Rozdział 54
Ślub
Elle
Jestem w moim rodzinnym domu i przeglądam się w lustrze. Piękna biała sukienka, cała w koronce z odkrytymi ramionami. Do tego długi welon i bukiet białych róż. Jane zajęła się fryzurą i makijażem. Jednym słowem, wyglądam wspaniale. I tak się czuję. Mimo małej tremy, ale to normalne jak już dowiedziałam się od zamężnych kuzynek, ciotek i koleżanek. Ciekawe jak trzyma się Ryder...
On na pewno wszystko bierze na luzie...Ryder
Ja pierdolę, ale jestem zestresowany. Poprawiam w pokoju w siedzibie muszkę przy szyji i czuję jak pocą się moje ręce. Chcę tego ślubu, chcę Elle jako moją żonę, ale ten cholerny stres...
- I jak tam Ryder? Gotowy?
Odwrcam się do Dannego, który również ubrany jest w garnitur. Oczywiście mój jest klasyczny, czyli czarny. Danny postawił na niebieski z czerwonym krawatem. Bałwan.
- Gotowy i zesrany ze strachu.
- Oj daj spokój, Elle będzie świetną żonką. Dobrze gotuje i jest z niej niezła...
- Nawet nie kończ, bo obiję ci mordę. Mówisz o mojej żonie!
- Jeszcze przez godzinę nią nie jest. Może zmienić zdanie. Ucieknie sprzed ołtarza , wsiądzie do camaro i odjedzie ku zachodzącemu słońcu. Potem spotka na swojej drodze intrygującego i tajemniczego mężczyznę, który wstrząśnie jej światem.
Słucham z uwagą mojego durnego przyjaciela i ręce mi opadają. Domyślam się skąd ta bujna wyobraźnia.
- Znów dorwałeś się do książki Jane?
- Noo tak.
- Jaki ma tytuł?
- "Droga do miłości . Tom 2 :Przeznaczona dla Leonarda"
Czasami bardzo głęboko zastanawiam się jak to możliwe, że jest moim najlepszym przyjacielem.
- Jesteś moim świadkiem. Nie powinieneś mówić mi taki głupot.
- Niby jakich?
- To , że Elle ucieknie!
- Jak masz być taki nerwowy i rozkrzyczany to może powinna...
- Danny kurwa!
- Dobra już dobra. Uspokój się, Elle cię kocha...niewiadomo dlaczego...i na pewno Cię nie wystawi.
- Nawet jak to zrobi to i tak ją znajdę...
- O ile Leonardo nie znajdzie ją pierwszy...
Chwytam za leżącego na podłodze trampka i rzucam nim w mojego świadka. Skubany ma dobry refleks i uchyla się przed butem.
Elle
Wszyscy już są w kościele. Wszyscy czekają, aż się pojawię i stanę przy Ryderze przed ołtarzem. Ryder już tam jest. O Chryste, to się dzieje naprawdę.
- Wszystko w porządku słonko?- pyta mnie tata, który wysuwa dla mnie swój łokieć.
Spoglądam na niego i nie mogę się nadziwić jak przystojnie wygląda w dobrze skrojonym garniturze. Chyba pierwszy raz widzę go w takim eleganckim wydaniu.
Coś czuję, że Prez będzie miał dzisiaj branie na weselu, które odbędzie się oczywiście w siedzibie.- Jeśli chcesz, to w minutę sprawię, że będziemy daleko stąd Elle.
- Co?
- Powiedz słowo, a cię zabiorę i ukryję.

CZYTASZ
Moje słonko -Elle-
Romance- Puszczaj jaskiniowcu! - Nigdy! Kładę ją na podłodze i unieruchamiam ją swoim ciałem. Wierci się i kręci, ale jest za mała by mnie zwalić. Po chwili uspokaja się ,patrzy na mnie czule i delikatnie się uśmiecha. Jest taka śliczna... - Poddaję się k...