Rozdział 7.

10.6K 618 1.6K
                                    

Pov. GeorgeNotFound

  Obudziłem się dzisiaj o w miarę ludzkiej porze, czyli o dziewiątej rano. Od kilku dni tak wygodnie mi się nie spało, nie ze względu na Dreama, a ze względu na materac. Jednak Sapnap miał stuprocentową rację, teraz nie mam wątliwości, że to był wyśmienity pomysł. Clay ciągle się nie obudził, może nawet lepiej? Da mi to chwilę względnego spokoju. Dream mnie kocha, tylko nie potrafi wyznać tego w normalny ludki sposób. Powinien mi to powiedzieć prosto w twarz, bo teraz próbuje zrobić wszystko bym to ja go o to zapytał. Nie zrobię tego ze względu na jedną rzecz, wstydzę się. Napewno byłoby mi łatwiej jakby powiedział mi to nie w formie żartu. Wszyscy tak czy siak już wiedzą, że chce być ze mną za wszelką cenę. Clay sugeruje mi coś codziennie, lecz niech w końcu po prostu ze mną porozmawia. Dream powinien się ogarnąć.

  Jadłem moje kanapeczki kiedy wstał mój przyjaciel. Ubrany był w czarną bluzę i czarne dresy. Zawsze tak się ubiera, nigdy inaczej. Było widać, że o czymś intensywnie myśli, bo chyba mnie nawet nie zauważył. Dopiero jak doszedł do kuchni ogarnął, że tutaj siedzę. Spojrzał się na mnie lekko zdziwiony, jakby to było coś niesamowitego, że z nim mieszkam od kilku dni.

- Hej - powiedział.
- Siema.

- Jak tam się spało? - spytał obojętnie.

- Dobrze, z pewnością lepiej niż na kanapie.

- Ze względu na mnie? - spytał z nadzieją w oczach.

- Ze względu na to, że było bardziej miękko, ale możliwe, że miałeś też jakiś wpływ na mój dobry sen - odpowidziałem w ten sposób, by nie zrobić chłopakowi przykrości.

- Georgie? Co ty na to aby zjeść dzisiaj obiad na mieście? Wcześniej byśmy sobie gdzieś pochodzili czy coś.

- Masz na myśli Kebaba? - spytałem zaciekawiony jakie plany jedzieniowe ma Clay. Zazwyczaj jak ma na myśli "wyjście aby zjeść na mieście" spodziewać się można McDonalda czy jakiejś budki z tanim jedzeniem.

- Nie no co ty, restaurację na poziomie - zaśmiał się.

- Co za zmiana Dream... - nie dał mi dokończyć.

- Jaka zmiana, jedynie wyjątek od reguły - z uśmiechem na twarzy powiedział Clay.

  Szliśmy rynkiem obok fontanny. Było to miejsce raczej spokojne, najprawdopodobniej ze względu na to, że nie kręciły się tutaj dzieciaki. Była godzina trzynasta w czwartek więc spora część z nich nadal była w szkołach.
Cała aleja była wyłożona zwykłą kostką brukową, gdzieniegdzie można było dostrzec drzewa które powodowały, że nie było tutaj takiej patelni. Całość otaczały kamienice, niektóre przed renowacją, inne po. Muszę przyznać, że całość miała swój niepowtarzalny klimat. Clay mieszka w naprawde ładnym mieście. Szkoda tylko, że trzeba przejść sporo by dostać się z jego blokowiska tutaj.

- George? - odezwał się Dream.

- Tak?

- Wchodzimy tutaj? Włoskie jedzenie, oceny na googlu dobre, więc może być nawet git - powiedział stojąc obok restauracji.

- Może być - odpowiedziałem obojętnie.

Przeszliśmy kawałek a Clay otworzył białe, z dużą szybą na środku drzwi. Całe wnętrze było raczej w jasnych kolorach i wyglądało estetycznie.

- Panie przodem - powiedział Dream wpuszczając mnie jako pierwszego do środka.

- Jesteś idiotą - odparłem, patrząc się na jego głupi uśmieszek.

- Wiem kochanie - no i znowu próbował mnie sprowokować, całe szczęście, że nie jestem aż tak głupi.
Postanowiłem już odpuścić i wejść jako pierwszy. Nie warto dawać mu satysfakcji. Clay jest typem osoby której cokolwiek byś niepowiedział tak czy siak nic do niego nie dotrze. Czasem chyba warto po prostu ignorować takie zachowanie. Jego rola w klasie w latach szkolnych to zapewne był pajac, który wszystkich rozbawia swoimi prostymi żartami. Powoli zacząłem się, po tych wszystkich latach do tego przyzwyczajać.

Dream x GeorgeNotFound (Gream)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz