Walentyki zbliżają się wielkimi krokami. Nim ktokolwiek się spostrzegł, został już tylko tydzień.
Tydzień, w który wszystko zmieniło się o 180 stopni w relacji przyjaźni dwóch nastolatków.
Bo Jeongguk tylko chciał pokazać Taehyungowi 7 powodów, dla...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I like your smile 7th reason - square smile •Thursday•
❦
Poza drobnymi ranami, siniakami i owiniętą w bandaż dłonią, Taehyung miał się całkiem nieźle. Mimo wszystko, Jeon martwił się o przyjaciela, wiedział że ten ciężko przechodzi przez takie rzeczy, a jego podatność psychiki na docinki jest ogromna.
Jeongguk w pewnym momencie nawet zaproponował chłopakowi zostanie do końca tygodnia w domu, jednak Kim zaprzeczył, tłumacząc się niechęcią do nadrabiania zaległości.
Nastolatek nie mógł zabronić młodszemu iść do szkoły, więc obiecał sobie, że postara się nie odstępować chłopca na krok i chronić, oraz sprawić żeby uśmiech nie schodził mu z twarzy.
W samym gmachu szkoły, Kim mógł zauważyć tylko spojrzenia odrazy, nienawiści i współczucia, przy okazji słysząc kąśliwe komentarze. Taehyung powtarzał sobie w duchu, że to nic takiego, że wszystko jest w porządku, że to nic nie znaczy. Mimo to, po kilku metrach, niedaleko jego szafki, oczy zaczęły go piec i szklić się, a warga zaczęła nieprzyjemnie drgać.
Zauważył to starszy chłopak, na co tylko popatrzył z wściekłością na ludzi wokół nich. Gdy dotarli do szafek i w miarę możliwości, przygotowali do lekcji, Jeon przyciągnął do swojego torsu Taehyunga, pozwalając aby łzy przyjaciela, moczyły jego bluzę.
— Jesteście z siebie zadowoleni? — krzyknął, czym zwrócił uwagę nawet profesor Hwang, przechadzającej się z gabinetu, na swoje zaplecze, aby zrobić sobie kawy. — Czujecie jakąś satysfakcję z tego? Kiedy wy się tak szczerzycie na czyjąś głupotę, ktoś może poważnie ucierpieć, nie tylko fizycznie, jak i psychicznie. Postawiliście się chociaż na jego, czy innej dręczonej osoby, miejscu? Zastanówcie się na następny raz, bo wtedy inaczej sobie porozmawiamy. Mam nadzieję że dotarło to do wszystkich wystarczająco jasno.
Chłopak dumny z siebie, chwycił Tae za rękę i podążył na dach, planując już dzień, aby tylko móc widzieć uśmiech przyjaciela, na jego delikatnych i wiśniowych ustach.
❦
— Jeonggukie! Nie rób mi tego, proszę... — wysapał Tae — Przestań! To boli...
— Jak łaskotanie może boleć? — powiedział rozśmieszony Jeon, patrząc na zanoszącego się śmiechem młodszego.
— Nie wiem, jak wida-ać może. — wypowiedział pomiędzy atakami śmiechu Kim.
Jeon puścił nastolatka i zabrał tabliczkę czekolady z blatu, uciekając do pokoju przyjaciela. Tae pobiegł szybko za nim, nie tracąc uśmiechu i dobrego humoru.
— Ggukie, ty mendo! Oddawaj moją czekoladę truskawkową!
❦
Dwójka chłopców szła uśmiechnięta, przez zaśnieżony park. Lekko wirujące płatki, osadzały się na kurtkach, szalikach i czapkach, a nosy robiły się szybko czerwone i zmarznięte.
Na ulicach nie było prawie żadnych przechodniów, a lampy rzucały przyjemną smugę światła.
Nastolatkowie byli w zaskakująco dobrych humorach, idąc chodnikiem podśpiewywali razem jakieś radiowe piosenki, w między czasie głośno się śmiejąc.
Nawet w pewnym momencie, Tae przez swoją nieuwagę, poślizgnął się, co spowodowało spacer do domu z przyjacielem za ręke.
Kim dawno nie był taki szczęsliwy jak w tej chwili. Samo wyjście z Jeonem na miasto, dało mu wielkiego kopa energii i szczęścia, a co dopiero wizyta w kawiarni i kinie.
Gdy już w oddali widać było dom młodszego, postanowił podziękować przyjacielowi, za cały dzień. W końcu, chłopak zrezygnował dla niego nawet z treningu koszykówki, oraz wyjścia ze swoimi znajomymi.
— Nie wiem jak mam ci dziękować Jeonggukie... — zaczął Kim, na co drugi spojrzał się na niego z uwagą — Zrezygnowałeś dla mnie ze swoich planów i zabrałeś na miasto... Nie musiałeś...
— Bredzisz Kim Taehyung, bredzisz... — Tae spojrzał na niego niezrozumiałym spojrzeniem, po czym wyjaśnił — Nic nie jest ważniejsze niż ty.
Taehyungowe serduszko przyśpieszyło niebezpiecznie, a on sam stanął osłupiały pod swoim domem. Spojrzał na uśmiech przyjaciela, oraz ich złączone dłonie, po czym zacisnął usta.
— Niedługo będziesz miał ważniejszą osobę niż ja. — oznajmił Tae, tracąc swój uśmiech.
— Nikt nigdy nie zastąpi mi tak ważnej osoby, jaką ty jesteś. Zrozum Tae, jesteś moim wszystkim od dzieciaka, więc nigdy nie wątp w to, że nie jesteś kimś kto znaczy najwięcej.
Kim rozpromienił się, po czym wtulił w przyjaciela i obrócił na pięcie.
— Dziękuję za wszystko dzisiaj, dobranoc Ggukie.
— Dobranoc Taetae.
Nastolatek wbiegł do domu, witając rodzicielkę, która pomachała Jeonggukowi, a następnie gdy drzwi się zakmknęły, Jeon spojrzał na dom, z uśmiechem odchodząc.
❦
W kącie pokoju leżały zgniecione kartki, a sam wścieknięty Taehyung już powoli zaczął tracić cierpliwość. Zdenerwowany odszedł od biurka, biorąc kubek z herbatą. Chwile później ciepłe dłonie nastolatka, zetknęły się z chłodną ramą okna, a sam nastolatek w cienkiej bluzie stanął w przeciągu.
Upił łyka ciepłego napoju, po czym zaciągnął się zimowym powietrzem. Chłodna mieszanina gazów, wpadła do płuc chłopaka, powodując lekkie drgnięcie całego ciała.
Pewnie stałby tam dłużej, jednak jego telefon wydał charakterystyczny dźwięk dla wiadomości.
Nastolatek ruszył w głąb pokoju, biorąc do, już zimnych dłoni, telefon.
Na ekranie wyświetliła się charakterystyczna ikonka, po czym po kliknięciu w nią, wyświetliły się wiadomości od Jeona.
Od: Jeonggukie 💞
Mam nadzieję że cię nie obudziłem, chociaż z drugiej strony powinieneś już sobie odpocząć.
Zapomniałem ci o czymś dzisiaj powiedzieć.
Powodem siódmym jest twój kwadratowy uśmiech, uwielbiam go, jest cudowny, kiedy się uśmiechasz moje wszelkie zmartwienia znikają.
Rób to częściej, chciałbym cię widzieć takiego na codzień...
Chciałbym też zobaczyć jak jutro wrzucasz, zgodnie z wymaganiami, różową kopertę do skrzynki walentynkowej. Nie poddawaj się, wszystko się ułoży.
Dobranoc Taehyungie. Kolorowych snów ☺💖👋
Taehyungowi pomimo otwartego okna, od razu zrobiło się ciepło na serduszku, czytając wiadomości od Jeongguka.
Zamknął wlot zimnego powietrza, po czym wziął swoją herbatę i usiadł do biurka. Postanowił spełnić prośbę Jeona, napisze ten list. Tym razem się nie podda.