1

257 7 25
                                    

  Popołudniowe słońce dawało przyjemne ciepło, przez które uczniowie z uśmiechami na twarzy wracali do domu.            
  Jednak nie każdy był tak wesoły na jakiego wyglądał, jedna dziewczyna obrała sobie dłuższą trasę do domu i kilka postojów. W głowie już układała jak to wytłumaczyć rodzicom gdyby pytali.
  Spokojne prawie, że nieodwiedzane uliczki uspokajały dziewczynę. Przyjemna muzyka leciała w jej słuchawkach. Szarowłosa zatraciła się w swoich myślach i zaczęła ignorować świat zewnętrzny.
  Widziała pojedyńczych ludzi idących przed siebie, niektórzy coś mówili inni byli czymś pochłonięci, ale jedyne co widziała dziewczyna to ludzi. Istoty, które szły przed siebie i niezważały na nic innego jak na swoje potrzeby.
  Jej myśli przerwał niski chłopczyk, który biegł w jej stronę i krzyczał. Zdjęła słuchawki.

-Moja siostra... Ona...drzewo... proszę pomóż...

-Zabierz mnie do niej.

  Powiedziała wiedząc, że nikt inny nie zareaguje. Jednocześnie próbowała pośpieszyć chłopaka uśmiechem. Chłopczyk znów zaczął biec. Mała dziewczynka siedziała na wysokim drzewie, na łamiącej się gałęzi. Mocno trzymają się kory drzewa.

-Idę po ciebie. Siedź spokojnie i złap mnie gdy będę przy tobie.

Powiedziała licealistka zrzucając torbę i przyglądając się sytuacji. Pełne łez oczy dziewczynki błyskały teraz nadzieją na ratunek. Lekko skinęła głową na tak. Niebieskie oczy wpatrywały się uważnie w to co robiła dziewczynka. Siedziała spokojnie i mimo tego, że bardzo się bała czekała na to aż licealistka jej pomoże. Gdy wspięła się na tyle wysoko by dosięgnąć dziewczynki wyciągnęła rękę w jej stronę. Ta jednak gwałtownie się w nią wtuliła, ci sprawiło, że gałąź, na której siedziała spadła.
-Uważaj! Za chwilę zejdziemy!
Krzyknęła do niespokojniego chłopca na ziemi. Szarooka poprosiła dziewczynkę by weszła na jej plecy i mocno się trzymała. Schodząc poczuła jak gałąź na której miała dłoń właśnie się łamie. Była to mała i krótka gałązka, ale jedyna w pobliżu. Szybko chwyciła dziewczynkę za ciuchy i zanim zdążyła spaść przytulała dziewczynkę do klatki piersiowej. Czekała na mocny upadek jednak nie nadszedł. Zamiast tego czyjeś dłonie spoczywały na jej udach i plecach.
-Nic wam nie jest?
Trzymał ją czerwonowłosy chłopak, który wpatrywał się uważnie szarymi tęczówkami w nią. Przez adrenalinę w jej ciele poczuła ciepło, które nagromadziło się w miejscu gdzie były ręce chłopaka. Szybko zeskoczyła z rąk chłopaka i odstawiła drobną istotkę na ziemi.
-Idź do brata, bardzo się martwił.
Gdy dziewczynka odbiegła spojrzała jeszcze raz na osobę, która ją uratowała.
-Dziękuję. No wiesz, że nie pozwoliłeś mi się potłuc.
Powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Chłopak tylko skinął jej głową i poszedł do dwójki dzieci.
Na twarzy szarowłosej pojawił się lekki grymas, który szybko zakryła. Założyła słuchawki i wróciła do powracania do domu. Po kilku minutach wróciła do domu. Na powitanie usłyszała krzyki. Szybko wbiegła po schodach i zamknęła się w swoim pokoju. Słyszała jak jej ojciec coś krzyczy. Podgłośniła piosenkę w słuchawkach. Usiadła pod łóżkiem i obejmując nogi zaczęła się kołysać. W przód i w tył myślała tylko o tym, że to się skończy. To zaraz się skończy. Jednak krzyki były głośniejsze. Łzy zaczęły jej płynąć z oczu gdy pukanie do drzwi pokoju było głośniejsze.
Nagle ustało. Spojrzała przerażona na drzwi jednak nie były otwarte ani wyłamane. Zdjęła jedną słuchawkę by się upewnić. Naprawdę nic nie było słychać. Wstała i podeszła do drzwi. Drżącą dłonią złapała za klamkę, jednak drzwi w tej chwili się otworzyły. Stał w nich oby jej mężczyzna.
-Mogę ci pomóc. W zamian chcę tylko jednego.
-N-Nie chcę twojej pomocy.-cofnęła się. Jednak mężczyzna podchodził do niej aż nie upadła na łóżko. Zakryła się dłońmi w geście obronnym.
-Nic ci nie zrobię. Nie chcesz by ten koszmar się skończył?
-Odejdź!-krzyknęła ze łzami w oczach. Usłyszała jak coś obija się o ścianę i słychać czyiś jęk. Odsłoniła oczy uchylając powieki. W ścianie była dziura w kształcie mężczyzny.
-Interesujące.-mruknął otrzepując garnitur.
Przestraszona wstała z łóżka i wybiegła z pokoju. Mijała różne osoby, jednak udało jej się uciec z domu i biegła ile sił w nogach. Nie wiedziała do kąt, chciała uciec. Przed światem. Ludźmi. Samą sobą.

-Wszystko dobrze?
Poczuła czyiś dotyk na ramieniu. Był to ten chłopak, który ją uratował.
-co tu robisz? Kim jesteś?-patrzyła na niego z przerażeniem w oczach.
-Powinnaś przyjąć propozycję. Przydałabyś się nam.
Przez szklane oczy wszystko co widziała było niewyraźnie jednak poczuła ukłucie. Ktoś wbił jej strzykawkę w szyję. Był to ten mężczyzna. Na jego twarzy malował się szyderczy uśmiech.
-Słodkich snów Anari.

Twój uśmiech~ NosakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz