12.

542 28 11
                                    

Stałam tam chwilę, ale zaraz wyrwałam w stronę drzwi

- Chodź tu!- krzyknęłam do schodzącego po schodach Jimina

- Nie! To Ty chodź za mną! Pojedziemy gdzieś- rzekł uśmiechając się do gości

- Gdzie jedziecie?- zapytała znartwiona krzykami matka Jimina a reszta gości patrzyła na nas ze zdziwieniem

- Gdzieś

- Porozmawiać, będziemy później- uśmiechnęłam się lekko

Bez słowa weszliśmy do jego samochodu i ruszył. Nie miałam pojęcia gdzie jedzie ani ile to zajmie

- Jak się do matki odzywasz?- zaśmiałam się w duchu

- Nie twój interes- rzekł poprawiając rękę na kierownicy

- Oh owszem mój, moje dziecko to widziało. Dajesz mu zły przykład

- Nasze dziecko to po pierwsze A po drugie od jednego razu nic się nie stanie

- Stanie, zabieram go jutro. Nie jesteś dojrzały- skrzyżowałam ręce

- Co?!- gwałtownie zatrzymał samochód

- Co Ty odpierdalasz?- krzyknęłam po dość solidnym uderzeniu w przód samochodu

[Mogłam zapiąć pasy]

- Jak to go zabierasz?- patrzył na mnie przerażony

- Nie widzisz jak się zachowujesz?- chciałam dalej mówić, ale nie było mi to dane

- Jak?! Podaj mi jedną rzecz, którą zrobiłem źle. Oprócz tego z mamą- patrzył na mnie groźnie

[Hm... kurwa. Akurat kiedy zapytał to zapominam wszystkiego]

-Właśnie- rzekł po chwili ciszy. Wrócił wzrokiem na jezdnię i odpalił samochód

- Gdzie jedziesz?- zapytałam z pretesją w głosie

- Zobaczysz- poprawił rękę na kierownicy i lekko się uśmiechnął pod nosem

Głośno wzdychnęłam i oparłam głowę o szybę samochodu podziwiając niebo szykujące się do zachodu.

- Dlaczego nie możesz być taki jak na początku. Czarujący, uśmiechnięty, pozytywny i kochający? Co się z tobą stało...

- Skad wiesz czy taki nie jestem..?- zapytał cicho

Odwróciłam się w jego stronę z podniesionymi brwiami

- Widzę Jimin. Widzę- powoli wróciłam do dworu

-To zobaczymy- powiedział tak cicho, że ledwo usłyszałam

Jechaliśmy chwilę w ciszy aż w końcu coś powiedział

- Jesteśmy,ale zanim wyjdziemy jeszcze to- sięgnął na tył samochodu po kawałek materiału i zaczął zakładać mi na oczy

- Jimin~ nie mamy po 16 lat- mówiłam z lekkim uśmiechem

- Oj tam chodź- usłyszałam jego cichy, ale też zalotny śmiech- A teraz powolutku wychodzimy- złapał mnie za biodra i wyjął z samochodu

Zaczął mnie gdzieś prowadzić, byłam bardzo ciekawa, więc nie zatrzymywałam ani go ani mnie. W pewnym momencie stanął i zaczął pchać w dół. Usiadłam na ławce

- Zdejmij za 10 sekund- posłuchałam i zaczęłam w głowie odliczać

10

9

8

7

6

5

4

2

1

Zdjęłam materiał I oczekując czegoś niesamowitego zwyczajnie zszedł mi uśmiech z twarzy. Nie było tam Jimina, byłam sama. Zaczęłam się gwałtownie rozglądać aż w końcu na chodniku kilka metrów dalej zobaczyłam zgubę idącą w moją stronę. Oburzona czekałam aż do mnie dojdzie

- Hej- zaczął- Dziękuję, że przyszłaś. Pewnie teraz zapytasz po co Cię tu sciągałem, otóż muszę Ci coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego

- O czym Ty mówisz?- patrzyłam na niego jak na idiotę

- Widzisz... Kocham Cię, jesteś najlepszą, najpiękniejszą i najcudowniejszą osobą jaką poznałem

Powoli dochodziło do mnie co się dzieje. Jimin zaciągnął mnie do miejsca w którym poprosił mnie o chodzenie kilka lat temu. Dziwne uczucie latało po moim ciele jak oszalałe

- Nie będę przedłużał i zapytam wprost, zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał klęcząc przed moimi kolanami

Ten wzrok, ustawienie, postawa, pogoda była identyczna do tej kilka lat temu. Moje serce było na skraju wybuchnięcia a ja sama zaczęłam się wewnętrznie trząść

- Dasz mi drugą szansę? To wszystko o co Cię proszę- złapał mnie za ręce

I tak do mnie wrócisz | PARK JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz