Rozdział 6

91 17 35
                                    


 Dużo znika sprzed naszych oczu, gdy tracimy człowieczeństwo. Bycie samemu jest ciężkie, kiedy przyzwyczaiłeś się do obecności innych. Czasem płacz nie wydaje się być dobrą drogą, a czasem już nie masz sił nawet płakać.

Opuszczał szkołę od kilku dni widząc co się dzieje. Coś sklejało się przed jego oczami, a do umysłu dochodziła ta straszna świadomość. Widział więcej niż kiedykolwiek wcześniej słysząc o kolejnym morderstwie. Głównym tematem rozmów był Tenya. Utopiony w fontannie, przy której Bakugo jeszcze niedawno słuchał kasety.

Cześć, jestem Eijiro Kirishima! Witaj w trzeciej kasecie.

Nie można nazwać blondyna idiotą. Sprawy były zbyt jasne i zbyt długo żył kasetami, aby nie zauważyć tych podobieństw. Kolejna kaseta, kolejna śmierć. Czuł się jakby sprowadzał na ziemię zemstę małej uroczej duszyczki. Lecz czy jego miłość była by w stanie to zrobić? Nie. Był zbyt kochany, zbyt szczodry, zbyt.. Idealny. Ktoś inny szukał zemsty za jego śmierć. Ktoś dobrze wiedział kiedy Bakugo kończył przesłuchiwać kolejną kasetę. Odsłuchanie jej oznaczało koniec życia sprawcy. 
Dreszcze nim rzuciły, gdy wzrok skierował się na magnetofon, a łzy szczypały w kąciki oczu. Po jego pokoju rozchodziły się ciche melodie przypadkowej piosenki z radia, a on gnił w tym pomieszczeniu z kolejną kasetą. Ciało odmawiało posłuszeństwa po nieprzespanych nocach. Skóra traciła temperaturę oraz zdrowy kolor, a każdą komórkę ściskał żal i coraz większy strach. Bakugo, boisz się? Pierwszy raz by się przyznał do przerażenia, które zawładnęło jego życiem. Mózg rozjeżdżał mu się na różne drogi. Teraz jego kolej? On będzie następnym ogłoszonym w gazetach za zmarłego? Ugryzł swoją dłoń nieświadomie zaciskając mocniej ścisk z każdą mijającą milisekundą ciszy.

Znowu poczułem radość, gdy wręczyliście mi to głupie zaproszenie. Posłaliście mi zbawienno uroczy uśmiech, a ja wpadłem w pułapkę zamglony waszą radością.

Waszą? Skierował tęczówki na mały odtwarzacz kaset, gdy głosik na chwilę ucichł. Ściśnięto mu serce, aby zaraz znów mogło ruszyć z pędem. Każda kaseta przypisywana była jednej osobie, teraz miało się to zmienić? Nawet nie zauważył, gdy noga drgała mu z nerwów, a kropla potu spłynęła po boku twarzy. Mdłości go zabrały, gdy żołądek skręcając się na boki nie miał nic co mógłby zwrócić. Nie był gotowy na śmierć. Ale... Czy Eijiro był?

To będzie długa historia

Uroczy śmiech wydobywający się z małego odtwarzacza stanowczo nie pasował do obrzydliwej aury mieszającej się ze smrodem potu i wilgocią powietrza w pokoju.

Przeznaczyłem na nią kilka kaset. Oskarżę was w jednym zeznaniu, ponieważ osobno nie miało by to żadnego sensu. Może zaczniemy od ciebie-

Rzucił się na kasetę naciskając cholerną pauzę. Przerażone spojrzenie krwistych tęczówek skierował na swoje drewniane drzwi. Kroki. Deska na korytarzu wydała głośny i znany mu odgłos skrzypnięcia. Ktoś stał przed jego pokojem. Kogoś w jego pustym domu odgradzał zaledwie kawałek drewna od niego. Przerażenie owładnęło jego ciało i wywołało odrętwienie mięśni. W oczy znów zaszczypały łzy, a szczęka zaczęła mimowolnie drgać. Źrenice zmalały wbite w drewno. Wcześniej by skonfrontował nieznajomego. Jednak nie teraz.
Bakugo, boisz się?

Pulsująca krew zagłuszała mu inne dźwięki, jeśli jeszcze jakiekolwiek były. Palce drgnęły upuszczając kasetę na łóżko, gdy w końcu wykonał ruch. Powolne kroki zdrętwiałego ciała przeszły nie dużą odległość do drzwi. Serce waliło, a dłonie się trzęsły, gdy łzy prawie opuściły jego oczy. Zachowywał się jak wystraszone dziecko, którego gula w gardle uniemożliwiała krzyk. Nie odważył się dotknąć klamki ledwo przełykając ślinę. Oddech szalał, gdy przyłożył ucho do drewna. Stał tam. Ktoś tam stał co przyprawiało blondyna o coraz większy strach. Bakugo, boisz się!

„The evil it spread like a fever ahead It was night when you died, my firefly"

Serce mu podskoczyło, gdy nagle z radia rozpoczęła się kolejna piosenka. Uczucie grozy wisiało w powietrzu zagęszczając je i rozpalając kolejną falę strasznego odrętwienia.
Bakugo zamarł czując jak krew pulsuje w jego ciele. Wzdrygnął się, a z oczu poleciały pierwsze łzy, gdy do jego uszu dotarł pierwszy dźwięk. Nieznajomy jeździł czymś po drzwiach napawając blondyna tylko większym niepokojem. Coś twardego uderzało w drzwi, a blondyn nie był zdolny do żadnego ruchu.

„What could I have said to raise you from the dead? Oh could I be the sky on the fourth of july?"

Dlaczego dalej tam stał z uchem przyciśniętym do ciemnego drewna? Dlaczego czekał pozwalając nieznajomemu na... Na co? Nawet sam nie wiedział po prostu słuchając nikłych hałasów z powolnymi nutami muzyki w tle. Sparaliżowało go od stóp do głów, mięśnie odmawiały jakiegokolwiek ruchu, a mózg wyłączył się oddając przerażeniu przekształcającemu się w... Spokój? Serce spowolniło, a ciało oddało się relaksowi nasłuchując ruchów osoby za drzwiami. Może blondyn czekał na śmierć? Może chciał wybawienia?
Bakugo, nie boisz się?

Czerwone tęczówki utknęły w drewnie, ale nie widziały go, jakby w ogóle nie istniało. Serce biło w rytm hałasów, które wydobywał nieznajomy, dziwne ukojenie zagrało jego ciałem czekając na ciąg dalszy.

„Well you do enough talk My little hawk, why do you cry? Tell me what did you learn from the tillamook burn? Or the fourth of july? We're all gonna die"

Dźwięki obcego ucichły przerywając chwilę dziwnego spokoju Bakugo. Znów został z ciszą, a jego myśli na nowo się obudziły biegnąc w tą i z powrotem po uśpionym umyśle. Stał tam dalej nasłuchując jeszcze jakichkolwiek dźwięków, ale nic nie uraczyło jego uszu. Odsunął się zatem, a dłoń dotknęła chłodnego metalu klamki. Dalej nic nie napawało go uczuciem. Strach jak zanikł tak wyparował na stałe pozostawiając chłodną pustkę. Otworzył drzwi, ale nikogo już nie było. Powoli, jakby szukając kogoś wzrokiem wyszedł na korytarz. Stopy wlokły się po drewnie, a krwistoczerwone tęczówki szukały sprawcy jego strachu. Serce drgnęło, a złość na chwilę zrodziła się w jego sercu. Jak ktoś śmiał przeszkadzać mu w słuchaniu Eijiro? Skąd w ogóle ta czelność, aby ktoś mu przeszkadzał? Pchnął agresywnie drzwi, które z trzaskiem się zamknęły.

Złość jednak szybko wyparowała

Jak mógł się złościć widząc krzywo wydrapany napis w drzwiach?

„Ja też go kochałem"

6 Powodów-KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz