Następnego dnia, tuż po śniadaniu pora było udać się do szkoły. Dotarłem z Choi'm do przystanku, gdzie czekali bracia. On rozmawiał z Bin'em, natomiast ja z Beom'em. Co jakiś czas zerkaliśmy na siebie, posyłając uśmiechy.
Po dotarciu na lekcje, musiałem włączyć tryb Pana Przewodniczącego, co nie było łatwe. Podczas jednej z przerw udałem się do skrzyneczki razem z drugoklasistami. Zauważyłem, że Huening nieco się otworzył, co mnie ucieszyło.
- Gdzie Bin-hyung i Jun-hyung? - zaczął Kai.
- Mieli kupić coś do picia. - rzekł mój następca, wyciągając karteczki.
Wtedy ja ich dostrzegłem. Kroczyli korytarzem, rozmawiając. Oparłem się o ścianę obserwując tylko Junnie'go. Rozchyliłem wargi, zachwycony tym jak wygląda w mundurku. Cóż, co prawda ma odpięte guziki oraz krawat w nie ładzie, ale bardzo mi się podobał.
O rany, co mi jest? Dlaczego zachowuje się jak dziewczyna, która jest skrycie zakochana w chłopaku?
Z tego zamyślenia ocknął mnie głos Beom Gyu.
- Whoa, do Jun-hyunga podeszła najładniejsza dziewczyna z mojego rocznika.
Ponownie skierowałem patrzałki na mojego, dalekiego kuzyna, który rozmawiał ze śliczną uczennicą. Moje serce przeszył okropny ból. Poczułem zazdrość, lecz musiałem ją ukryć.
- Beomie, Kai, wracam. Przypomniało mi się coś ważnego. - odezwałem się, po czym podążyłem do pokoju rady.Gdy Soo Bin oraz Yeon Jun wracali na ich drodze stanęła piękna dziewczyna. Miała ona dla tego drugiego liścik miłosny. Chłopak uśmiechnął się i przypomniał sobie wczorajszy pocałunek z Kang'iem. Od razu odmówił przyjęcia go, patrząc w stronę Tae Hyun'a, ale już go nie było. Maturzysta wyminął uczennicę, by pędem ruszyć za Przewodniczącym. Nie zareagował na wołanie przyjaciół.
Wpadłem do siedziby rady, mocno zirytowany. Trzasnąłem się w czoło, chcąc się uspokoić. Oparłem czuprynę o tablicę, łapiąc głębsze oddechy.
- Tae, uspokój się. Oni tylko rozmawiali, a Jun to Twój kuzyn, fakt daleki, ale kuzyn i najważniejsze, masz na głowie naukę, nie zakochiwanie się. - szepnąłem do siebie.
Odepchnąłem się, zaś do pokoju wszedł Choi. Popatrzyliśmy na siebie. Przez moment panowała cisza, którą przerwał.
- Tae Hyun, coś tak uciekł?
- Uciekłem? Nie, wydaje Ci się. Przypomniała mi się ważna rzecz, dlatego cofnąłem się do pokoju rady. Czy jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić? - skłamałem.
- Kupiłem Ci sok pomarańczowy. Myślałem, że zaczekasz, aż Ci go wręczę. - powiedział, podchodząc do biurka. Klapnął sobie na nim, stawiając butelkę na blacie.
- Dziękuję... Ładna ta dziewczyna, z którą rozmawiałeś... - palnąłem, choć chciałem by to wyglądało na taką, zwyczajną rozmowę między chłopakami w naszym wieku.
- Prawda, bardzo ładna. - potwierdził, gapiąc się na mnie, więc stanąłem przed nim, dodając.
- Może powinieneś się z nią umówić? Pasuje do Ciebie. Widziałem, że wręczyła Ci liścik.
- Pasuje do mnie? Skąd możesz to wiedzieć, Tae?
- Przypuszczam. Jest ładna, ponoć dość dobrze się uczy, a Ty jesteś przystojny i masz to coś, co dziewczyny lubią, Jun.
Nagle chwycił mnie za krawat, przyciągnął do siebie, nie pozwalając mi na wyrwanie się. Moje serce zaczęło bić szybciej, od samego bycia blisko.
- Mam inne zdanie na ten temat. Uważam, że nie pasujemy do siebie. Nie jest w moim typie. - wymruczał, wpatrując się we mnie.
- Ale ona jest.... - przerwałem, gdyż skradł mi słodki pocałunek.
- Nie obchodzi mnie, jaka jest. Widzimy się w Sali, Kociaku. - oznajmił i opuścił siedzibę rady. Odprowadziłem go wzrokiem, dotykając warg.Przez resztę zajęć nie mogłem się skupić. Ciągle obserwowałem mojego, dalekiego kuzyna.
- Tae, co Ci jest? - szepnął mój zastępca.
- Yyy... mi, nic... znaczy... nieważne... Słuchaj nauczyciela, nie mnie. - miauknąłem, zastanawiając się co dalej wyniknie z tego, co jest między mną a Jun'em....Po ostatniej lekcji podążyłem na spotkanie z członkami rady. Mieli stawić się również drugoklasiści, którzy mieli zająć moje oraz Bin'a miejsce. Jednak nie spodziewałem się, że dołączy do nas Yeon Jun.
- Jun, wracaj do domu. To spotkanie potrwa. - zacząłem.
- Nie. Zostaje. Chcę wrócić do domu z Tobą, Tae Hyun. - rzekł, wchodząc do pokoju.
Zgarnął krzesło, postawił je przy moim biurku, by zaraz na nim klapnąć. Wyciągnął się, „grzebiąc" w telefonie. Pozostali na niego spojrzeli.
- Co on wyprawia? - mruknął Beom.
- Uspokój się, braciszku. Przecież nic złego nie zrobił. Zaczynajmy. - powiedział starszy z braci, po czym mogliśmy przejść do konwersacji.
Podczas spotkania czułem na sobie wzrok Choi'ego. Zerkał na mnie i w ogóle się z tym nie krył.Młodszy z braci obserwował nowego trzecioklasistę, gapiącego się na Przewodniczącego. Nic był z tego zadowolony i miał ochotę go rozszarpać.
Gdy zakończyłem spotkanie, można było wracać do domu. Wyszedłem ze szkoły z braćmi oraz Junnie'm. Kai ruszył przodem, ponieważ czekał za nim ojciec. Będąc na przystanku, oparłem się o rozkład jazdy, nieco zmęczony. Tuż za mną stanął mój kuzyn, a przede mną Soo Bin i Beom Gyu, którzy przerwał panującą ciszę.
- Tae-hyung, może w weekend pouczymy się razem, np. u mnie?
- Ch... - przerwałem, gdyż w słowo wszedł mi Jun.
- Tae Hyun ma zajęty weekend, Beom Gyu. Musisz bardziej się postarać, by się z nim umówić na randkę.
- Ty! Wkurzasz mnie! - krzyknął mój następca, chcąc ruszyć na nowego ucznia III klasy. W ostatnim momencie złapał go Binnie, mówiąc.
- Beomie, uspokój się. A Ty Jun, przestań go prowokować.
- Niech trochę wyluzuje, bo się spina chłopak i mam rację. Niech lepiej się postara, skoro lubi Tae. - palnął Jun.
- Nic Ci do tego, że go lubię, nie mieszaj się w to Jun-hyung! - warknął Beom.
- W końcu się przyznałeś, Beom Gyu. Teraz to powiedz mu w twarz. - nie odpuszczał mój daleki kuzyn.
- Jun, przestań. Co Ty wyrabiasz? - jęknąłem.
- Po prostu chcę, by się postarał, odważył się wyznać uczucia, tym bardziej, że wszyscy o tym wiedzą. - wyjaśnił.
- Ech... Racja, nie ma sensu już tego ukrywać. Tae-hyung, jestem.... Jestem w Tobie zakochany już od dłuższego czasu. Starałem się to ukrywać, ale ostatnio nie potrafię. Nie podoba mi się, że Jun-hyung jest tak blisko z Tobą, że patrzy na Ciebie i ciągle się we wszystko miesza. - wyznał drugoklasista.
Zwiesiłem czuprynę, biorąc oddech. Młodszy z braci stanął naprzeciw mnie, dotknął policzka, dodając.
- Ale widzę, że Ty hyung, nie czujesz tego samego do mnie, dlatego uznałem, że Twoja przyjaźń mi wystarczy.
- Beomie, jesteś mi jak młodszy brat, lecz masz rację, nie czuję tego samego do Ciebie. Wybacz mi. - wyszeptałem, głaskając go po głowie. Oparł czoło o mój tors, pociągając noskiem. Zrobiło mi się przykro.Po chwili przyjechał autobus, wsiedliśmy. Jednak Beom nie usiadł ze mną, tylko sam, nawet z dala od starszego brata. Westchnąłem cicho, robiąc minę.
- Rozchmurz się, Tae. - zaczął Choi.
- Daj mi spokój, To Twoja wina. Postawiłeś go przed faktem dokonanym, Jun. - stwierdziłem.
- Musiałem. Męczył się, nie wiedział, czy ma Ci wyznać uczucia, czy nie. Potem by żałował, a tak wie na czym stoi. Wie, że nic z tego nie będzie, pocierpi i przejdzie mu. Pozna kogoś wyjątkowego, zakocha się i zapomni o Tobie, Tae.
- Ale to ja go zraniłem... odrzucając go... Beomie jest mi jak brat.... To trudne.
- Tae Hyun, nic nie zrobiłeś, po prostu go nie kochasz w ten sposób. Będzie dobrze. - rzekł Yeon Jun, łapiąc mnie za rękę, tak po kryjomu.Wieczorem, siedząc na kanapie nadal myślałem o Beom Gyu. Odłożyłem notes, wzdychając cicho. Nagle poczułem chuchniecie w szyję oraz usłyszałem głos mojego kuzyna.
- Co tak wzdychasz?
- Myślę o moim następcy. Martwię się o niego. - wyjaśniłem cicho.
- Och, nie myśl o nim, tylko o sobie, o swoich potrzebach, o tym czego pragniesz. - wymruczał, siadając obok. Otoczył mnie ramieniem. Przytuliłem się do niego i zrobiło mi się jakoś lżej.
- Może masz racje... sam nie wiem...
Po tych słowach ułożyłem głowę na jego kolanach, przymykając ślepka.
- Słuchaj, jeśli masz ochotę to w weekend wyskoczymy z nim oraz z chłopakami na miasto. - zaproponował i wsunął dłoń w moją czuprynę.
- To dobry pomysł, tylko czy on zechce? - odezwałem się.
- Zapytać można, spróbować przekonać go też, Tae.
- Mhymm... dobrze.
Przekręciłem się na plecy, a Junnie nachylił się nade mną, robiąc noski-noki i kradnąc mi całusa. Zupełnie jakby wiedział, że tego potrzebuję.
Bez słowa podniosłem się, wziąłem swoje rzeczy, kiwnąłem głową, by poszedł za mną. Zerwał się z kanapy, krocząc. Weszliśmy do mojej sypialni, odłożyłem książki na biurko, natomiast on podszedł do mnie i posadził na blacie. Zaraz wziął sobie soczysty pocałunek. Scałował moje policzki, nos, brodę, nawet oczka. Mizialiśmy się po twarzach, jak takie koty. To było słodkie, takie niewinne.
- Pragnę Cię, Kociaku. - wyszeptał Choi, kierując na mnie patrzałki. Bez wahania zgodziłem się, ponieważ także go pragnąłem. Dobrze, że rodziców nie było w domu. Było, by kiepsko, gdyby nas przyłapali.

CZYTASZ
"Angel or Devil" (Zakończone)
RomanceHistoria ucznia III liceum, Pana Przewodniczącego, którego życie jest idealne oraz zapalanowwne co do minuty. Wszystko się zmienia, gdy w szkole pojawia się dwóch, nowych uczniów. Jeden z nich burzy ten porządek...