Rozdział 4

920 80 18
                                    

Bakugou siedział z matką na kanapie i oglądał telewizję. Przerzucał kanał po kanale, szukając czegoś ciekawego. Większość programów już widział, więc trudno było znaleźć coś nowego. W końcu zatrzymał się na programie o atakach terrorystycznych.
- Oddawaj to szczylu - matka wyrwała mu pilota z dłoni.

Zaczęła przerzucać kanały, aż trafiła na serial o treserach dzikich zwierząt.
- To jest ciekawsze - powiedziała. -  A teraz masz być cicho.
Oglądali jak mężczyzna mało nie został pożarty przez tygrysa, gdy nagle zadzwonił telefon. Kobieta wstała i poszła odebrać.

- Halo? Ach, to ty Inko! Co u cieb- Czy ty płaczesz?
Przez kilka dłuższych chwil matka Katsukiego stała milcząc. W końcu odłożyła telefon, usiadła z powrotem na kanapę i ściszyła telewizor.
- No ej! - rzucił chłopak.
-Posłuchaj Bakugou... - ściszyła głos. - Izuku... zniknął.
,,Phi, co mnie to'', przemknęło mu przez myśli.
- Ostatnio widziano go trzy dni temu, jak szedł późną godziną do szkoły...
,,Chwila-"
- ... gdy potem szukano jakichś  śladów, znaleźli na dachu jego plecak i buty...
,,Nie, to nie może być...''
- ... a na dole popękane płytki i plamę krwi. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że to je-
Chłopak spojrzał z niedowierzaniem na matkę, zakrył usta i uciekł do łazienki. Zatrzasnął drzwi i zwymiotował do sedesu.
,,Nie, nie, nie. Nie mógł tego zrobić. Nie o-''
Ponownie zwymiotował.
- To moja wina. To ja powiedziałem mu, żeby się zabił. Ty debilu. Jak mogłem być takim debilem!?
Powoli wstał i przepłukał usta wodą. Nagle uderzył pięścią w ścianę.
- Jestem debilem!

Ponad godzinę później siedział w salonie u matki Izuku. Ta zaprosiła go, by mogli porozmawiać.

- Dziękuję, że przyszedłeś.
- Nie ma... problemu...
- Nadal jakoś to do mnie nie dociera... Był taki szczęśliwy tego dnia...
- ...?
- Czyli ci nie powiedział? Tak bardzo chciał to akurat tobie powiedzieć... Dzień przed zniknięciem, dostał swoją indywidualność. Był taki szczęśliwy...

Bakugou znowu zrobiło się niedobrze.
,,Czyli to on chciał mi wtedy powiedzieć''- pomyślał i zakrył usta.
- Dla ciebie też to nie jest łatwe, prawda?
Chłopak bardzo chciał się przyznać, powiedzieć, że to wszystko jego wina, jednak nie potrafił. Za każdym razem słowa zatrzymywały się mu w gardle. Rozmawiali jeszcze kilka minut, po czym młody Katsuki wrócił do domu.

Zamknął się w pokoju i nikogo nie wpuszczał. Odmówił także jedzenia kolacji. Wiedział, że nawet gdyby się zmuszał, nie dałby rady nic przełknąć.

W końcu wyszedł z pokoju, narzucił kaptur na głowę i wyszedł na dwór.

Na mokrych od deszczu chodnikach powstawały kałuże, ludzie posępnie snuli się pod parasolami. Chłopak szedł patrząc co jakiś czas na pozamykane sklepowe witryny. Patrzył na swoje odbicie, po czym od razu odwracał wzrok. Nie mógł znieść widoku swojej twarzy, bo zamiast siebie widział potwora. 

Wrócił do domu koło północy. Zamknął drzwi od pokoju, skulił się ns łóżku i rozmyślał. ,,Byłem śmieciem. Nadal nim jestem. Kpiłem z jego marzenia, chociaż mogło się spełnić. Czy gdybym dał mu wtedy mówić, nadal by tu był? Może wtedy razem byśmy zostali bohaterami jak kiedyś planowaliśmy... Zrobię to! Zarówno dla mnie jak i dla niego - zrobię to! Spełnię nasze wspólne marzenie i zostanę bohaterem! Dla niego-" 

Villain Deku - To Nie Moja WinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz