Kurt siedział z Sebastianem w Breadstix. Hummel ciągle przeżywał to wyznanie, które usłyszał od Blaine'a. Wiedział, że właściwie byłoby powiedzieć o tym Sebastianowi, ale z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie chciał tego robić.
Przez chwilę jedli w kompletnej ciszy, co przynajmniej dla Warblersa było trochę podejrzane. Nagle Smythe opuścił widelec na talerz i przełknął to, co miał w ustach
- Coś się dzieje? - zapytał Kurt, patrząc na chłopaka, który siedział na przeciwko
- Musimy porozmawiać o czymś, co przede mną ukrywasz. Widzę, że coś cię dręczy, ale nie mam pojęcia co, bo praktycznie się do mnie nie odezwałeś dzisiaj - Kurt nie chciał tego robić, ale wiedział, że nie miał teraz wyboru
- Wybacz - przerwał jedzenie - Kojarzysz Blaine'a, prawda?
- Twój przyjaciel, o którym nie przestajesz gadać? - Kurt wyczuł trochę zazdrości - No, mów dalej. - Kurt otworzył usta, ale nie mógł powiedzieć tego Sebastianowi. Chłopak już i tak myślał, że coś łączyło Blaine'a i jego.
- Po prostu powiedział mi coś bardzo osobistego. Wydaje mi się, że nie powiniem cię tym obarczać. To jego prywatna sprawa - wrócił do posiłku. Miał nadzieję, że Sebastian kupił te kłamstwo
- Jasne, rozumiem - postanowił nie drążyć już tego tematu - Chcę go w końcu poznać. - to chyba była ostatnia rzecz, jaką Kurt chciał w tym momencie usłyszeć
- Po co chcesz to robić? - zmarszczył brwi
- Ponieważ jesteś moim chłopakiem, a on jest twoim najlepszym przyjacielem. Wydaje mi się, że to oczywiste - wzruszył ramionami - To kiedy go poznam?
- Możesz za tydzień w piątek, podczas szkolnego balu, jeżeli będziesz chciał ze mną pójść.
- Wybacz Kurt, nie mogę w piątek. Razem z Warblers'ami występujemy wtedy. - Hummel'owi zrobiło się przykro, bo miał nadzieję, że jednak Sebastian się zgodzi. Nie potrafił zrozumieć tego, jak byli ze sobą od dwóch tygodniach, a drugi chłopak tak szybko przestał się starać. Czuł się, jakby Sebastian założył się o to, że się z nim umówi i po nagrodzie szybko by się zaczął nudzić - Mam nadzieję, że to zrozumiesz. To wyszło nagle i nie... - zaczął się tłumaczyć, a Kurt tylko się do niego lekko uśmiechnął i mu przerwał
- Rozumiem - potrząsnął głową - A gdzie występujecie? Może wpadnę na was występ?
- Nie musisz przeze mnie rezygnować z balu. Pójdź, żeby się dobrze bawić z przyjaciółkami
- Przyjacielami - poprawił go - Dzięki - wywrócił oczami. Przez resztę posiłku starali się prowadzić normalną rozmowę, ale Kurt miał już dość Sebastiana na ten dzień. Miał dość tego, że to on musiał się dostosowywać w tej sytuacji.
Kiedy tylko Kurt wszedł do pokoju miał ochotę porozmawiać z osobą, która znała jego sytuację. Pierwszą osobą, która przyszła mu do głowy była Quinn, ale ona była teraz zajęta swoją kandydaturą na królową balu, więc zadzwonił do Brittany.
- Co tam mój jednorożcu? - powiedziała z uśmiechem, gdy odebrała rozmowę video
- Mogło być lepiej. Sebastian... - przerwał, bo spojrzał za dziewczynę i zauważył czarne ściany - Jesteś u Santany?
- Tak, ona też tu jest - pokazała Latynoskę do kamery, a te pomachała - Nie martw się, wie o Sebastianie. Powiedziała, że nie wygada nikomu z New Direction
- Zapytałem go o to, czy pójdzie ze mną na bal i powiedział, że nie da rady - był przygnębiony
- Tak mi przykro z tego powodu, ale nie martw się. - powiedziała z troską, a Santanie błysnęły oczy i wzięła do ręki telefon, żeby przekazać nabytą informację Blaine'owi - Możesz pójść ze mną i razem będziemy odbijać chłopaków innym - Kurt się zaśmiał
- Cudowny plan Britt - powiedział ze szczerym uśmiechem
- Prawda? Brittany jest geniuszem - Santana wzruszyła ramionami i schowała telefon do kieszeni, siadając obok Blondynki - Idziesz z nami jutro pomóc nam wybierać sukienki? Będziemy Brittany, ja, Quinn, Zizas i Tina.
- Bardzo chętnie. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Myślałem, że Quinn i ty nienawidzicie Lauren - zmarszczył brwi, a brunetka wywróciła oczami, biorąc do ręki popcorn
- Tak, ale Tina zaproponowała, żebyśmy poszły wszystkimi dziewczynami z chóru, a Britt powiedziała, że nasza trójka będzie, więc nie miałyśmy za dużego wyboru.
- Coś jeszcze Kurt? Mamy właśnie oglądać film. Jak chcesz... - zaczęła Pierce, ale druga dziewczyna jej przerwała
- Nie tym razem Britt. Miałyśmy oglądać razem - powiedziała jej cicho
- Nie, dzięki - powiedział Kurt z uśmiechem. Rozmowa z dziewczynami na prawdę poprawiła mu humor, nawet jeśli była krótka
- W takim razie do jutra - powiedziała z uśmiechem blondynka i się rozłączyła.
Kurt nie widział, co ze sobą zrobić. Był piątek, więc nie musiał się uczyć. Nie chciał już dzwonić do nikogo, a szczególnie do Sebastiana. Wiedział, że do kogokolwiek by nie zadzwonił będzie czuł się, jakby się komuś narzucał, a nie lubił tego uczucia. Rzucił się na łóżko i przez chwilę gapił się pusto w sufit, rozmyślając nad wszystkim, co się tego dnia stało. Nie był pewien, czy zrobił dobrze, dawając kosza Blaine'owi. Nie powinien o tym myśleć, nie mógł przecież zgodzić się na związek, gdy już w jednym był.
Musiał oderwać swoje myśli od tego tematu. Przetarł twarz ręką i usiadł. Zaczął rozglądać się po pokoju, desperacko szukając czegoś, na czym mógłby się skupić. Od kiedy zniósł ze strychu gramofon była to jedna z najbardziej rzucających się w oczy rzeczy. Najprawdopodobniej dlatego, że najmniej tam pasował. Wstał i go włączył, po czym wrócił na łóżko.
Poleciała piosenka „The one that God away”. Katy Perry zawsze przypominała mu o Blaine'ie, a tym bardziej ta piosenka. Jak najszybciej wyłączył muzykę, położył się na łóżku i próbował zasnąć, żeby już o tym wszystkim nie myśleć. Wszystko to zaczęło go po prostu przerastać, a mógł się do nikogo odezwać po radę, więc chciał zasnąć.