Czuję się winna...

10 0 0
                                    

Wiecie co? Ktoś mi kiedyś powiedział że jestem największym farciarzem na świecie. Miał racje.

- Niall... - podszedł do mnie Liam kiedy wyszedłem z gabinetu - Wszystko ok? Jesteś blady jak ściana, mów natychmiast!

- Operacja...

Godzinę później siedziałem z truty przygotowany do operacji. Lekarz powiedział że jeśli będę się oszczędzał to mogę dojść do siebie bardzo szybko. Nie mogłem o niczym myśleć tylko o tym. Stresowałem się. Może jakby to miało być za parę dni to mógłbym się chociaż psychicznie przygotować.

- Proszę Panie Horan. Możemy już zaczynać.

Trwało to jakąś godzinę, ale było już po wszystkim. Leżałem na sali pooperacyjnej. Patrzyłem się ślepo w biały sufit mojej sali gdy rozległo się pukanie do drzwi.

- Wchodźcie już, jak musicie! - zawołałem bo wiedziałem że to oni, ale ktoś zapukał jeszcze raz - Ile razy mam powtarzać ?! - krzyknąłem podnosząc głowę i mnie zamurowało

- Lily..

Uszczypnąłem się w rękę, ale ona nadal tam stała. Smutna z zaczerwionymi oczami. Zamknęła drzwi i nie odzywając się nic podeszła i usiadła po mojej lewej stronie. Złapała mnie lekko za rękę.  Nadal się nie odzywała.

- Przyleciałaś tu z Londynu? Zwariowałaś? Przecież nic ...

- Nawet tak nie mów! - podniosła wzrok, z jej oka już ulała się łza. - Nie mów że nic się nie stało. Operacja jest zawsze poważna nie ważne jak mała czy mało inwazyjna. - cała ona

- Skąd wiesz jaki szpital?

- Harry do mnie zadzwonił -  uśmiechnęła się - Oglądałam koncert jak zawsze - i znowu to zrobiła - Zadzwoniłam do ciebie ale Harry odebrał, a potem on do mnie zadzwonił, ale ja już byłam na lotnisku. Nie mogłam inaczej.

- Zrobisz coś dla mnie? - odparłem cicho jakby ktoś nas podsłuchiwał

- Co zechcesz...

- Przytulisz mnie? - roześmiała się

- No pewnie!

Teraz wiem że kiedy mówiłem że za nią tęsknie, nie wiedziałem jak bardzo. Kiedy mnie przytuliła przypomniałem sobie ostatnie spotkanie na wzgórzu. Tak bałem się spotkania z nią. Na nic były moje obawy. To ta sama dziewczyna z koncertu. Po 20 min weszli chłopacy, a później lekarz. Lily gdzieś zniknęła.  Nawet nie zauważyłem kiedy wyszła pokoju. Kiedy lekarz wychodził przez uchylone drzwi ją zobaczyłem. Ją i Simon'a.  No to ładnie. Popatrzył się na mnie, powiedział coś do doktora i wszedł do środka bez Nataly.

- Na szczęście nic poważnego się nie stało z twoją nogą. Masz prawo przerwać trasę, albo ją przełożyć raczej reszta się nie obrazi.

- No jasne że nie! - oburzył się Louis

- Dzięki Lou... Dokończę trasę, ale latać po scenie nie będę. Wiesz co mnie trapi... - popatrzyłem na niego jak zbity pies

- Spotkałem się z Nataly na lotnisku. Razem przylecieliśmy. Nie jestem zły. Wiem co to znaczy przyjaźń. Rozumiem też że zdrowie jest ważniejsze. Po za tym ona by mnie i tak nie posłuchała! - każdy wybuchł śmiechem

Kiedy Simon opuszczał szpital żeby wrócić już do Londynu. Weszła Lily. Wiedziałem co to oznacza.

- Chyba wiesz że muszę wrócić... - uśmiechnęła się smutno

- Wiem ...

- No to my was zostawimy ... - Liam pociągnął resztę za sobą

- Zobaczymy się w Londynie ... - podeszła do mojego policzka i mnie ucałowała

- Za 2 miesiące?

- Za 2 miesiące - kiwnęła głową

.....


Opuszczając szpital czułam się jakbym coś w nim jeszcze zostawiłam. Jakbym czegoś przy sobie nie miała. 

- Mam nadzieję że dobrze się ukrywałaś? - powiedział siedząc w taksówce

- Tak. Peruka robi swoje i strój pielęgniarki też ...

Za oknem w samolocie moje serce zabiło dwukrotnie szybciej niż wtedy kiedy wychodziłam ze szpitala. Siedząc w peruce, okularach tak masywnych jak w filmach noszą kujoni trapiło mnie to że nie powiedziałam o tym Niall'owi.  Że musiałam się przebierać żeby mnie nikt nie poznał. Boli mnie to. Czemu myślę że zrobiłam źle, ale i tak nie czuje się winna? Może dlatego że siedzi już w tym świecie i nie jedno widział?

W Londynie na lotnisku z Simon'em nie zamieniłam ani słówka, rozeszliśmy się od razu. Ja pojechałam do pierwszej lepszej galerii i poszłam się przebrać do łazienki. Jak wyszłam dopiero po paru minutach się zaczęło.  Zdjęcia, pytania o Niall'a, zaczepki. Na wszystko się godziłam. Nie miałam ochoty ani siły na użeranie się z takimi ludźmi. Pojechałam do Martiny. Ona zawsze jakoś podnosi mnie na duchu.

- Hej! - zawołała jak otwarła drzwi - Czekałam aż zadzwonisz wchodź!

Kończyłam opowiadać całą drogę stąd  do Amsterdamu i z powrotem. Siedziałam na obrotowych krześle u niej w pokoju i obracałam się to w jedną to w druga stronę.

- Nadal uważam że powinnam mu o tym powiedzieć...

- Nat przecież możesz z nim pogadać jak już wróci.  W studiu nie ma fotografów więc na spokojnie pogadacie. 

- Wiem, ale nie wiem czy wytrzymam tyle czasu. Myślałam żeby mu to powiedzieć na kamerkę.

- Tak nie wiedząc jak zareaguje i w dowolnym momencie kliknie przycisk rozłącz albo trzaśnie laptopem.

- Dlatego ty jesteś z nas tą ogarniętą.

- Nie ma za co ....

Destiny? - |Niall Horan| Still WriteWhere stories live. Discover now