- Daj spokój, niepotrzebnie panikujesz. - Odparł sam Nieprzekonany Uchiha.
- Jak niby niepotrzebnie?! Wszystko się zgadza, a widziałeś samochód który pokazali? Jest dokładnie taki sam jak mojego taty! - Blondyn odwrócił się gwałtownie w stronę Sasuke co spowodowało, że na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Może ktoś miał taki sam? Poczekajmy chwilę, jestem pewny, że wszystko się wyjaśni. - Patrzył przez chwilę w błękitne teraz szklane oczy młodszego z chłopaków. - Idę do kibla. - Podsumował i wyszedł z salonu.
Nim blondyn zdążył cokolwiek zrobić usłyszał pukanie do drzwi, z wielkim bólem ruszył aby otworzyć nieznajomemu. W duchu pojawiła się nadzieja, że może jednak rodzice wrócili jednak gdy otworzył drzwi, jego entuzjazm trochę zmalał.
- Widziałem wiadomości, jak się czujesz? - Zapytał zmartwiony Gaara. Naruto zaprosił go do środka.
- Źle, martwię się, że to oni. - Odparł zgodnie z prawdą idąc do salonu razem z czerwonowłosym.
- Nie przejmuj się. - Powiedział i uśmiechnął się do blondyna.
- Ciężko gdy nawet ty do mnie przyszedłeś, bo pomyślałeś o tym samym.
- Chciałem widzieć jak się trzymasz. - Powiedział i nagle do salonu wszedł najstarszy z chłopaków. Gaara zrobił zdegustowaną minę. - Co on tu robi? - Spojrzał na Naruto.
- Moja mama kazała mu się mną zająć gdy źle się czułem, tylko nie rób teraz wojny, nie jestem w humorze. - Powiedział, a Sasuke całkowicie niezainteresowany ich konwersacją usiadł obok blondyna.
- Spróbuj jeszcze raz do nich zadzownić. - Powiedział ciemnowłosy, a niebieskooki sięgnął po telefon po czym zadzwonił do mamy. Jak wszyscy się spodziewali, nikt nie odebrał. Blondyn znowu zaczął panikować, Gaara widząc to od razu przytulił chłopaka, a Sasuke poszedł zdobić mu herbatę która go trochę uspokoi. Już po chwili wspólnie siedzieli w salonie, oglądając jakiś głupi serial tylko po to aby odwrócić uwagę od tego wszystkiego. Nagle zadzwonił telefon, chłopak od razu wystrzelił do niego i odebrał nie patrząc na numer.
- Mama? - Powiedział automatycznie.
- Dzień dobry, dzwonimy ponieważ niedawno odbył się wypadek, zidentyfikowaliśmy ofiary i chcielibyśmy aby przyjechał pan po to aby potwierdzić ich tożsamość. Zapraszam do szpitala na ulicy *****. - Osoba rozłączyła się, a po policzkach blondyna zaczęły lecieć łzy, sam zrobił się strasznie blady.
- Co się stało? - Pierwszy przejął się Sasuke.
- Tata i... Mama, oni chyba... Nie żyją - Powiedział, łkając i przerywając co chwilę.
- Mamy gdzieś jechać czy co? - Zapytał się, jednak teraz odezwał się Gaara.
- Ty może już wracaj do domu co? Nikt cię tu nie potrzebuje, a ja sam dam radę z Naruto, nie jesteś jego niańką.
- Tak? To ciekawe, że nawet nie zainteresowałeś się tym, że nie ma go w szkole ani co się z nim dzieje. Przyjaciel od siedmiu boleści. - Starszy z chłopaków prychnął prześmiewczo.
- Ty...
- Przestańcie! Po prostu tam chodźmy... - Przerwał im blondyn.
- Moja mama nas zawiezie, chodźcie. - Powiedział niechętnie czerwonowłosy, po ubraniu się w odpowiednie ciuchy poszli do domu obok i poczekali aż chłopak wyjaśni cała sytuację swojej mamie, już po chwili jechali do szpitala, nie zwracając uwagi na przepisy. Blondyn przez cały czas modlił się aby to wszystko był zły sen, albo żeby zamiast jego rodziców był tam ktoś inny, oczywiście nie życzył nikomu źle, ale obawiał się, że nie da rady jeśli zobaczy ciała swoich rodziców których kochał nad życie. W końcu dojechali pod miejsce docelowe, cała podróż dłużyła się chłopakowi okropnie, gdy kobieta nie skończyła jeszcze parkować, Uzumaki już wysiadł z samochodu i popędził do recepcji nie zwracając uwagi na ból w całym ciele.
- Przyszedłem tu bo zostałem wezwany aby zidentyfikować ciała dwójki ludzi. - Powiedział rozgorączkowany, a kobieta za ladą spojrzała na niego z lekkim współczuciem.
- Pójdź do windy i pojedź piętro niżej, tam ktoś cię zaprowadzi. - Powiedziała, a ten od razu się tam udał. Tak jak przewidziała tamta blondynka, chwilę po wyjściu z windy, zauważył mężczyznę którego zapytał o drogę, ten również spojrzał na niego ze współczuciem i zaprowadził tam gdzie chłopak poprosił.
- Dzień dobry. - Powiedział jakiś facet ubrany we wszystkie możliwe ubrania ochronne. Naruto mu nie odpowiedział, bo gdyby jego dzień był dobry, nie znajdowałby się tu teraz tylko razem z rodzicami oglądałby jakiś mecz piłki nożnej albo siatkówki. Najwyraźniej mężczyzna zdał sobie sprawę, że blondyn nie odpowie, dokończył. - No zapraszam tu. - Poszli i stanęli przy jakiś metalowych stołach na których znajdowały się ciała przykryte czarnym workiem, po chwili martwe twarze zostały odsłonięte, a Naruto zamarł. Ich twarze były zmasakrowane, jednak te czerwone włosy rozpoznałby wszędzie... I te jaskrawe blond włosy...
Z jego gardła wydobył się stłumiony krzyk, upadł na kolana, nie był w stanie zrobić nic innego jak tylko płakać.
To jego rodzice.
![](https://img.wattpad.com/cover/243875130-288-k172656.jpg)
CZYTASZ
Tak blisko a zarazem tak daleko/W Trakcie Korekty
RomanceNaruto młody chłopak chodzi do liceum ma przyjaciół choć są tacy ludzie którzy się z niego wyśmiewają, na samym czele tej grupy stoi Sasuke. Przystojny o rok starszy chłopak na którego lecą wszystkie laski ze szkoły, czym jednak nie jest on zaintere...