rzecznika prasowego zespołu. Do moich obowiązków będą należały kontakty z mediami, autoryzacja wywiadów pracowników teamu i dbanie o dobry wizerunek kierowców, a w tym organizacja PR’owych eventów.
Od kilku dni prasa huczy o tym, że ja, dziewczyna tragicznie zmarłego kierowcy rozpoczynam swoją przygodę w F1, rozgrzebując całą tą katastrofę od początku i rozdrapując już lekko zabliźnione rany… Czasem dziennikarze to banda hien, żerujących na uczuciach innych. Nie chcę być taka. Chciałabym, żeby moja praca nie przynosiła nikomu przykrości.. Bo tyle złego mogą wyrządzić nieodpowiednio dobrane słowa..
***
Po oficjalnym przedstawieniu mnie zespołowi i kilku dniach aklimatyzacji nadszedł czas na rozpoczęcie wdrażania moich pomysłów w życie. Na dziś zaplanowane mam spotkania w moim gabinecie z kierowcami naszego teamu. Jako pierwszy pojawił się u mnie Sebastian. Szybko poszło, reagował entuzjastycznie na każdą moją inicjatywę zmian.
Czekałam cierpliwie na drugiego kierowcę, który już kilka minut się spóźniał. Charles Leclerc. Jules dużo mi o nim opowiadał. Znali się od dziecka. Był jego najlepszym przyjacielem, widywali się kiedy tylko mogli, a w kontakcie pozostawali niemalże cały czas. Przedstawił mi go jako ciepłego i zawsze uśmiechniętego chłopaka.. Aż żal, że poznajemy się dopiero teraz i to w zupełnie innych okolicznościach..
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!
- Cześć! Przepraszam za…
- 15 minut spóźnienia.- dokończyłam za niego. – No nic, wybaczam, ale na przyszłość- wolę punktualność.- uśmiechnęłam się.
- Charles – przedstawił się i podał mi rękę.
- Wiem, Selena.- odwzajemniłam uścisk po czym usiedliśmy, ja za biurkiem a Leclerc po drugiej stronie.
- Ok. Moje pomysły są następujące: najpierw startujemy z serią wywiadów. Ale nie takich zwykłych wywiadów. Będą one kręcone na bieżąco, każdego dnia- nie ‘’na sucho’’ przed kamerą i z idealnie dopasowanym światłem- to jest sztuczne. Będziemy robić wywiady ‘’z życia wzięte’’, podczas codziennej rutyny w pracy, podczas Waszych obowiązków, będę Wam zadawać pytania, na które udzielicie krótkiej odpowiedzi. Szybko, sprawnie i bez nudy- takie małe shoty 15/30 sekundowe. A potem udostępnimy je w mediach społecznościowych. Moim założeniem jest przybliżenie potencjalnemu kibicowi tego co robicie ‘’od środka’’. Co myślisz?- tłumaczyłam.
- Super! Wchodzę w to, brzmi świetnie..- uśmiechnął się.
- Nie tylko brzmi, ale też takie jest! Wyobraź sobie, że zasięgi wzrosną nam chociażby o 20%, co jest jak najbardziej możliwe, wtedy mamy około miliona dodatkowych odwiedzających!- opowiadałam zafascynowana. – O! A może zorganizujmy jeszcze jakoś niedługo takie spotkanie promocyjne ‘’na luzie’’ w jakimś fajnym miejscu, zrobimy live’a, ludzie będą mogli zadawać pytania, komentować.. No…. To by było spoko.. Mega spoko!- mówiłam tak jakby do siebie, zapominając o obecności mojego rozmówcy.
- Heheheh..- zaśmiał się Charles. Odpowiedziałam pytającym spojrzeniem.
- Nic, nic.. Jesteś taka jak opowiadał..-uśmiechnął się – Nie pozwalasz dojść do słowa, bo akurat na coś wpadłaś i musisz to wypowiedzieć głośno , bo..
- …bo zapomnę..- dokończyłam za niego i spojrzałam nostalgicznie na kierowcę.
-…bo zapomnisz.- dodał.
Otrząsnęłam się po kilkusekundowym zamyśleniu. Przez głowę przeszło mi wspomnienie, kiedy to planowaliśmy z Julesem zamieszkać razem i co chwilę zasypywałam go coraz to nowszymi pomysłami jak urządzimy swoje gniazdko..
- Dużo mi o Tobie opowiadał.. Był bardzo szczęśliwy.. Za każdym razem kiedy do mnie dzwonił, najpierw przez dwadzieścia minut gadał o Tobie, opowiadał co robiliście, jakie macie plany.. Aż dziwnie, że teraz widzimy się po raz pierwszy, a czuję się jakbym Cię znał od dawna..- wspominał.
- Tak bywa.- ucięłam chcąc zakończyć ten temat.
- Słuchaj.. Gdybyś chciała…
- Nie chcę.- przerwałam mu.
- Nawet nie dokończyłem..
- Nie musisz. I tak nie chcę.
Rozmowę przerwał nam telefon Charlesa, po którym musiał pospiesznie wyjść do kierownika zespołu.
***
Nie lubię, kiedy ktoś traktuje mnie jak ofiarę, kiedy rozgrzebuje wszystko to co się stało. Zaakceptowałam te wydarzenia i próbuję żyć normalnie. Nie chcę pomocy. Sama daję sobie radę. A pytanie „Gdybyś czegoś potrzebowała…” słyszałam na co dzień po śmierci Julesa i chciałabym już mieć to za sobą.
***
Dziś startujemy z wdrożeniem w życie mojego pomysłu z wywiadami. Po krótkim instruktażu kolegi, jak posługiwać się kamerą udałam się do technicznego zaułka, gdzie przebywali nasi kierowcy.
- Sebastian! Co robisz?- zapytałam włączając nagrywanie.
- Właśnie dyskutujemy o najnowszej, ściśle tajnej strategii na najbliższy wyścig, o której z wiadomych względów nie mogę mówić.. – śmiał się.
- To powiedz coś, o czym możesz mówić- odpowiedziałam podobnym rozbawionym tonem.
- Hmm.. Piłem dzisiaj chyba najlepszą kawę w moim życiu, jest taka knajpa tutaj obok, nie będę wymieniał nazwy, ale polecam!
- Haha, dzięki!- zakończyłam nagrywanie.
- Super wyszło! Będzie fajny efekt!- skomentowałam.
- Na pewno!- usłyszałam zza pleców. To Mattia Binotto, szef zespołu.
- O… Dzień dobry!- odwróciłam się.
- Jak idzie praca? Podoba mi się taka forma PR’u- powiedział miło.
- Próbujemy realizować założenia.. ale zobaczmy po efektach.- uśmiechnęłam się.
Po chwili pogawędki udałam się w stronę drugiego kierowcy, który siedział w kącie, bardzo uważnie czytając jakieś dokumenty.
Włączyłam kamerę.
- Co czytasz?
- Sam nie wiem, bo nic z tego nie rozumiem..- odparł pogodnie.
- To czytaj na głos, może pomogę.
- Bla, bla, bla, coś o strategii, bla, bla, bla..- śmiał się.
- A wy tylko o strategii.. Może polecisz chociaż jakieś miejsce z dobrą kawą, tak jak Sebastian?- uśmiechnęłam się,
- Ja robię najlepszą!
- I kto też tak sądzi, oprócz Ciebie?
- Yyyyy… - szukał odpowiedzi.
- Wszystko jasne!- zakończyliśmy śmiejąc się.
Wyłączyłam kamerę.
- Nieźle. O to mi chodziło..- przysiadłam naprzeciw, grzebiąc w kamerze.
- Słuchaj… Chciałbym Cię przeprosić.. Chyba na za dużo sobie ostatnio pozwoliłem.. Wybacz, ale.. Wspomnienia.. To wszystko wraca, a jeszcze.. Wiesz.. Był moim najlepszym kumplem.. Bardzo chciał mi Ciebie przedstawić i.. Nie będę się pogrążał.. Po prostu przepraszam.- wydusił.
- Nie, to ja powinnam Ciebie przeprosić. Niepotrzebnie zareagowałam tak nerwowo.. Ciężko mi się do tego wszystkiego wraca..- odparłam.