Prawda o Alison

630 41 3
                                    

Obudziłem się o ósmej trzydzieści. Mieliśmy dziś na dziesiątą, więc powoli wstałem i rozglądnąłem się po pokoju. Nikogo tu nie było. Łóżko puste. Gdzie jest Alison? Biegałem po całym pomieszczeniu szukając telefonu. Gdy zobaczyłem komórkę na biurku rzuciłem się po nią i wykręciłem jej numer. Nikt nie odebrał. Szybko ubrałem jakieś granatowe spodnie, czarną koszulkę i bluzę. Wiążąc trampki dostałem sms'a
Od: Alison
Cześć, wróciłam do domu jak tylko wstałam, nie chciałam Cię budzić. Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz. Dość dużo wczoraj wypiłeś, radzę wziąć do szkoły dużą butelkę wody. Będę czekać za godzinę :)

Uspokoiłem się i powoli dochodziłem do siebie. Odpisałem jej, że wszystko ok i tym razem to ja będę czekał. Po chwili głowa zaczęła mi pulsować, wszystko mnie drażniło. Zamrugałem kilka razy i nie mogłem się przyzwyczaić do światła dziennego. Patrzyłem z przymrużonymi powiekami na promienie słońca, wpadające przez małe okienko nad schodami. Po chwili znalazłem moje stare okulary przeciwsłoneczne i włożyłem je na głowę. To niewiele, ale zawsze coś. Powoli wstałem i wszedłem do kuchni. Wypiłem niezliczone ilości wody. Po chwili siedzenia przy stole spojrzałem na zegar. Cholera. Już piętnaście po dziewiątej. Wziąłem prawie pusty plecak i wyszedłem z domu zamykając drzwi na klucz. Było tak gorąco, że po chwili moja bluza wylądowała wymięta w plecaku. Usiadłem w cieniu przy moim domu. Po chwili z domu naprzeciwko wyszła dziewczyna. W pierwszej chwili nie poznałem Alison w tej skurczonej, roztrzęsionej dziewczynie. Wyprostowała się, zamknęła drzwi i zamrugała patrząc wprost na mnie. Było mi trochę głupio, że tak lustruje ją wzrokiem, ale nie mogłem przestać. Podeszła do mnie szybkim krokiem i stanęła tak blisko, że czułem jej oddech na szyi.

- Niezłe okulary, ale ci nie pasują. Chodźmy po lekcjach do centrum handlowego, muszę coś załatwić, a przy okazji kupimy ci pasujące okulary. Te wezmę ja- zaśmiała się, mrużąc oczy coraz bardziej i uniosła lekko rękę. Chwyciłem ją mocno i ściągnąłem okulary, by po chwili niezgrabnie założyć je na jej nos. Wybuchłnęła głośnym śmiechem i chwyciła mnie pod ramię- Walker. Coś za dobrze się dogadujemy- ruszyliśmy do szkoły.

- To źle?- popatrzyłem na nią. Śmiała się ciągle. Musiałem wyglądać głupio, byłem tak skacowany, że ledwo trzymałem się na nogach.

- Pierwszy raz to ty czekałeś na mnie- powiedziała zamyślona. Gdy tak myślała, zawsze lekko rozchylała wargi a czubek jej nosa nieznacznie się czerwienił. Miałem wrażenie, że tylko ja na to zwracam uwagę.

- Wyglądałaś inaczej wychodząc z domu- spojrzałem pod nogi. Byliśmy już dość blisko szkoły- wydawało mi się, że jesteś czymś bardzo zmartwiona- gdy tylko spojrzałem na nią, szybko odwróciła wzrok.

- Nie, napewno nie. Musiało ci się wydawać- posłała w moją stronę sztuczny uśmiech. Nie chciałem ciągnąć tematu.

- Jak będziesz chciała, pamiętaj że zawsze możesz ze mną porozmawiać. O wszystkim- dodałem i otworzyłem drzwi wypuszczając dziewczynę do środka. W szkole zapach nigdy się nie zmieniał. Wilgoć i drożdżówki, które sprzedawała woźna na parterze. To był zapach, który zapamiętam do końca życia. Czasem czuć było jakąś woń obiadu, dochodzącą ze stołówki, ale to zdarzało się rzadko. Nie mieliśmy co zostawić w szatni, więc szybko wyszliśmy na drugie piętro. Pierwsza lekcja to angielski z panem Davidem. To jest taki typ nauczyciela, który ma swoje reguły i nimi właśnie zdobywa szacunek każdego ucznia. Potrafi radzić sobie nawet z największymi łobuzami naszego liceum. Lekcja minęła wyjątkowo szybko. Następne dwie lekcje spędziliśmy na spotkaniu z policjantami z wydziału do spraw narkotyków. Mówili tyle, że gubiłem się w połowie każdego zdania. Po kilku następnych lekcjach mogliśmy spokojnie wyjść ze szkoły. Alison jak zwykle chwyciła mnie pod ramię i poszliśmy do centrum handlowego. Co chwilę musiałem kupować nową butelkę wody, gdyż miałem takie pragnienie jak nigdy. Weszliśmy do jakiegoś sklepu i po chwili siedziałem przed przymierzalnią, do której weszła Alison. Przez lekko uchyloną zasłonkę, widziałem jak ściąga powoli swoje czarne legginsy, ciemną koszulę w kratę i bordową koszulkę nad pępek. Serce zabiło mi szybciej. Stała tak przez chwile w samej bieliźnie i miałem wrażenie, że widzę siniaki na jej udach, żebrach i ramionach. Wreszcie po dłuższym wpatrywaniu się w lustro włożyła obcisłą, białą sukienkę nad kolana. Odsłoniła zasłonkę i zapytała

- I jak wyglądam?- uśmiechnąłem się nie odrywając od niej wzroku.

- Idealnie- odparłem wstając- a na jaką to okazję?- spytałem ciekawy.

- Na ślub kuzynki- wymamrotała. Przybliżyłem się i odrzuciłem do tyłu jej włosy. Spojrzałem na kilka siniakiów na ramionach, a jednak mi się nie wydawało- co ty robisz?- z moich rozmyślań wyrwał mnie jej głos.

- Skąd masz te siniaki? I te na udach... I brzuchu?- powiedziałem patrząc jej w oczy.

- Dylan... Posłuchaj... Wytłumacze ci, ale muszę się przebrać. To nie jest odpowiednie miejsce na taką rozmowę.

~~~

Jakieś piętnaście minut później siedzieliśmy na ławce niedaleko centrum handlowego. Alison miętosiła w rękach torbę z tamtego sklepu. Kupiła tą sukienkę i okulary dla mnie. Była bardzo zdenerwowana.

- Może chodźmy na szluga- powiedziała nie patrząc na mnie. W tej chwili byłem gotowy zrobić wszystko, żeby tylko nie patrzeć na nią w takim stanie.

- Nie paliłem nigdy, ale zawsze musi być ten pierwszy raz- wziąłem ją za rękę i nie czekając na jej odpowiedź pociągnąłem ją za pobliską kamienicę. Chwilę później obydwoje dopalaliśmy drugiego papierosa. Bardzo mnie to wciągnęło. Szybko nauczyłem się porządnie się zaciągać.

- To moja matka- jej głos przerwał gluchą ciszę- ona... Jest narkomanką. Czasem jak jest na prochach nie panuje nad sobą. Dzisiaj rano jak wróciłam nie poznała mnie i się na mnie rzuciła. Tyle. Krótka historia- westchnęła patrząc w niebo.

- Bardzo krótka, ale poważna. Musisz coś z tym zrobić- powiedziałem patrząc na nią z żalem.

- Nie mogę, to moja matka. Kocham ją. Jak to gdzieś zgłoszę, zamkną ją. Jak nie w więzieniu to na odwyku też sobie nie poradzi- miała łzy w oczach. Po chwili odwróciła się i zaniosła się głośnym płaczem.

- Wszystko będzie dobrze, jakoś się ułoży. Pomogę ci- przytuliłem ją mocno i otarłem jej łzy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć, kolejny rozdział wita. Mam nadzieję, że się spodoba :) Czekam na Wasze komentarze. Pozdrawiam i do następnego (postaram się dodać coś jutro, ale nic nie obiecuję)! Trzymajcie się miśki!

Dziewczyna z naprzeciwka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz