Kurt na prawdę dobrze się czuł, pomagając dziewczynom wybierać sukienki na bal. Dzięki radom chłopaka każda z nich wyglądała cudownie. W zasadzie Kurt też wyglądał cudowne na balu. Miał na sobie kilt i górę od garnituru. Wiedział, że jego strój mógł powodować mieszane odczucia, ale nie obchodziło go to za bardzo, skoro i tak nie miał nic do stracenia.
Blaine poszedł na bal tylko ze względu na Santanę, która stwierdziła, że muszą być parą na balu. Nawet, jeśli nikt by nie kupił tego, że na prawdę są parą, to i tak poszli, jako przyjaciele.
Kiedy Anderson zobaczył w tłumie Hummela od razu mu opadła szczęka z wrażenia. Szatyn wyglądał cudownie w swoim stroju i niezwykle się wyróżniał, ale Blaine'owi się to bardzo podobało.
- Będziesz tu stał i się na niego gapić, czy pójdziesz tam i poprosisz go do tańca? - Santana wywróciła oczami i szturchnęła Blaine'a łokciem, gdy ten nie odpowiedział
- Ja... Co? - nie słyszał jej dokładnie, bo był zagapiony na przyjaciela - Nie wydaje mi się, że powinienem.
- Daj spokój Bilbo. Jego chłopaka tu nie ma i nie będzie, mówiłam ci. Nic ci nie zrobi. Za to ty tu jesteś i możesz z tego korzystać. Kto inny poprosi go dzisiaj do tańca? - Blaine spojrzał na nią - Mówię prawdę.
- Tańczy teraz z Brittany - skierował wzrok na Kurta - Chyba muszę przeczekać trochę - Santana znowu przewróciła oczami
- Chodź tu - złapała go za rękę i podeszli do przyjaciół. - Patrz na to - powiedziała do niego cicho - Odbijany - powiedziała z uśmiechem i złapała Brittany za rękę. Kurt stał naprzeciwko Blaine'a.
- O hej Blaine - Kurt był miło zaskoczony widokiem bruneta - Dobrze cię widzieć - na twarzy miał szeroki uśmiech
- Ciebie też. Wyglądasz na prawdę dobrze. Gdzie twój chłopak? - zdziwił się
- Nie mógł dzisiaj przyjść. Coś mu wypadło - udawał dobrą minę do złej gry - Nic nie szkodzi. Może to nawet lepiej.
-Przykro mi. - przez chwilę po prostu patrzyli na siebie - Chcesz zatańczyć? - wystawił rękę w jego stronę, a Kurt ją przyjął
- Bardzo chętnie - zaśmiał się i poszli tańczyć.
Kurt i Blaine na prawdę dobrze się razem bawili do momentu, w którym wywalono Finna z balu. Kurt wybiegł ze szkoły za bratem, żeby dowiedzieć się, co się stało, ale niczego się nie dowiedział. Na dodatek wszystkiego Kurt został wywołany królową balu. Był to kolejny piątek, w którym po prostu miał dość wszystkiego. Wybiegł z sali, gdy dotarło do niego, co się stało.
- Kurt! - Blaine krzyknął za nim, ale ten się nie odwrócił - Kurt, czekaj! - pobiegł za nim.
Szatyn zatrzymał się dopiero w szatni. Siedział przy szafkach z płaczem. Chciał ukryć się przed światem. Dlaczego to musiało się dziać akurat jemu? Blaine wiedział, że musi być delikatny i trochę przeczekać, żeby dać czas Kurt'owi. Po chwili zapukał w drzwi
- Kurtie, mogę? - nie usłyszał odpowiedzi, więc powoli wszedł, wyciągając z marynarki chusteczki - Chcesz? - Kurt na niego spojrzał i wziął chusteczkę
- Dzięki Bee. To było... - nie dokończył
- Wiem - odpowiedział cicho, usiadł obok niego i go objął. Kurt wtulił się w niego - Jak chcesz, to odwiozę cię do domu - zaczął głaskać go po ramieniu - Ale ja na przykład o wiele bardziej chciałbym zostać królową, niż królem balu - Kurt zdziwił się, że to usłyszał. Puścił Blaine'a i na niego spojrzał
- Dlaczego? - przycisnął wilgotną już chusteczkę do nosa
- Królowe znane są z urody. Poza tym o królach balu nikt nie pisze i nie śpiewa piosenek. - Hummel się zaśmiał - Dancing Queen, Daydream beliver - wzruszył ramionami - Nawet Freddie Mercury wolał nazywać się Queen.
- Nie mogę pojechać do domu. Co sobie pomyślą rodzice? Najpierw wywalono Finna, a później ja wracam wcześniej. Chcę tam wrócić i pokazać im, że mnie to nie rusza - Blaine był z niego dumny
- I to jest właśnie moja Queen Elizabeth - Kurt się zaśmiał, gdy to usłyszał i poszli na salę.
To było trudne dla Kurta, więc za każdym razem, gdy się stresował patrzył na Blaine'a. To mu na prawdę pomagało. Zrobili sobie wspólne i grupowe zdjęcie.
Kiedy znowu tańczył z Blaine'm. Tym razem w Kurt był koronie i w kieszeni zabrzęczył mu telefon
- Przepraszam na chwilę - zatrzymał się i przeczytał wiadomość - O mój Boże, to Sebastian. Piszę, że czeka na mnie na parkingu.
- Świetnie. W końcu będę mógł skopać mu tyłek za to, że cię dzisiaj wystawił - odpowiedział Blaine i wyszedł z sali, bez czekania na jakąkolwiek reakcję drugiego chłopaka, więc Kurt za nim wybiegł. Na parkingu go zatrzymał
- Ja się tym zajmę Bee - złapał go za nadgarstek, przyciskając dłoń Andersona do jego piersi - Dam radę - Kiedy Sebastian to zobaczył buzował w środku
- To jest ten cały Blaine Anderson? - Smythe podszedł do nich - Miło w końcu cię poznać osobę, z którą mnie zdradzasz.
- Nie zdradzam cię z nikim. Uspokój się. - Blaine złożył dłoń w pięść - Czego chcesz?
- Chciałem cię odebrać z balu i chociaż zatańczyć z tobą jeden taniec
- To by było urocze, gdybyś mnie wcześniej nie wystawił. Wiem, że miałeś podobno występ, ale to nie jest wymówka. Powiedziałeś mi o tym dopiero, kiedy zapytałem cię o to - obecność Blaine'a sprawiała, że Kurt stał się odważniejszy
- Wybacz Kurt. W zamian możemy jechać jutro na mecz. Powiedziałbym ci przecież o tym...
- Zamknij się wreszcie - powiedział Blaine z nienawiścią, przerywając mu wywód
- Słucham? Jesteś ostatnią osobą, która ma coś tu do powiedzenia.
- Nie wydaje mi się. Kurt nie zasługuje na to wszystko, co mu mu robisz. Poprosił cię o jedną rzecz, żebyś tu był, a ty zamiast tego wystawiłeś go i pewnie nawet nie masz pojęcia, co on musiał dzisiaj przeżyć. Nie było cię przy nim, gdy został wybrany królową balu. Dodatkowo w ogóle go nie znasz. On nienawidzi meczów, bo nie rozumie, dlaczego uczestnicy noszą legginsy - Kurt się uśmiechnął pod nosem
- To nie prawda. Przecież był w Cheerios
- Był tam, ponieważ uwielbia taniec, co jest dosyć dziwne, bo nienawidzi się pocić. Był tam też, żeby wspierać swoich przyjaciół. Kurt uwielbia muzykę i teatr. Jego ulubioną rozrywką są maratony filmowe, chociaż zawsze zasypia w połowie pierwszego i przez resztę uroczo pochrapuje. Zawsze, jak o tych rzeczach mówi błyszczą mu się oczy, więc na przeprosiny wybrałbym jedną z tych rzeczy. Nie nazywaj się jego chłopakiem, bo na to nie zasługujesz. Wynoś się z naszej szkoły i nie wracaj
- Kurt? Zrobisz coś z tym? - Hummel wiedział w tym momencie, co ma zrobić w tym momencie
- Wydaje mi się, że Blaine ma rację. - powiedział cicho - Powinieneś się wynosić i nie wracać. To koniec - wzruszył ramionami
- Na serio? Okej... Nienawidzę cię - Sebastian wrócił do samochodu
- Przykro mi Kurt - zaczął Blaine
- Nie Blaine. - powstrzymał go - Nic się nie stało. Powinienem to zrobić dawno. Korona mi z głowy nie spadnie z powodu tego, że jedna osoba mnie nienawidzi - Kurt wymienił się uśmiechnami z Blaine'm, żeby pokazać, że wszystko dobrze, Anderson zdjął koronę przyjacielowi, a ten położył czoło na ramieniu bruneta. - Mam dość dzisiejszego dnia. - Blaine położył dłoń na głowie przyjaciela i go po niej pogłaskał
- Właśnie ci ona spadła. Odwiozę cię, dobrze - powiedział cicho. Kurt się od niego odsunął, a Blaine założył mu koronę - Queen Elizabeth - powiedział uszczypliwie, uśmiechając się do niego, a Kurt spojrzał na jego usta
- Z więlką chęcią - oderwał wzrok od ust chłopaka i również się uśmiechnął - Blainey nerd - zaśmiał się i poszli do samochodu