Rozdział 24
Ryder
Sandra wróciła, jest tutaj, w pierwsze urodziny Claire. Czuję jak serce mocno mi bije, a złość rośnie z każdą sekundą. Wychodzę z siedziby i widzę ją jak stoi koło bramy na placu. Dostrzega mnie i lekko się prostuje. Wygląda na zdenerwowaną i ma rację. Nie powinna tu być. Podchodzę do niej i mierzę ją wściekłym wzrokiem.
- Cześć Ryder- mówi cichutko.
- Cześć Ryder? Ty tak na serio?- pytam wściekle.
- Wiem , że jesteś na mnie zły ale daj mi wytłumaczyć...
- Co chcesz wytłumaczyć? To jak zostawiłaś własną córkę pod moimi drzwiam? To ,że nawet nie wiedziałem o ciąży?- prawię krzyczę, a ona się wzdryga.
- Bałam się, a potem zrozumiałam, że nie dam sobie sama rady.
- To trzeba było wrócić z naszą córką, a ty ją zostawiłaś! Wiesz co, źle powiedziałem, to moja córka i tylko moja!!!- widzę jak w oczach Sandry pojawiają się łzy, nic mnie to nie obchodzi.
- Przepraszam Ryder, wszystko naprawię, chcę ją zobaczyć proszę- skomle i nawet nie wiem co jej powiedzieć. Nie chcę by ją widziała, nie chcę by tu była.
- Nic z tego, wracaj skąd przyjechałaś!
-Ryder, co się dzieje?- nagle słyszę głos Elle i odwracam się w jej stronę. Stoi parę metrów od nas , trzymając Claire . O Boże, Claire. Nawet nie ma pojęcia co się dzieje. Patrzę na Sandrę i widzę jak przygląda się moim dziewczynom.
-Claire-słyszę szept Sandry i kiedy widzę jak chce iść w ich stronę, zagradzam jej drogę.
- O nie, nie masz prawa po tym co zrobiłaś!
-Ryder?- to Elle, słyszę jej zmartwiony głos.
-Elle, zabierz małą do środka i tam na mnie poczekajcie.
- Ale...-odwracam się szybko w ich strone i mówię błagalnie.
- Proszę Elle, zrób co mówię, wszystko ci wyjaśnię słonko.
Elle kiwa głową, zerka jeszcze raz na Sandrę i zaczyna iść w stronę budynku. Kiedy już są w środku, mówię z całą powagą...
- Odejdź Sandra, nie jesteś tu mile widziana- wtedy odchodzę i podążam za moimi dziewczynami.
Kiedy wchodzę do środka, zauważam , że muzyka jest przyciszona i wszyscy patrzą na mnie. Moja mama stoi obok Elle i Claire. Podchodzę do nich i proszę by poszły za mną do gabinetu Treya. Tam nikt nam nie przeszkodzi.
-Elle, to była Sandra.
- Ooo Boże- mówi zdenerwowana.
- Jak ona ma czelność tu przychodzić i to w pierwsze urodziny mojej wnusi?
- Mamo kazałem jej odejść i mam nadzieję, że posłucha.
- Chciała zobaczyć Claire...-mówi cichutko Elle a potem dodaje- chce ją zabrać?
- Nigdy nie oddam jej mojej córki- mówię śmiertelnie poważnie. Widzę jak Elle zaczyna się rozklejać, jak bardzo jest przejęta. Podchodzę do niej i całuję jej czoło i robię to samo z Claire.
- A co jeśli nie odejdzie?- pyta moja mama.
- Coś wymyślimy- zapewniam, ale sam zaczynam zastanawiać się ile Sandra może teraz namieszać.
CZYTASZ
Moje słonko -Elle-
Romance- Puszczaj jaskiniowcu! - Nigdy! Kładę ją na podłodze i unieruchamiam ją swoim ciałem. Wierci się i kręci, ale jest za mała by mnie zwalić. Po chwili uspokaja się ,patrzy na mnie czule i delikatnie się uśmiecha. Jest taka śliczna... - Poddaję się k...