Rozdział 3 - Poszukiwanie tajemnicy

129 10 8
                                    

Tak, to byłam ja. Ja, ja i jeszcze raz ja. Przyglądałam się temu obrazowi z pięćdziesiąt razy i nic. Jedyna rzecz, która mi przychodzi mi do głowy to to, że to ja i nikt inny.
Zastanawiam się jednak nad tym co robi owa postać. Mimo, że jest drugoplanowa, można bardzo szczegółowo opisać jej wygląd i pozycję. Wygląda jakby jednocześnie od czegoś uciekała i za czymś goniła. Nie widać żadnej z tych rzeczy bo są zasłonione drzewaki na pierwszym planie. Jednak z przodu widać jakąś poświatę. Bardzo jasne światło.
-Nie mogę, co to jest! -krzyknęłam wyczerpana. Na szczęście byłam w domu i nie było ani rodziców ani Aśki.
-Nie martw się, jeszcze nawet nie wiemy czy to naprawdę ma związek z twoimi Snami. Może to tylko przypadek. -próbowałmnie pocieszyć Alek.
Już wyjaśniam. Pierwsza rzecz. Na historii byłam tak zszokowana, że musiałam wyjść. Nauczycielowi powiedziałam, że źle się czuję, oczywiście. Alek bardzo się o mnie martwił więc zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Wiem, pewnie teraz nie wiecie co o nim myśleć po sytułacji w autobusie i tej z historii, ale tak naprawdę to bardzo miły chłopak. Tylko udaje takiego kujona, żeby nauczyciele i koledzy się go nie czepiali. To taki typ samotnika. Ze mną się przyjaźni bo znamy się od 1 klasy podstawówki i byłam jedyną osobą, która w ogóle do niego podeszła i pogadała! Dziwię się tylko, że koleguje się z Kasią. Bo Ewka i Ewelina to jeszcze spoko. Są w miarę ciche i spokojne (jak rozmawiają z normalnymi ludźmi). Ale Kaśka? Sami chyba wiecie o co mi chodzi. No coż nie będę się teraz wgłębiać w te tematy.
-Haha, jak tu się nie martwić, co? Czy przychodzi ci na myśl ktokolwiek inny?
-Emm, chyba nie. Długie włosy...
-Do kolan. - dopowiedziałam.
-Do kolan, do kolan, sukienka...
-Kremowa z rozcięciem na boku i motylą kokardą z tyłu.
-Tak, tak. No i opaska.
-To jest diadem. DIADEM! -zaczynałam się denerwować.
-No dobrze, niech ci będzie, diadem.
-I to nie byle jaki. To ELFICKI diadem.
-Więc to może być cokolwiek. Nawet skała.
-SKAŁA? SKAŁA? Gościu, trochę przesadzasz. Jakim cudem skała może mieć blond włosy, kremową sukienkę i srebrny diadem? Skała jest szara.
(Już widzicie jakim "kujonem" jest Alek. ;) No dobra umie dużo ale czasami jak coś palnie to nie pozbierasz się z podłogi )
-No dobra masz rację. Ale ten obraz ma ponad sto lat. I w dodatku przedstawia religie ze średniowiecza. Wiesz przecież, że wtedy wierzyli we wróżki, czary i elfy.
-A ty wiesz przecież, że nigdy nie udało nam się stwierdzić, że Senna Postać (ja ze Snu) na pewno jest elfem. Owszem, kilka cech elfa ma ale to jeszcze nic nie znaczy.
-A diadem "elficki"?- zapytał z mściwą satysfakcją.
-Dobra masz rację. Ale elfy mają specjalne uszy. A Postać?
Tak, nigdy nieważne ile razy próbowałam, nigdy nie udało mi się tak odgarnąć włosów, żeby zobaczyć swoje uszy. Brzmi... tak jak brzmi.
- Kurczę, weźmy może przestańmy co? To już się staje coraz bardziej emm... jak kłótnia?- Alek trochę mnie zaskoczył swoją "spostrzegawczością".

- Wow no geniusz z ciebie wiesz... A, ok sorki trochę mnie poniosło - dopiero po chwii zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. - Ok, zacznijmy myśleć logicznie. Co 300 lat temu mogło skłonić malarza do namalowania tego?

-Praktycznie wszystko, a głównie jego wyobraźnia. Ale tacy malarze często zostawiają jakieś przypisy, notatki na temat inspiracji albo o temacie obrazu. Może poszukajmy czegoś w internecie.

-Good idea. So let's go!

Następne półtorej godziny zeszło nam na przeczesywaniu internetów w poszukiwaniu wskazówek. Nic. Kompletne zero. Ostatnią naszą nadzieją była bardzo stara książka, którą tata kupił od jakiegoś handlarza starociami w Krakowie. Okazało się, że był to zbiór opisów jego obrazów. Perfekcyjnie.

-Ok, no to idziemy- otworzyłam książkę. Jej papier był tak stary i kruchy, że bałam się choćby przewrócić stronę.

Przez pół godziny przeglądaliśmy ją i nie znaleźmyśmy nic.

-Patrz wypadła kartka. Włóż ją bo tata się wścieknie. Bardzo lubi tę książkę- powiedziałam.

Alek położył ją na komodzie.

- Poczekaj, zawiążę buta.

Potem poszliśmy do kuchni coś zjeść. Nagle na parapecie zobaczyłam tę Kartkę.- Alek, powiedziałam żebyś ją włożył do książki. Po co tu przynosiłeś?

-Ale to nie byłem ja.

-Ok. Ale odnosimy ją teraz.

Odnieśliśmy ją i położyliśmy na komodzie. Wchodząc do salonu zobaczyłam ją na stole.

-Wiem, że jest fajna bo jest stara i w ogóle ale odłóż ją i nie przynoś tu, dobrze? - zaczęłam mówić jak do małego dziecka.

-Ale to nie byłem ja! - z przestrachem krzyknął Alek. Patrzył gdzieś za mnie.

Odwróciłam się powoli w kierunku gdzie patrzył i zamarłam.

-........

The Moon and The Star (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz