Rozdział 1

468 40 103
                                    

 ,,Zaczęło się niewinnie. Maleńki zakład, gra w butelkę. Czemu się na to zgodziłeś, kochanie? Czemu zgodziłeś się, aby twojego ukochanego udawał inny? Kiedy z niechęcią przeleciałeś swoimi krwistoczerwonymi tęczówkami po towarzystwie. Czemu nie krzyknąłeś jak zawsze? Czemu pozwoliłeś, by ten piegowaty chłopak usiadł na twoich kolanach? Byłeś mój, a ja byłem twój. Więc czemu nawet na chwilę on zajął moje miejsce?"

 Bakugo zgiął kartkę, którą czytał. Łzy cisnęły się w oczy blondyna. Nie chciał czytać dalej. Chciał to rzucić i uciec. Uciec do bezpiecznego miejsca, gdzieś gdzie go będą chcieć. Tam gdzie wątłe ramiona opatulą go przyciągając jego głowę do swojej klatki. Tego miejsca jednak już nie było. Zniknęło wraz z uczuciami, którymi darzył go ten drugi. Blondyn przełknął gulę w gardle, która nagle pojawiła się utrudniając oddychanie. Druga kartka leżała w pudełku. Równie pomiętolona co jej poprzedniczka. Tym razem jednak owijała ona szczelnie kasetę. To marne w pewien sposób niechlujne opakowanie przewiązywał złoty sznureczek. Drżącą ręką złapał go rozwiązując maleńki słupełek. Delikatnie wyjął kasetę wkładając ją do starego odtwarzacza. Jego smukłe palce przejechały po przyciskach. Bicie jego serca było słyszalne w całym pokoju. Bał się. Chyba pierwszy raz od długiego czasu czuł strach. Ale czego się bał? Nie wiedział co tam będzie. Nie wiadoma go przerażała, ale nie mógł tego nie usłyszeć. Musiał. Niepewnie nacisnął guzik z małą strzałeczką. Dźwięk wydobył się ze starego odtwarzacza. 

Nie wierzę, że to nagrywam. Nigdy nie spodziewałem się, że to zrobię.

Serce stanęło mu w przełyku. To był ten głos. Głos, za którym tak bardzo tęsknił. Delikatny, spokojny. Zmęczony. 

 Zgaduję, że już nie żyję skoro to słyszysz. Pewnie wielu z was zastanawia się ,,dlaczego"? W którym momencie mojego siedemnastoletniego życia uznałem, że najwyższy czas je zakończyć? Jakie były powody? Ciężko opowiedzieć o tym w jednej kasecie. Dlatego jest ich sześć. Każda z nich należy do jednego z was. Kolejność zostanie zachowana, a po odsłuchaniu ich wszystkich pudełko trafi do następnej osoby. Jeżeli ktoś z was postanowi nie przekazać go dalej wszystkie nagrania zostaną opublikowane w internecie. Oczywiście nie ja je tam wrzucę. 

Cichy chichot nagranego głosu wybudził go z transu. Nikły uśmiech pojawił się na chorobliwie bladej twarzy. Przecież tak kochał ten śmiech.

W waszym świecie jest osoba, która spełni moje ostanie życzenie. Chcę abyście wiedzieli, że w głównej mierze to wszystko wasza wina. 

Noga mu zaczęła drgać. Gula coraz bardziej zaciskała jego gardło. Chciał płakać, bo wiedział. Wiedział, że to wszystko jego wina. Mógł go uratować. Miał tyle momentów, w których wystarczyło spojrzeć na tą małą zagubioną duszyczkę. Nie wykorzystał żadnego. Arogancki. Samolubny. Egoistyczny. W końcu głównie te cechy go opisywały. Te cechy doprowadziły do okrutnego końca. Czemu jeden błąd musi kosztować tak dużo?

Może zaczniemy od początku. Domyślam się, że umieracie z ciekawości. Od kogo zacznę? Otóż od ciebie kochana Urarako. 

Serce podskoczyło mu do przełyku. Ona też się do tego przyczyniła? Wcześniej był przekonany, że to głównie o nim będzie mowa. Więc co ta brązowooka dziewczyna tu robi? Pochylił się nad magnetofonem wsuwając swoje ręce w włosy. Targał ich końcówki starając się uspokoić niemiarowy oddech. 

Nigdy nie rozumiałem czemu mnie tak nienawidziłaś. Posyłałaś słodkie uśmiechy, a gdy myślałaś, że nie widzę przewracałaś oczami. Nie miałem ci tego za złe. Doceniałem, że przynajmniej udajesz, że mnie lubisz. Jednakże co miałaś na myśli każąc Katsukiemu być udawanym chłopakiem piegowatego. Dlaczego siedząc koło mnie kazałaś mojemu chłopakowi obściskiwać się z innym? Czy to nie jest zbyt okrutne?

Głos w magnetofonie się załamał. Brzmiał coraz bardziej rozpaczliwie. Burza emocji w Katsukim rozpętała się na dobre. Łzy spływały po jego policzkach. Nie potrafił słuchać jak jego najdroższa miłość płacze. Chciał podbiec, przytulić. Nie przyjmował do siebie, że to już było. Przeszłość, której nikt i nic nie naprawi. Zacisnął dłonie w pięści pochylając się nad magnetofonem.
- Nie płacz kochanie...
Powiedział cicho swoim ochrypniętym i załamanym głosem. Tak wielki żal miał do siebie. Natomiast przerwa w wypowiedzi głosu magnetofonu się zakończyła. 

Zaśmiałaś mi się w twarz. 

Głos się łamał pokazując słabość. 

Kolejny miesiąc ciągle mi się śmiałaś w twarz. Kiedy stałem koło Katsukiego. Kiedy chciałem z nim pogadać. Pchałaś Deku w jego objęcia. Blokowałaś mi każdą drogę. Mówiłaś, że przesadzam, gdy chciałem byś to zakończyła. 

Szloch właściciela głosu znów wstrząsnął Katsukim. Poczuł jak każda komórka w jego ciele każe mu wstać i biec. Biec do smutnej duszyczki, która tak bardzo go potrzebowała. 

Sprawiłaś, że każdy był za tym zakładem. Nawet moi najdrożsi przyjaciele. Nawet mój chłopak. Przez ciebie każdy mi powtarzał, że przesadzam. Że to zabawa. To nie było zabawne. Miałem tylko jego. Jego jedynego. A ty sprawiłaś, że się ode mnie odwrócił. 

Kolejny szloch. Coraz mocniej ciągnął swoje włosy. Nie potrafił w spokoju słuchać jego płaczu.

Przez miesiąc musiałem to znosić. Widok najukochańszej osoby w objęciach innego. Robiłem wszystko. Wszystko by zwrócić jego uwagę. Starałem się z nim rozmawiać. A ty stałaś i się śmiałaś. Nie rozumiem. Nigdy nic ci nie zrobiłem. Byłaś zazdrosna? O co? Jesteś piękniejsza ode mnie. Jesteś mądrzejsza ode mnie. Jesteś lepsza ode mnie. Czemu tak bardzo mnie znienawidziłaś, że odebrałaś mi wszystko. Nie wiem czy wiedziałaś. Chodź nie miałaś prawa wiedzieć, że Katsuki był moim wszystkim. W końcu skąd mogłaś wiedzieć, że sieroty kochają najmocniej?

Otworzył szeroko oczy w szoku. Sam nie widział. Nie miał pojęcia o jego rodzinie. A może po prostu nie chciał? W końcu jak długo ignorował słowa, które wypowiadał ten wiecznie szczęśliwy nastolatek? Jak długo zamykał oczy uznając tok jego słów za zwykłą nic nie wartą paplaninę?

Wszystko zaczęło się od ciebie. I wszystko skończyło się na tobie. Pamiętasz ostatnie słowa jakie do mnie wypowiedziałaś? Ostatnie zanim odbiegłem od ciebie z łzami w oczach? Nie wypowiem ich tutaj. Z resztą, po co? Przecież równie dobrze możecie je przeczytać z kasety. 

Nagranie się zakończyło. Blondyn niemal od razu rzucił się do odtwarzacza. Wyrwał z niego kasetę obracając ją w rękach, szukając napisu. Załzawione oczy nie ułatwiały mu roboty. W końcu znalazł. Padł na krzesło, z którego jeszcze chwilę temu się zerwał. Zamarł czytając zdanie, które doprowadziło do tragedii.

,,Zabij się i przestań przeszkadzać."


6 Powodów-KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz