06.sztorm

598 33 6
                                    

🔥Fei🔥

          Fei przewróciła oczami, gdy Sokka, zaczepiwszy się pierw o siodło bizona, zleciał z grzbietu zwierza i zarył twarzą o ziemię.
          Zsunęła się z grzbietu Appy i rozejrzała po polanie, odciętej ze wszystkich stron pnącymi się wysoko ponad ziemię drzewami, porastającymi niemalże całą dolinę Kamieni Szlachetnych. Wewnętrzny głos powtarzał jej wciąż, że nie powinni się tu zatrzymywać — nawet w marynarce Narodu Ognia słyszała o potężnych bestiach, z którymi okoliczni mieszkańcy mierzą się, odkąd do doliny dotarło osadnictwo.
          Poprawiła ciemne rękawy, zsuwające się znów poniżej łokcia i zaczęła chuchać na dłonie. Zima w Królestwie Ziemi była chłodniejsza niż w Narodzie Ognia, choć żadne z nich nie musiało nosić płaszczy czy kurtek — w tej części kraju roiło się od piaszczystych zakoli i lasów, słońce górowało na bezchmurnym niebie, wiatr przemykał między drzewami tylko w okolicach poranków i wieczorów, a mimo to był ciepły.

          Od opuszczenia chłodziarki dłonie Fei, w których notorycznie czuła odrętwienie, często drżały, toteż nowi towarzysze raz po raz widywali ją w zimowych rękawicach, które pożyczyła jej Katara. Normalnie ogrzewałaby się w stylu magów ognia — mały płomień w dłoniach załatwiłby sprawę. Po dłuższym zastanowieniu Fei doszła jednak do wniosku, że jawne korzystanie z magii ognia, w dodatku na niepodległych wciąż terenach Królestwa Ziemi, gdzie ludzie za ognistą nacją nie przepadali, było co najmniej głupie. Była żołnierka ograniczała się więc do podsycania ognisk, rozpalanych co wieczór przez towarzyszy.

          — Aang, jesteś pewien, że to dobry kierunek? — zapytała Katara, kątem oka zerkając z poirytowaniem na swojego brata, wyciągającego kawałki mchu z włosów.

          — Nie do końca. Notatki Sokki są dość...mylące — oznajmił Nomad, oglądając bazgroły brata Katary pod wieloma kątami, z różnych stron. Fei zajrzała mu przez ramię i uniosła lekko brwi. Bazgroły, które Sokka naniósł na otrzymaną od więźniów mapę Królestwa Ziemi, były nie do odczytania, zaś w połączeniu z notatkami, jakie niemag do nich dołączył, przyprawiły Fei o oczopląs. Jedno musiała przyznać: Sokka był artystycznym beztalenciem. Chłopak z kucykiem westchnął i wyrwał Avatarowi mapę z rąk. — Hej, nie tak ostro!

          — Wy po prostu nie rozumiecie geniuszu mojej sztuki! To przecież takie proste, wystarczy tylko przekręcić ją tak, potem spojrzeć pod odpowiednim kątem... — mruczał do siebie, kręcąc mapą na różne strony. Fei skrzyżowała ręce na piersi i przewróciła oczami.

          Tak szczerze, to po towarzyszach Avatara, jak również po samym Aangu, spodziewała się czegoś większego. Liczyła, że spotka wspaniałych magów i wojowników, podążających za potężnym i ostatnim magiem powietrza. Tymczasem ani Sokka, ani Katara, nie robili na niej wielkiego wrażenia. Ten pierwszy to już w ogóle. A Aang? Był tylko łysym dzieckiem z wielkim bizonem i magicznym podmuchem. Trafiła na bandę dzieci, co doprowadzało ją czasem do sarkastycznych ataków chichotu. Jak tak słaba grupa miałaby zagrozić Narodowi Ognia? Sądziła, że gdy stanie twarzą w twarz z Avatarem, ujrzy potężnego, dorosłego człowieka, panującego nad wszystkimi czterema żywiołami. Przeczucie, że wydanie nowych towarzyszy najbliższej jednostce wojskowe Narodu Ognia będzie dziecinnie proste, nie opuszczało jej ani na chwilę.

          — Jeśli mnie pamięć nie myli, w okolicy jest wioska. Mieszkańcy powinni być bardziej pomocni niż gryzmoły Sokki — powiedziawszy to Fei powłóczyła nogami w stronę dymu, unoszącego się ponad koronami drzew. Aang i Katara poszli za nią, podobnie jak Appa, warcząc przy tym niezrozumiale. Sokka, mimo początkowych wątpliwości i niechęci, poszedł za nimi, burcząc coś do siebie po cichu. W trakcie marszu Fei zdjęła puchate rękawice i rozmasowała nadgarstki. Przez chwilę obserwowała wnętrze dłoni.
          Od dwóch tygodni nie wytworzyła żadnego płomienia. Może z zewnątrz nie dało się tego po niej poznać, lecz w chwilach poirytowania, smutku czy wściekłości była bliska wybuchu. Z każdym kolejnym porankiem czuła, że pewnego dnia nie wytrzyma i będzie zmuszona dać upust wewnętrznemu, niestabilnemu płomieniowi.

the balance of water  🌊 avatar the last airbender | book I [czerwiec 2024]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz