unlucky canteen
6th reason - vulnerable
•Wednesday•❦
Z planów na spokojny dzień, wszystko w moment obróciło się w katastrofę.
Taehyung siedział na stołówce kompletnie sam, z uwagi na brak przyjaciela w placówce, który prawdopodobnie zaspał i się spóźni. Tak naprawdę, to poza Jeonem, Kim nikogo nie miał, gdyż od zawsze szydzono z niego. Brak znajomych nie przeszkadzał mu, gdy miał przy sobie Jeongguka, a gdy Jeon był chory, umiał sobie bez niego poradzić.
Do czasu szkoły średniej.
Tutaj każdy dzień dla Tae, był walką o przetrwanie, a przebywanie na stołówce, było jak największa kara. Tutaj każdy mógł do niego podejść, uderzyć i obrazić. A nauczyciela nie było, więc kompletnie nie mógł liczyć na jakąkolwiek pomoc z jego strony. Ale na co liczył? Przecież w oczach yych wszystkich fałszywych nastolatków i tak był zwykłym pośmiewiskiem.
Był już zdany tylko na siebie.
Ale mie mógł też wiecznie liczyć na Jeona.
— Kogo moje oczy widzą, proszę, proszę, Kim Taehyung we własnej osobie. — powiedział głośno Jaehyun, którego Taehyung znał z widzenia na meczach koszykówki Jeongguka.
— Cześć Jaehyun. — przełknął głośno ślinę, po czym usłyszał śmiech swojego rozmówcy.
— Co, boisz się? Myślałeś, że cię nie zauważyłem, hm? — zaśmiał się prosto w twarz, po czym splunął na Tae. — Nie masz przyjaciół żeby ci pomogli? Ach, no tak, ty ich nie posiadasz. Dalej nie rozumiem co Jeon widzi w takim człowieku jak ty, że chce się z tobą zadawać.
Po tych słowach, popchnął Kima na ziemię, bo czym odkręcił butelkę soku, i wylał jej zawartość na głowę Kima.
Kropelki soku ciekły z włosów, po ubraniu chłopaka, a śmiech osób ze stołówki dudnił mu okropnie w uszach. Poczuł jak świat się zatrzymuje, jak łzy moczą jego policzki, następnie skapując na bluzę. Dawał sobą pomiatać, w tak prosty sposób, nawet nie próbując się sprzeciwić.
— O jejku, popłakałeś się? Idź się poskarż mamusi, no, dalej. Straszna z ciebie beksa. — po tych słowach, Jaehyun pociągnął Kima za włosy, zmuszając go do wstania, po czym popchnął na stół, gdzie chłopak zderzając się z zimną, twardą powierzchnią, poczuł chrupnięcie w okolicach łopatki.
Po chwili poczuł na swoim ramieniu ręce napastnika, z których próbował się wyrwać, jednak na próżno. Wtem poczuł uderzenie, a następnie osunął się na ziemię.
Teraz to już nawet na stołówce nie było do śmiechu. Tae ostatkiem sił zebrał się w sobie, wstając i w bólu podążył na dach szkolny. Tylko tam nikt nie mógł go w tej chwili znaleźć. Gdy tylko znalazł się na najwyższym piętrze budynku, dał upust swoim wszystkim emocjom, kumulującym się w jego ciele. A miał już nie płakać.
Teraz nie wiedział co jest gorsze, bycie na językach uczniów, okropny ból, czy brak przyjaciela obok? Na to pytanie odpowiedział sobie szybciej, niż myślał.
— Taetae? Jesteś tu? — usłyszał anielski głos przyjaciela, z któregoś końca dachu. W duchu poczuł spokój i ulgę, bo ten głos oznaczał tylko i wyłącznie same dobre rzeczy.
Niestety nie miał siły, aby wstać na nogi i biec do Jeongguka, zamiast tego spokojnie opierał się o ławkę, tuż przy miejscu spotkań pierwszoklasistek.
— Tae... — powiedział chłopak, po czym spojrzał na przyjaciela, na którego widok serce mu pękło. — mój boże...
Natychmiast kucnął obok Kima, gdzie wtulił w siebie, jego kruche ciałko. W oczach momentalnie zabrały się łzy, a sam poszkodowany poczuł w ramionach przyjaciela bezpieczeństwo.
— Nic mi nie jest Jeonggukie. Nie płacz, wszystko jest dobrze. — próbował uspokoić Jeona, ale ten się tylko smutno uśmiechnął.
— Ten debil pożałuje tego co zrobił. Nie podaruje mu tego...
— Nie ryzykuj Ggukie, sam sobie poradzę.
— Nie rozumiem jak można być tak podłym, dla drugiej osoby. Przecież ty jesteś tylko wrażliwy, to normalna cecha, nie rozumiem dlaczego ktoś postrzega ciebie przez to jako niezrównoważonego psychicznie. Nawet gdybyś był homoseksualny, czy to coś złego?
— Już Ggukie, stop. Wszystko jest w porządku, tak? Ustaliliśmy to. A teraz daj mi odpocząć, nie będziesz zły jak się położę na tobie? — w odpowiedzi uzyskał kiwnięcie głową, po czym wygodnie się ułożył i zamknął oczy, po czym jego oddech począł zwalniać.
— Ach Tae... — westchnął Jeongguk — Powód szósty. Jesteś wrażliwy. Nawet nie jestem w stanie określić, jak bardzo kocham to w tobie. Jesteś dzięki temu wyjątkowy, a samo spędzanie z tobą czasu, to najlepszy lek. Wrażliwość w tobie to piękna cecha. Nie martw się tym co inni o tym wszystkim mówią, wiedz tylko, że ja to wszystko w tobie kocham.
Jeon skończył monolog z uśmiechem na ustach, a Tae mógł przysięgnąć, że jego policzki stały się koloru dorodnych malin, a serce biło tak szybko, jak biegają najszybsze zwierzęta na tej planecie.
❦
CZYTASZ
•𝟕 𝐫𝐞𝐚𝐬𝐨𝐧𝐬• 𝐤.𝐭𝐡+𝐣.𝐣𝐤
FanfictionWalentyki zbliżają się wielkimi krokami. Nim ktokolwiek się spostrzegł, został już tylko tydzień. Tydzień, w który wszystko zmieniło się o 180 stopni w relacji przyjaźni dwóch nastolatków. Bo Jeongguk tylko chciał pokazać Taehyungowi 7 powodów, dla...