- Wiesz jak ja się teraz czuję?! Cały internet huczy o Twoim spacerku! O, pierwszy lepszy artykuł, tytuł „Rozanielony Charles Leclerc dokazuje w parku z byłą dziewczyną swojego przyjaciela.”, „Czy to przyjaźń czy już kochanie?”, „Poznajcie Selenę, dziennikarkę, która zawróciła w głowie Leclercowi”, mam czytać dalej?- wykrzykiwała przez telefon Charlotte.
- Nie.. Słuchaj.. Selena jest tylko moją koleżanką, skręciła nogę i żeby nie siedziała cały czas sama, zabrałem ją na spacer. To jednak była najbliższa osoba Julesowi, więc jestem mu winien jakiś drobny gest.
- Widzę przecież zdjęcia i ewidentnie nie był to dla Ciebie smutny obowiązek…
- Wiesz przecież jak brukowce potrafią kaleczyć prawdę, a prawda jest taka, że nic mnie z nią nie łączy. Tylko praca.- mówiąc to patrzył na mnie przez szybę swojego tarasu.
- Sama nie wiem, Charles…
Usatysfakcjonowany kierowca, po zakończeniu rozmowy i ugaszeniu pożaru w postaci złości dziewczyny, wrócił do środka swojego apartamentu i usiadł obok mnie na salonowej kanapie.
- Wszystko w porządku?- zapytałam.
- Tak… Tak, wszystko ok..- odpowiedział.
- Charles.. Nie powinno mnie tu być. To był zły pomysł. Proszę, odwieź mnie do hotelu.. Przysparzam Ci samych problemów…
- Nieprawda!- zaprotestował.
- Tak będzie lepiej.. Proszę…
- To Twoja decyzja.. Nie mogę Cię przecież siłą zatrzymać…
Późnym wieczorem byłam już z powrotem w pokoju hotelowym.
- Słuchaj… Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś..
- Nie ma za co.. Chociaż dalej nie rozumiem Twojej decyzji…
- Tak będzie lepiej..- zakończyłam i pożegnaliśmy się.***
„Nie wiem o co chodzi, ale nie jestem też idiotką. Dobrze Ci radzę, odczep się od Charlesa. Masz tupet, że startujesz do zajętych facetów! Źle trafiłaś moja droga. Zejdź mi z drogi, bo pożałujesz.”- brzmiała treść wiadomości, jaką dostałam na Instagramie od Charlotte.
„Do nikogo nie startuję. Nie martw się, jest Twój.”- odpisałam.
***
Charlotte postanowiła skrócić swój wyjazd służbowy i wrócić do Monako. Potwierdzało to tylko słuszność mojej decyzji o przenosinach do hotelu. Przez resztę naszego pobytu w tym państwie, kontakt z Charlesem był bardzo utrudniony, żeby nie powiedzieć, że się urwał.
W międzyczasie zdjęto mi gips z nogi i mogłam już się samodzielnie poruszać. Następny przystanek- Hiszpania. Przyjechałam jako ostatnia z całej załogi i od razu udałam się do pracy po mojej długiej nieobecności spowodowanej skręconą kostką.***
- Selena, robimy zebranie.- usłyszałam po przekroczeniu progu gabinetu szefa zespołu.- Cześć. Zawołaj do mnie Charlesa i Sebastiana.- powiedział do słuchawki telefonu.
- Coś się… stało?- zapytałam niepewnie.
- Zobaczysz.- powiedział groźnie.
Po kilku minutach byliśmy w komplecie.
- Moi drodzy.- zaczął Mattia.- Spotkaliśmy się tutaj, bo chciałbym Wam…. Pogratulować!- momentalnie zmienił ton na radosny.- Pogratulować Waszej owocnej współpracy PR’owej, która przyniosła efekt w postaci nowego, intratnego kontraktu reklamowego dla zespołu!- otworzył szampana i zaczął rozlewać go do kieliszków.
- Okej… Wystraszyłeś mnie tym początkowym tonem…- powiedziałam.
- Chciałem zbudować napięcie- śmiał się.
- Myślę, że największe gratulacje i podziękowania powinniśmy skierować do naszej wspaniałej dziennikarki.. – powiedział Sebastian.
- Właśnie, za Selenę!. I oby dalej nam się tak dobrze pracowało jak dotychczas!- wzniósł toast Mattia.
Charles cały czas milczał, uśmiechając się tylko co chwilę.
- W sobotę planujemy zrobić imprezę firmową, liczę na Waszą obecność..- dodał szef.
Wyszliśmy z mini zebrania, skierowałam się w prawo do swojego biura, a kierowcy w lewo, do analityków. Po kilku krokach odwróciłam się i krzyknęłam:
- Charles!
Zatrzymał się i powoli odwrócił w moją stronę. Podeszłam powoli.
- Chciałam…- uśmiechnęłam się- chciałam się tylko przywitać i zapytać co u Ciebie…- powiedziałam nieśmiało.
- Wszystko dobrze.. A u Ciebie? Jak noga?
- Ok. Mogę już się normalnie poruszać…
- Super.. W którym pokoju mieszkasz?
- 305, na trzecim piętrze..
- Ja w 110, parter. Wpadnę dziś do Ciebie, co?
- Będę czekać..- uśmiechnęłam się.