Minął kolejny tydzień. Kurt dalej nie brał na serio słów przyjaciółek, które wręcz próbowały mu wbić do głowy to, że podoba się Blaine'owi. Wiedział, że był dość atrakcyjny i to bardzo prawdopodobne, że ktoś by się w nim mógł zakochać, ale dla niego Blaine był po prostu Blaine'm i nawet, gdyby on sam coś głębszego do niego czuł, to był pewien, że ten tego by nie odwzajemniał. Po prostu w to nie wierzył.
Co więcej, żeby upewnić się, że to nie prawda Hummel zaczął spotykać się z chłopakiem z innej szkoły - Sebastianem Smythe'm, głównym wokalistą Warblers'ów z prywatnego, chłopięcego liceum - Dalton Academy
Los chciał, że akurat w tym samym momencie Blaine zdecydował się na to, żeby powiedzieć Kurt'owi o swoich uczuciach, względem niego.
- Kurt! - zawołał cicho przyjaciela Blaine, gdy siedzieli na kolejnej, niezbyt ciekawej dla bruneta lekcji
- Tak Bee? O co chodzi? - odwrócił się do przyjaciela
- Moglibyśmy po próbie chóru dzisiaj spotkać się w audytorium? Muszę ci coś przekazać - serce Blaine'a wyrywało się z klatki piersiowej, gdy to powiedział.
- Tak, jasne - uśmiechnął się ciepło do Blaine'a i odwrócił się z powrotem w stronę nauczyciela.
Po lekcjach i próbie Blaine czekał na Kurta w audytorium, siedząc po turecku na scenie. Strasznie się stresował tym i bał się, że szatyn nie przyjdzie. Tak na prawdę Mercedes poprosiła Hummela o pomoc w czymś, więc się trochę spóźnił. Wchodząc do audytorium zauważył Blaine'a, który od razu wstał, gdy usłyszał otwieranie drzwi.
- Cześć Blainey, przepraszam, że się spóźniłem. Musiałem coś załatwić. Wszystko w porządku? - chciał wejść na scenę, ale przyjaciel wystawił w jego stronę rękę, żeby go odwieść od tego
- Tak, proszę zostań tam, albo usiądź na widowni. Nie wiem, czy to wytrzymam, gdy tu wejdziesz. - Kurt się lekko przestraszył tym, co usłyszał. Nie był świadomy tego, czego mógł się spodziewać po chłopaku.
- Jasne - powiedział cicho i usiadł na widowni.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem i mam nadzieję, że to, co teraz powiem nie zmieni tego. Na prawdę cię lubię Kurt - głośno odetchnął - I mam tu na myśli, że cię lubię, lubię. Jesteś jedyną osobą, która potrafi zburzyć ściany, które buduję w okół siebie i szczerze mówiąc dobrze się z tym czuję. Potrzebowałem takiej osoby w swoim życiu i, skoro już ją znalazłem chciałbym być niej jeszcze bliżej. Jesteś jedyną osobą, przy której potrafię być na prawdę sobą i uwielbiam to. Uwielbiam każdą chwilę spędzą z tobą i każde wspomnienie. Nawet każdą naszą kłótnie. Może powiem to wprost, bo zaraz chyba zwymiotuję - do szatyna dotarło to, co się dzieje. Nie miał pojęcia, co powiedzieć - Chciałabym być twoim chłopakiem - Blaine patrzył prosto w niebieskie oczy drugiego chłopaka przez dosyć długi czas bez słowa. Bał się odpowiedzi, a jego serce wariowało
- Ou... Blaine ja... - Kurt nie potrafił skleić myśli w zdanie, przez co nie dokończył zdania, patrząc pusto w podłogę
- Jeżeli nie chcesz być moim chłopakiem, to to zrozumiem, ale proszę cię Kurt, chcę usłyszeć to od ciebie - Blaine czuł, jak jego serce pęka powoli na małe kawałki, a w jego oczach zbierały się łzy
- Nie o to kompletnie mi chodzi Blaine. Nie mogę z tobą być - zaprzeczył ruchem głowy - Nawet, gdybym chciałbym, to nie mogę. Spotykam się już z kimś i to nie byłoby fair wobec tego chłopaka. - samemu Kurt'owi zaczęło pękać serce, dlatego że musiał odmówić Blaine'owi - Przepraszam
- Nie, nie musisz. To nie twoja wina - Anderson schował twarz w dłoniach, przez co nie widział, jak Kurt wstał i do niego podszedł - Ale się wygłupiłem - powiedział cicho, a Hummel złapał go delikatnie za nadgarstek, żeby opuścił ręce. Kiedy niższy chłopak to zrobił drugi go objął.
- Nic się nie stało - powiedział cicho, a Blaine schował twarz w klatkę piersiową chłopaka. Czuł straszny wstyd, a nie do końca wtłoczona depresja Andersona wcale w tym nie pomagała. W objęciach Kurta czuł się dużo lepiej - Wcale się nie wygłupiłeś - ścisnął mocniej bruneta - Dalej jesteś moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni - szepnął, głaszcząc go po plecach dla komfortu - Możemy o tym zapomnieć, jeśli tak będzie dla ciebie prościej - puścił go i spojrzał na niego
- Tak, proszę - przytaknął ruchem głowy
- Masz to, jak w banku - cała ta sytuacja nie bolałaby Kurta tak bardzo, gdyby Blaine nie patrzył na niego swoimi oczami szczeniaczka. Znowu go objął
- Ten twój chłopak musi wiedzieć, że spotyka się z najcudowniejszą osobą w Ameryce, jak nie na całym świecie - Blaine się lekko zaśmiał, a Kurt uśmiechnął i znowu się od siebie odsunęli - Możesz mu przekazać, że jak cię skrzywdzi, to nie ręczę za siebie - Hummel się zaśmiał, gdy to usłyszał
- Oczywiście, że mu przekażę. Coś jeszcze? - uśmiechnął się do przyjaciela
- Nic, poza tym nie musi ode mnie wiedzieć - odetchnął głęboko
- Twoja kredka do oczu się trochę rozmazała, mogę - nie czekał na odpowiedź, tylko starł spod oczu czarną kredkę - Już lepiej - oboje się uśmiechnęli
- Dziękuję - słowa bruneta były ledwo słyszalne. Stali na tyle blisko, że mogli czuć na sobie oddech drugiego chłopaka. Jeden ruch i ich usta by się złączyły
- Boże - zaśmiał się Kurt, gdy zauważył trochę za mały dystans między ich ustami, więc się od siebie odsunęli, żeby do nieczego nie doszło, nawet jeśli oboje tego chcieli w tym momencie. Nie mogli się pocałować, to by było złe, Kurt kogoś miał i nawet, jeśli to nie było coś poważnego nie mogli tego zrobić. To by było złe, prawda? Hummel spojrzał na zegarek i nagle dotarło do niego, że się umówił dzisiaj z Sebastianem - Muszę już spadać. Wszystko między nami jest dobrze? - chciał się upewnić
- Tak, oczywiście - uśmiechnął się do Kurta - Do zobaczenia
- Na razie - pocałował go w policzek i zostawił Blaine'a samego w audytorium.
Po chwili do Andersona przyszła Santana. Dziewczyna o wszystkim wiedziała i na prawdę go w tym wspierała. Sama się tego nie spodziewała, ale zaprzyjaźniła się z nim.
- Co tam Hobbicie? - powiedziała z troską, gdy do niego przyszła - Jak zareagował.
- Dał mi kosza. Ma już kogoś. Wiedziałaś o tym? - spojrzał na nią
- Nie miałam pojęcia. Nie mówi mi o wszystkim. Bardziej ufa Brittany i Quinn więc jeśli one wiedziały, to mi tego nie przekazały. Przykro mi z tego powodu. To ja cię do tego zmusiłam - dziewczyna mówiła szczerze
- Nie wiń się. To nie jest niczyja wina, że tak wyszło - wzruszył ramionami
- Chodź na kawę, wymyślimy coś, żeby zerwał z tym idiotom. Polubiłam cię nawet i wolę, żebyś ty był jego chłopakiem, niż jakiś obcy chłopak - Blaine się zaśmiał i wyszli ze szkoły.