Rozdział 1

1.5K 95 70
                                    

Izuku siedział na łóżku z narzuconym kapturem na głowę. W uszach miał słuchawki, z których płynęła monotonna muzyka. Był tak przygnębiony od długiego czasu.

Podczas, gdy wszyscy jego znajomi otrzymali już indywidualność, on wciąż nie miał swojej. Tracił już nadzieję, że kiedykolwiek ją dostanie.

Matka podeszła pod jego drzwi z kolację. Z poczatku zawahała się, ale ostatecznie weszła do środka.

- Przyniosłam kolację - starała się zachować pozytywny ton. - Może odsłoniłbyś zasłony? Ciemno tu u ciebie.
Czekała kilka sekund na odpowiedź, ale Izuku ciągle milczał. Kontynuowała:
- Może wyszedłbyś na dwór? Pogoda jest jeszcze ładna.
Nadal milczał.
- To może chociaż byś wyszedł z tego pokoju i posiedział ze mną?
Gdy nie usłyszała żadnej reakcji, postawiła jedzenie na biurku i zrezygnowana poszła do salonu.

Chłopak siedział w ciszy jeszcze kilka minut, po czym zdjął słuchawki i rozejrzał się po swoim pokoju. Po podłodze i biurku walały się puste puszki po energetykach, ubrania leżały niedbale na krześle. Spod niedosłoniętych zasłon wypadało do pokoju kilka promieni zachodzącego słońca. Oswietlały stary projekt na strój bohatera Izuku.

Wstał i podniósł szkic. Stał, patrzył na kartkę, a z jego podkrążanych oczu pociekły łzy. ,,Nigdy nie zostanę bohaterem'' - pomyślał, po czym usiadł na krześle. Gdy miał już zakładać słuchawki, zauważył unoszącą się w powietrzu delikatną nić, mającą swój początek poza jego pokojem.

Normalnie zignorowałby ją, ale teraz coś pchało go w jej kierunku. Wstał i próbował ją złapać. Jednak na próżno, gdyż za każdym razem nitka umykała sprzed jego dłoni.

Gdy w końcu udało mu się ją dotknąć, przyczepiła się do jego wskazującego palca. Próbował ją oderwać i strząchnąć, jednak bez skutku. Podczas dalszych prób, nagle usłyszał okrzyk przerażenia jego matki, dochodzący z salonu.

Poszedł sprawdzić co się stało. Hdy przeszedł przez próg salonu, ujrzał przerażoną matkę skuloną na kanapie. Wpatrywała się w ich stare zdjęcie z wyblakłej ramce. Poruszało się, bez niczyjej pomocy.

Dopiero po chwili Izuku zrozumiał, że to przez niego obrazek się porusza. Spojrzał na nitkę i przesunął po niej wzrokiem od palca, aż do jej końca. Była przyczepiona do ramki.

- Mamo...? - spytał niepewnie.
Kobieta rzuciła się mu na szyję.
- Och, Izuku! Wiedziałam! Wiedziałam, że w końcu dostaniesz indywidualność! Tak się cieszę!
- Ja... też się cieszę. Powiem jutro Bakugou. Pewnie też się ucieszy.
- Na pewno!
Objęła go czule. Chłopak poczuł się prawdziwie szczęśliwy. Już prawie zapomniał, jak przyjemne jest to uczucie.

Następnego dnia wcześnie wstał i spakował wszystko dokładnie do szkoły. Zazwyczaj olewał szkołę i często wagarował, jednak razem wraz z porankiem poczuł w sobie dawno nieodczuwaną energię do działania.

Lekcje w szkole przeleciały mu wyjątkowo szybko, jednak nie udało mu się w ich czasie zaczepić Katsukiego.

Dopiero gdy wszyscy już wracali domów. Młody Midoriya dostrzegł przyjaciela. Podbiegł do niego i złapał za ramię.
- Kacchan! Posłu-
Nim skończył słowo, Bakugou strącił jego rękę i przerwał mu.
- Czego, Deku? Nie wiesz, że takie bezużyteczne śmieci jak ty nie powinny się w ogólne odzywać? Wiesz co, idź wyświadcz przysługę mi i reszcie świata i skocz z dachu, okej? Nara, frajerze.
Powiedział i skręcił w inną uliczkę. Izuku zatrzymał się. Słuchając słów przyjaciela poczuł, że coś w nim pęka.

- Masz rację. Takie bezużyteczne śmieci jak ja, nie powinny w ogóle żyć.

Zaczął iść z powrotem w stronę szkoły. Budynek był wciąż otwarty, chociaż nie trwały już żadne lekcje.

Chłopak wszedł na dach. Rzucił plecak na bok, odrzucił buty i stanął na krawędzi dachu. Spojrzał w dół spytał głośno sam siebie.

- A więc tu się kończy moje bezwartościowe życie?
- Nie musi, jeśli tego nie chcesz.



Hejo! To był pierwszy rozdział. Cieszę się, że udało mi się go skończyć ^w^. Mam nadzieję, że się podobał. Kolejne rozdziały wkrótce! Pa pa

Villain Deku - To Nie Moja WinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz