Na żywo w telewizji!

17 0 0
                                    

1 miesiąc później

Od spotkania z Niall'em minął równy miesiąc. Zdążyłam również nauczyć się ukrywać z nim pisania sms. Z czego jestem dumna bo nie umiem kłamać. Niestety też ruszyli w trasę koncertową więc muszę się przyzwyczaić do stref czasowych, ale umówiliśmy się że to on będzie pisać jak bedzie mógł. Co do naszej kariery szybko udało nam się znaleźć fanów i rozgłos. Już po pierwszym występie dostaliśmy duże brawa i prośby o bis. Dużo też dziewczyn zaczęło o nas pisać na Twitterze. Na ulicach obcy nam ludzie do nas podchodzili, prosili o zdjęcia i zadawali nam pytania. Niektórzy byli mili, a niektórzy nie za bardzo. Simon kazał nam być w takich sytuacjach uprzejmi. Niestety, ale jak trzeba to trzeba. Album idzie pomyślnie. Mam dużo pomysłów. Przez ciągłe jeżdżenie od studia do domu i na odwrót. Można dużo wymyślić. Z dziewczynami stałyśmy się nie rozłączne.  Czasami zastanawiamy się czemu nie mogłybyśmy być siostrami. Ale jak tylko przychodzi czas na obiad to wiemy dlaczego. Każda z nas lubi co innego. Mówiłam że nawet nie odczuje braku rodziców? Miesiąc tak szybko minął że nawet nie zauważyłam, a weszli przez drzwi frontowe. Byli jak nowo narodzeni. Widać że spędzili trochę czasu ze sobą bo mama aż promienieje. Akurat wtedy trafili na obiad więc wszystko co się działo u nich mi opowiedzieli. Tego samego dnia zadzwonił Michał miał dla nas niespodziankę więc zaproponował że w końcu do nas przyjedzie. Więc to chyba było na tyle.

.
.
.
.

Ja:
Jak się czujesz?

Niall:
Dobrze. Jestem zmęczony...

Ja:
Ok. Pogadamy jutro wyśpij się :)

Rzuciłam telefonem na łóżko.  Od tygodnia nasze rozmowy tak wyglądają. Ja wiem że jest zmęczony, ale nie musi mnie tak zbywać wystarczyłoby napisać "nie mam ochoty gadać" albo "nie chce mi się" naprawdę. 

- Lia! Chodź na dół! Gości mamy! - krzyczy mój tata ze schodów

- Idę! - strasznie nie miałam ochoty na żadne odwiedziny ani na uśmiechanie się bo nie miałam nastroju do tego jutro mamy spotkanie z Simon'em w biurze i nie wiemy o co chodzi. Czuje się sfrustrowana. Niechętnie wstałam z krzesła obrotowego i zeszłam na dół.  Skręciłam do salonu podnosząc wzrok.

- Michał! - pobiegłam i rzuciłam się na brata. Czy ja właśnie coś mówiłam o złym nastroju bo właśnie moje szczęście skoczyło o 1000%

- Hej młoda - odkręca mnie i stawia na ziemi

- No nareszcie! Ile mogliśmy czekać? Siadaj i opowiadaj! - pociągam go za rękę, ale stoi jak wryty

- Co jest? - pytam zmartwiona

- Mam dla was niespodziankę - szczerzy się jak mysz do sera

- Kochanie co się dzieje - rodzice stają koło mnie. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi

- Otworzę - zwrócił się w kierunku do wejścia. Staliśmy jak oniemieli. Słyszeliśmy jedynie ciche szepty, a za moment ukazali się oni. Mój brat szedł za rękę z niewysoką blondynką o brązowych oczach. Była ładnie i  schludnie ubrana. W zaportkowany, brązowy sweter z długim rękawem i skórzaną czarną spódniczkę nad kolana.

- Mamo, tato, Natalio. To jest Miranda moja przyszła żona....

Przez chwilę nie mogliśmy się ruszyć, nasze szczęki sięgały paneli. Nie mogliśmy uwierzyć uszom i oczom. Mój brat, wieczny kawaler właśnie przedstawił nam swoją narzeczoną. Mama nagle zaczęła piszczeć i płakać. Ucałowała obydwoje i uściskała. Tak samo zrobił tata i ja. W końcu usiedlismy w salonie, ja poszłam zrobić kawe, a Michał z Mirandą zaczęli wszystko opowiadać od początku. Nie mogłam się na nią napatrzeć była piękna i sympatyczna. Pochodziła z Irlandii, a poznali się razem w pracy w Japonii. Tydzień temu byli u jej rodziny, a dziś są u nas, szczegółów wam nie będę zdradzać bo jest ich za dużo. Chcieli nas oficjalnie zaprosić na ślub który odbędzie się za pół roku w rodzinnym mieście Mirandy. Uznali że nie chcą chucznego wesela, ale zapraszają tylko szczególne osoby ważne dla każdego z nich. Czyli wyszło im równo 101 osób.  Ale nie wiadomo czy ta sto pierwsza osoba się zjawi lecz ma zapłacone miejsce. Zapytali się mnie również czy nie będę ich pierwszą druhną. Zaskoczyło mnie to bo myślałam że będzie to jej siostra, ale okazało się że ma męża, a ona jest przesądna więc zapytała się mnie czy ja nie mogłabym być. Bardzo cieszyłam się ich szczęściem więc jak mogłabym im odmówić? Zresztą jestem ciekawa bo nigdy nie miałam okazji być na polsko-irlandzkim weselu.

.
.
.
.

Właśnie siedzimy wszystkie razem w biurze Simon'a. Alice zaczęła aż z nerwów obgryzać paznokcie, a Olivia stukała o biurko.  Tylko ja byłam w dobrym nastroju. Po wczorajszym nic go mi nie może zniszczyć, nawet nadąsany Niall. Wkrótce do pomieszczenia wszedł Simon. Przywitał się i usiadł na miejscu. 

- Jesteście pierwszym zespołem który zawsze przychodzi wcześniej odemnie ... - zaśmiał się, a nam raczej do śmiechu nie było

- Byłyśmy za bardzo zdenerwowane spotkaniem żeby się jeszcze spóźnić - odrzekła Martina

- Ale dlaczego macie być zdenerwowane? - zmarszczył brwii

- Wzywałeś nas, więc raczej jest jakiś poważny powód. - widziałam że Aly jest już na skraju załamania

- Mam bardzo dobre wiadomości! A dziwie się że nie wiecie... - oparł się łokciami o blat biurka

- Wiesz, już od czasów szkolnych największe plotki nas omijają szerokim łukiem - powiedziałam podnosząc znudzone brwi - Proszę nie trzymaj nas tak dłużej w nerwach tylko powiedz ...

- Odniosłyście duży rozgłos dzięki waszym fankom. Hasztag LittleMix już konkuruje z One Direction. Dziewczyny! Będziecie mieć pierwszy wywiad z występem na żywo w telewizji!

Destiny? - |Niall Horan| Still WriteWhere stories live. Discover now