Nadszedł Weekend. Rodzice po śniadaniu pojechali do znajomych za miasto, na urodziny. Mogłem się uczyć w spokoju. Wtedy dotarło do mnie, że to niemożliwe. Miałem Yeon Jun'a na głowie, w której pojawił się całkiem niezły pomysł. Wspólna nauka z braćmi oraz Kai'em. Napisałem do chłopaków, którzy się zgodzili.
Opuściłem pokój, by powiadomić o tym Choi'ego, ale w sypialni go nie było. Zszedłem na parter, do salonu. Leżał na kanapie, bez koszulki, grzebiąc w telefonie.
- A Ty przepraszam, co robisz? – zapytałem, zirytowany.
„Rzucił" na mnie okiem, mrucząc.
- Odpoczywam. Wykorzystuje czas, skoro Twoich rodziców nie ma.
- Ubierz się! Nie wypada tak chodzić, na golasa! – podniosłem głos.
Odłożył telefon, zmarszczył brwi i poderwał się. Złapał mnie za nadgarstek, przeciągając na kanapę. Zawisł nade mną, blisko twarzy.
- A co? Wstydzisz się? Masz to samo, co ja, Tae Hyun. – wymruczał, wpatrując się w moje ślepka. Jego były bardzo czarujące. Dostrzegłem, że mocno się różnimy.
- Nie wstydzę się. Uważam, że nie wypada i tyle. – miauknąłem, robiąc uroczą minę.Junnie uniósł jedną brew ku górze, powoli wpadając w urok Kang'a. Oczka miał duże, oraz takie śliczne, że mógłby godzinami się w nie wpatrywać.
- Przesadzasz. – stwierdził krótko.
- Zejdź ze mnie. Za chwilę będziemy mieli gości. Zaprosiłem braci i Kai'a na naukę. – oznajmiłem.
- Eee? Na naukę? Rany. Wiesz, ile tracisz z życia? – palnął.
- Nic nie tracę z życia. Wykorzystuje je w pełni, nie leniąc się. – rzekłem.
- Śmieszne. Kiedy ostatnio byłeś w kinie, na zakupach, na spacerze, zjadłeś coś na mieście, zakochałeś się? – ciągnął.
- W kinie byłem w przerwie miedzy zakończeniem roku a rozpoczęciem nowego, reszta bardzo rzadko, zaś miłość... nie mam na to czasu. Nauka jest dla mnie ważna. – wyjaśniłem.
- Jesteś w najlepszym wieku. Powinieneś się umawiać, zakochiwać i łamać serca. – nie odpuszczał.
- Musiałbym wyglądać, tak jak Ty, Binnie, czy Kai, Yeon Jun. Moja pozycja to kujon i Przewodniczący. Na więcej nie mam co liczyć. – powiedziałem szczerze, a do moich uszu dotarł odgłos dzwonka do drzwi.
- To oni. Ubierz się. – dodałem.
Mój kuzyn podniósł się, założył koszulkę, natomiast ja poszedłem otworzyć. Serdecznie powitałem chłopaków, po czym przeszliśmy do salonu. Soo Bin zaraz wyskoczył.
- Dziwnie mi tak. Nie mogę przywyknąć, że jesteście rodziną, kuzynami.
- Dalekimi... - mruknęliśmy z Jun'em w tym, samym momencie. Pozostali gapili się.
- Nieważne. Siadajcie. Zaparzę herbatę. – zmieniłem temat, udając się do kuchni. Tuż za mną podążył Beom Gyu. Miał ze sobą trochę przekąsek. Pomógł mi wszystko przygotować.W tym czasie Kai oraz Bin usiedli na sofie, natomiast Choi stał w progu, patrząc to na tych w pokoju dziennym, to na tę dwójkę w kuchni. Dostrzegł, że młodszy z braci wpatruje się w Tae z taką fascynacją, radością, oddaniem.
- Jun, Ty też będziesz się uczył? – zaczął Zastępca.
- Ja... - przerwał mój, daleki kuzyn, gdyż wszedłem mu w słowo, wchodząc do salonu z tacą.
- Raczej nie. On ma inne plany. Lenienie się. Uważa, że tracę czas na naukę i nie korzystam z życia.
- Jun ma trochę racji, Tae. Ciągle skupiasz się na nauce, czytaniu. Rzadko wychodzisz, no i jeszcze Rada. – rzekł starszy z braci.
- Binnie, ładny z Ciebie przyjaciel. A co w tym złego, że chcę się uczyć, by być kimś? – jęknąłem, zaś Beomie zgodził się ze mną.
- Właśnie, bracie. Też chcę być taki jaki, Tae-hyung.
- Och... no nic. Ale tak się na tym skupiasz, poświęcasz całą uwagę, że momentami zapominasz o świecie. Kiedyś co weekend razem wychodziliśmy. Specjalnie dla Ciebie zgodziłem się zostać Twoim zastępcą, by spędzać z Tobą czas, Tae. Jesteśmy przyjaciółmi, wychowaliśmy się razem. – ciągnął Soo Bin.
Postawiłem tacę na ławie, robiąc minę.
- Przepraszam, Binnie. Zaniedbałem naszą przyjaźń. To dlatego, że... że chce dostać się na jak najlepsze studia.
Opadłem na podłogę, a Beom Gyu podszedł, by mnie przytulić.
- Nie możecie jakoś tego rozwiązać? – zapytał Huening.
- Można, Kai. Tylko kwestia tego, czy Tae Hyun trochę odpuści. – wtrącił Yeon Jun.
- Ty się nie odzywaj. Nic o mnie nie wiesz. Nie masz pojęcia ile włożyłem w naukę, by być najlepszym, ile czasu zainwestowałem w pracę w Radzie. To jest coś, co nie można od tak zmienić. – wymruczałem.
- A może Ty się boisz tych zmian, co Tae Hyun? – nie odpuszczał mój kuzyn, stając przede mną i Beomie'm. Podniosłem na niego patrzałki, w które spojrzał.
- Odsuń się, Jun-hyung. Dajcie spokój mojemu hyungowi. Mnie nie przeszkadza to jaki jest, jak pracuje. – warknął mój następca, obejmując mnie tak mocno, że aż na niego zerknąłem.
- Widzicie, mój brat mnie nie kocha tak mocno, jak Tae. – palnął Binnie.
- Bo Tae-hyung jest dla mnie wspaniały, jest wzorem do naśladowania. Chce być taki jak on. – wyjaśnił młodszy z braci i mogliśmy przejść do nauki. Oczywiście Choi nam towarzyszył. Rozłożył się na kanapie, gapiąc się w telefon.W przerwie przyniosłem sok oraz zamówiłem jedzenie na dowóz. Siedząc na poduszce, oparłem się o kanapę. Odchyliłem czuprynę w tył, „rzucając" okiem na Jun'a, który zasnął. Przeszły mi przez myśl jego słowa.
„ A może Ty się boisz tych zmian, Tae Hyun?"
To nie tak, że się boję. Tylko przywykłem do tego wszystkiego. Jest mi tak dobrze. Tyle.Yeon Jun przekręcił się na plecy, natomiast jego telefon zsunął się z kanapy. W ostatniej chwili złapałem go, kręcąc głową.
- A ten śpi? – odezwał się mój zastępca.
- Umm, tak. Znudziła go nasza nauka. – stwierdziłem, wsuwając jego fonka pod rękę.
- Jun-hyung wygląda uroczo, jak śpi, bo tak to jest bardzo męski. – rzekł Kai Kamal.
- A Ty jesteś przesłodki... - palnął Bin.
Popatrzyłem na mojego przyjaciela. Beom zaśmiał się ze swojego brata, który się zmieszał, zaś nowy drugoklasista „złapał" słodkiego rumieńca.
- Kai, nie przejmuj się. Mój brat ma słabość do kociaków oraz szczeniaków. Ostatnio chyba też do uroczych chłopaków. – wytłumaczył Beom Gyu.
- Beomie! – krzyknął Soo Bin, przez co Jun się obudził, wystraszony. Oberwałem od niego z ręki w głowę. To zabolało.
- Aua... - miauknąłem, obejmując łepek.
- Hyung, uderzyłeś Tae-hyunga. – mruknął mój następca.
- Bo wystraszyłem się. Bin, coś tak krzyknął? – odezwał się mój kuzyn.
- Mój braciszek jest irytujący. – oznajmił starszy z braci. Choi westchnął, dotknął moich dłoni, pytając.
- Tae Hyun, nic Ci nie jest?
- Trochę boli.. – jęknąłem słodko, a on pogłaskał mnie czule, wpatrując się. Zrobił przepraszającą minę, szepcząc.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię uderzyć.
- Wiem, to wina Soo Bin'a. – powiedziałem, biorąc poduszkę, by zaraz nią rzucić w mojego przyjaciela.
- Hej.. nie trafiłeś, Tae. Słaba koordynacja. Za mało się ruszasz. – stwierdził Bin, wstając z podłogi. Uczyniłem to samo i zacząłem go gonić po domu.Kai oraz Beom roześmiali się, obserwując trzecioklasistów, zaś Yeon Jun uniósł brwi, nie spodziewając się po swoim kuzynie-kujonie tyle energii, radości. Może zbyt pochopnie go ocenił??
Wreszcie trafiłem mojego przyjaciela prosto w twarz. Stanął, jak wryty. Podniósł tą poduszkę, mając powagę na buzi. Zrobiłem „duże" oczy, cofając się z uniesionymi łapkami.
Gdy myślałem, że już mnie capnie, wpadłem na oparcie kanapy, przeleciałem przez nie prosto na Jun'a. Podniosłem się nieco. Widać było, że to go zabolało.
- Wybacz mi, Yeon Jun. – wyszeptałem.
Skierował na mnie swoje ślepia, przez moment zagapił się i pstryknął mnie w czoło, mówiąc.
- Nic się nie stało. Jednak wiesz co to zabawa i wygłupy.
Kiedy miałem się odezwać, wtrącił się młodszy z braci.
- Nie rób tak, hyungowi, hyung.
I odciągnął mnie od niego, zasłaniając swoim ciałem.
- Bin, nie wiedziałem, że Twój braciszek to taki wojownik. – rzekł Choi, a ja wyjrzałem zza drugoklasisty, by na niego zerknąć. Obaj obserwowali się w taki sposób, jakby mieli zaraz zacząć się bić. Na szczęście pojawił się dostawca z jedzonkiem, które poszedłem odebrać. Chłopcy w tym czasie mieli uprzątnąć wszystko.
CZYTASZ
"Angel or Devil" (Zakończone)
RomanceHistoria ucznia III liceum, Pana Przewodniczącego, którego życie jest idealne oraz zapalanowwne co do minuty. Wszystko się zmienia, gdy w szkole pojawia się dwóch, nowych uczniów. Jeden z nich burzy ten porządek...