Spokój

565 39 7
                                    

Dni mijały, siniaki zniknęły, ale ja nie zapomniałem. Wszystko dokładnie zaplanowałem. Nie wiedziałem tylko, jak szybko uda nam się złapać tego "dilera". Musieliśmy zorientować się gdzie Janet- mama Alison odbiera "towar" i po kilku tygodniach postanowiliśmy się wybrać do owego klubu. Umówiliśmy się przed moim domem- jak zwykle. Nie wiedziałem co mam ubrać do takiego klubu. Wreszcie włożyłem czarną koszulkę, poszarpane dżinsy i jakąś bluzę. Ledwie włożyłem moje vansy, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Gdy je otworzyłem ujrzałem Alison ubraną w czarną sukienkę z cekinami na ramiączkach i wysokie szpilki. Włosy miała spięte w warkocza, a krótsze pasemka wypadając z fryzury układały się falami po bokach. Wyglądała niesamowicie.

- Chodźmy już, chcę to jak najszybciej załatwić- jęknęła. Od razu ruszyliśmy w stronę centrum miasta. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Nie chciałem jej o nic pytać, bo ta sytuacja musiała być dla niej ciężka. Gdy już dotarliśmy, wysoki, umięśniony mężczyzna spoglądając na Alison bez większego problemu wpuścił nas do środka. Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i prowadziła przez salę. Pomieszczenie było ogromne, ale ludzi było na tyle żeby zająć całą jego powierzchnię. Fale gorąca co chwila przechodziły, tłumione przeciągiem między drzwiami wejściowych a wielkimi oknami nad barem, które były otwarte na oścież. Gdy doszliśmy do stolików, które były za parkietem, a więc trudno dostępne, od razu znaleźliśmy tego mężczyznę. Stały przy nim jakieś kobiety kłócąc się o jakieś zawiniątko. Facet siedział niewzruszony krzykami niskich kobiet, miał przy stoliku dwóch ochroniarzy.

- Cholera...- wydusiła Alison widząc tych dwóch rosłych mężczyzn.

- Zachowuj się naturalnie. Kupmy trochę towaru i od razu gościu się wygada- powiedziałem nie do końca obmyślając konsekwencje tego czynu. Nie wiedziałem też co zrobimy jak udowodnimy, że to właśnie on sprzedaje Janet narkotyki.

- Myślisz, że to będzie takie proste?- zawahała się- a co później...?- zapytała, lecz widząc moją reakcje dodała- mhmm... Rozumiem. Twój plan kończy się w tym miejscu.

- Chodź- burknąłem ciągnąć ją do stolika przy którym siedział mężczyzna- tylko spkojnie, coś wymyśle- powiedziałem bardziej do siebie, niż do niej.

- Tak, masz rację... Spokój... Spokój i tylko spokój, przecież nie może być aż tak źle?- powiedziała i sądzę, iż mówiła dalej, ale ja przestałem ją słuchać gdy zobaczyłem kim jest ten mężczyzna.

- James...- wydukałem na widok mojego kuzyna. Stałem w osłupieniu, a w uszach dźwięczały mi słowa Alison. " Spokój i tylko spokój... Przecież nie może być aż tak źle?"
~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ponownie po dłuugiej przerwie! Przepraszam, ale nie miałam czasu i weny- tak, tego mi naprawdę brakowało :) Ale powoli wracam z naszą "Dziewczyną z naprzeciwka". Może kolejny rozdział, albo nawet kilka oczami Alison? Co Wy na to? Czekam na komentarze. Trzymajcie się ciepło misiaczki :*

Dziewczyna z naprzeciwka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz