Quinn urządziła u siebie imprezę Halloweenową. Zaprosiła wszystkich ze szkoły. Była to typowa impreza nastolatków, poza tym, że wszyscy byli przebrani. Kurt razem z przyjaciółkami z Cheerios mieli dopasowane do siebie stroje. Hummel był przebrany za Jokera, Quinn była Harley Quinn, Santana miała przebranie Cassandry Cain, a Brittany Black Canary. Wyglądali cudownie, jako zaspół złych charakterów, chociaż mało kto wiedział, o co w nich chodzi, co lekko denerwowało Kurta, bo to on je wymyślił.
Po chwili Kurt został chyba jedyny trzeźwy na imprezie. Usiadł na kanapie i nagle zauważył, że ktoś przyszedł na imprezę w garniturze. Próbował przyjrzeć się tej osobie, nie ruszając się z kanapy, ale co chwilę ktoś mu zasłaniał widok, więc wstał i podszedł do tej osoby, która była niezwykle przystojna w tym stroju.
- Blaine? Co ty tu robisz? Myślałem, że masz szlaban.
- Patrz Jokerze. Udało mi się wyrwać. Prawda, że cudowna informacja?
- Za kogo się przebrałeś?
- Jestem Black Mask. Razem walczymy przeciwko Batmanowi.
- Brakuje ci czarnej maski. Nie walczymy razem przeciwko nikomu. To raczej strój James'a Bonda lub Ojca chrzestnego.
- I to jest właśnie piękne w moim stroju. Jest klasyczny i każdy może dopowiedzieć sobie całą resztę do niego. Jeżeli to pasuje, mogę być też Black Mask. - wzruszył ramionami - Dlaczego jeszcze jesteś trzeźwy? Impreza jest.
- Widzę za to, że ty przyszedłeś jiż wstawiony na imprezę - Blaine się zaśmiał z tego, co usłyszał - Ktoś musi być trzeźwy na imprezie. Poza tym prowadzę. - Blaine rozejrzał się dookoła i wziął od kogoś czerwony kubek
- Masz, napij się - spojrzał na ciecz i ją powąchał - To chyba Margarita - skrzywił się - Jestem pewien, że wystarczająco imprez przeżyłeś na trzeźwo. Ja cię zawiozę. - wystawił kubiek do Kurta
- Nie ma opcji. Nie napiję się z czyjegoś kubka. Nie wiem, co w nim jest i na pewno nie mam ochoty się dowiedzieć.
- Boisz się upić, bo nie będziesz pamiętać, co robiłeś po alkoholu i boisz się o swoją reputację - Blaine wziął od Kurta napój przechylił kubek - Da się przeżyć.
- Wcale nie boję się o moją reputację. Po prostu jedna osoba na imprezie musi być odpowiedzialna.
- Boisz się straty reputacji i tego, co ludzie o tobie mówią. Gdyby tak nie było, to nie byłbyś cheerleaderem.
- Łatwo jest mówić osobie, o której mówiono, że miał wypadek na motocyklu, gdy dostał szlaban za lekceważenie szkoły. Osobie, która dla zabawy kogoś całuję i ma gdzieś wszystkie zasady.
- Jest impreza. Nie obowiązują tu żadne zasady, poza dobrą zabawą. Wiesz, dlaczego wszyscy kończą z językami w swoich gardłach? Bo to fajnie i chcą się zabawić, póki są młodzi. - odłożył pusty kubek na stolik
- Jeżeli znowu twój język pojawi się w moim gardle, to przysięgam, że ci go odgryzę. Nie wierzę, że zgodziłem się być znowu twoim przyjacielem.
- Widzę, że Queen Elizabeth z III staje się I. Nie martw się, mój język zostanie w moich ustach - złapał Kurta za rękę - Chodź zatańczyć.
- Twoje nastawienie mnie przeraża - powiedział Kurt, gdy Blaine ciągnął go na środek pokoju - Skończysz kiedyś w poprawczaku lub w więzieniu
- Wyluzuj Queen Elizabeth. Chociaż dzisiaj wrzuć na luz - spojrzał na Kurta i mu poczochrał włosy, co zazwyczaj niezwykle denerwowało Hummela. - No dalej - Blaine zaczął tańczyć, co natomiast było dla Kurta trochę zabawne, więc wyluzował i dołączył do Blaine'a
- Dobrze, ale się nie napiję.
- Nie ma problemu. Robisz małe kroczki - wzruszył ramionami i po paru piosenkach się zatrzymał - Bardzo ci zależy na tej imprezie?
- Nie szczególnie i tak wszyscy są pijani. Mój strój się w sumie marnuje tutaj. Zrobiłem tylko jedno zdjęcie z moimi dziewczynami i raczej nie liczę na kolejne. - wskazał ruchem głowy na trzy cheerioski i też się zatrzymał
- Harley Quinn, Cassandra Cain i Black Canary? - spojrzał na nie
- Jesteś pierwszą osobą, która odgadła wszystkie kostiumy - zauważył szatyn - Czyli zostało coś z małego Blainey'a nerda.
- Błagam nie mów tak na mnie. Każdy, kto jest fanem DC by je rozpoznał. - wzruszył ramionami
- Mój mały Blainey nerd. Nie pasuje ci to przezwisko? Jak mi Queen Elizabeth.
- Wychodzimy Kurt, zanim ktoś to usłyszy - złapał go za nadgarstek i wyprowadził go na zewnątrz - Masz wszystkie swoje rzeczy?
- Tak. Gdzie mamy jechać? - powiedział, otwierając auto
- I patrz już jest progres. Pytasz się, gdzie jedziemy, zamiast gdzie mam cię zawieść. Pojedź gdziekolwiek, byle nie do twojej i mojej dzielnicy. Pójdziemy zbierać cukierki - Kurt się zaśmiał i chociaż dla niego ten pomysł wydawał się idiotyczny to nie protestował.
Przez resztę wieczoru Kurt i Blaine zbierali cukierki po domach nieznajomych ludzi i choć Kurt uważał, że są na to trochę za duzi to o wiele lepiej bawił się, zbierając cukierki z Blaine'm, niż wcześniej na imprezie. Po wszystkim siedzieli w aucie, obżerając się słodyczami.
- Całkiem nie najgorsze Halloween Blainey - podsumował Kurt, jedząc słodycze
- Prawda Queen Elizabeth? Fajnie jest, gdy zrobi się coś spontan... - nie dokończył, bo zgubił się w uśmiechniętych oczach Kurta. Wtedy zorientował się, jak ma przechlapane, bo chyba zauroczył się w Kurcie.
- Masz rację, ale tylko raz na jakiś czas. Nie mam już siły jeść tych słodyczy - Kurt nie zauważył zawieszenia Blaine'a
- Odwieziesz mnie do domu - ziewnął, przez co Kurt też to zrobił
- Jasne śpiochu - wyrzucił papierek do tyłu i zapiął pas, po czym odpadalił samochód