18

1K 48 2
                                    

Stanęłam przed średniej wielkości domem i westchnęłam ciężko. Nie chciałam naprawdę tutaj wracać, wszystkie bolesne wspomnienia wróciły, a na sercu zrobiło się ciężko.

– Będzie dobrze – spojrzałam na bruneta obok mnir. Byłam mu bardzo wdzięczna, że zdecydował się by polecieć ze mną zważając na kilka dni przerwy od szkoły, z kilku poważnych problemów technicznych. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Musiało być dobrze, bo wiedziałam, że nikt już mnie nie skrzywdzi. Piekło się skończyło i pozostały jedynie bolesne wspomnienia.

Nie miałam na sobie ani grama makijażu, ze względu, że nie miałam siły go nakładać. Nie miałam nawet siły tutaj przyjeżdżać – a na dodatek pogoda nie należała do najlepszych ze względu na duże zachmurzenie. Podeszłam z brunetem do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Musiałam założyć na siebie maskę i zacząć przedstawienie.

– Pmiętaj, nie wychylaj się zbytnio. Jesteśmy tam tylko na kawę i nic więcej. Nie odzywaj się nieproszony bo inaczej zaczną zadawać ci masę pytań, a dobrze wiem, że nie rozmawiasz biegle po angielsku – westchnęłam, słysząc kroki. Po chwili jasne drzwi otworzyły się a w nich stanęła uśmiechnięta kobieta. Dobrze wiedziała, że przyjadę z Jeonggukiem gdyż mama ją o tym poinformowała mówiąc "to dla niej trudne, dlatego lepiej będzie jeżeli ktoś z nią będzie"

– W chodźcie, nie ściągajcie butów, chcecie coś do picia? – spytała patrząc z uśmiechem na naszą dwójkę.

– Dwie herbaty – odpowiedziałam i za chwilę udaliśmy się za kobietą do salonu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcie z czarną wstążką przepasaną przez prawy róg. Na zdjęciu znajdował się Nick. Skrzywiłam się widząc w salonie siedzącą Chloe. Na sam widok jej twarzy, zrobiło mi się niedobrze zważając co mi zrobiła. Głupia myśli, że dalej nie wiem o jej kilkukrotnych nocach spędzonych z Nick'iem. Teraz jest mi to już obojętne.

– Bella! – powiedziała piskliwie wstając z kanapy i podchodząc do mnie. Blondynka mocno mnie przytuliła – Strasznie tęskniłam, wiesz? – powiedziała, a jedynie przybrałam na swoją twarz fałszywy uśmiech.

– Gdzie jest Matthew, Jake i Lauren? – spytałam z westchnięciem, które samowolnie opuściło moje usta.

– Matthew z Jake'iem rozglądają się po pokoju Nick'a a Lauren trochę się spóźni, ale to nie ważne! Opowiadaj co tam u ciebie! – powiedziała, szybko siadając. Usiadłam z chłopakiem na kanapie. Dobrze wiedziałam, że niezbyt pewnie się czuł, z resztą nie dziwię mu się.

– Jakoś leci – powiedziałam zakładając włosy za ucho.

– A ten przystojniak to kto? – spytała.

– Mój przyjaciel – odpowiedziałam i czując jak opuszkami palców brunet opłata mój palec, nie potrafiłam się delikatnie nie uśmiechnąć.

– Bardzo tęsknisz za Nick'iem? – spytała, a ja spojrzałam na nią lekko bolesnym wzrokiem – Wiesz, minął rok od tego zdarzenia i chyba jeszcze o nim nie zapomniałaś nie?

– Nie, jak mogę o nim zapomnieć? – spytałam jakby sama siebie, w głębi duszy będąc dumna ze swojej gry aktorskiej. Spojrzałam na schody, po których schodził Jake wraz z Matthew. Odwróciłam wzrok w stronę starszej kobiety, która szła z jasnymi, parującymi kubkami. Postawiła je na stoliku przed nami, na co oboje podziękowaliśmy.

– Jak ci się mieszka w Korei Bella? – spytała, na co ja wzruszyłam ramionami.

– Dobrze, mam wspaniałych przyjaciół, czuje że to właśnie tam jest mój dom. W Anglii wszystko mnie przytłaczało, coś mnie otaczało przez co zaczęłam się gubić. Definitywnie wyjazd do Azji był najlepszą decyzją – powiedziałam z uśmiechem. Widziałam jak blondynka patrzyła na mnie z lekkim rozczarowaniem. Miałam to już gdzieś, uważała się za moją przyjaciółkę, robiąc mi tyle złego. Ale ona nie widziała w tym swojej winy, rozmawiała ze mną jak gdyby nigdy nic.

– Oh, nie powiem, trochę mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że kilkanaście lat w Anglii wystarczały byś chciała tutaj wrócić. Nick by tego chciał – westchnęła – Gdyby tylko Nick tu był, na pewno zmieniłabyś zdanie, prawda Matthew? – zaśmiała się.

– Tak, Nick miał na nią taki dobry wpływ – powiedział.

– Mój kochany chłopiec, dlaczego tak wcześnie mi go zabrano? On przecież był chodzącym aniołem, nie sprawiał mi kłopotów. Dlaczego Bóg zabrał tak niewinnego człowieka – pokręciła smutno głową.

– Był wspaniałym przyjacielem i trafił na najlepszą dziewczynę, o którą dbał jak o drogocenny skarb – powiedziała Chloe. Spojrzałam na JungKook'a, który patrzył się na to z lekkim niezrozumieniem.

– Na pewno bardzo za nim tęsknisz Isabelle. Musiała to być dla ciebie straszna strata. Nie Dziwię Ci się, w końcu kochałaś go z całego serca. – powiedziała patrząc się na mnie z załzawionymi oczami.

– Nie – powiedziałam a wszyscy spojrzeli na mnie, jak poparzeni – Nie tęsknię za nim. W ogóle.

Kobieta spojrzała na mnie. Z szeroko otwartymi oczami. Wstałam ze swojego miejsca i złapałam bruneta za rękę. Wyszłam zza stolika i stanęłam na przeciwko nich. W tym samym czasie, zobaczyłam jak Lauren wchodzi do pomieszczenia nie rozumiejąc zabardzo co się dzieje.

– Nienawidzę go, dobrze wiem, że to ja miałam tam zginąć. Dobrze wiem, że to Nick mnie tam zaciągnął i wiem też, że ty Matthew mu w tym pomogłeś – spojrzałam na ciemnoskórego chłopaka, odzianego w czerwony płaszcz.

– Wiem też, że to ty Jake wsypałeś mi dragi na imprezie by mnie pocałować i przez to, że cię odrzucałam później chciałeś nagrać kompromitujący filmik. Podobałam ci się i naprawdę cieszę się, że tego nie wypiłam – blondyn spuścił głowę w dół, zaczynając bawić się swoimi palcami.

– Chloe, nie będę ukrywać, ale jest mi cię żal. Naprawdę. Sypiałaś z Nickiem myśląc, że o tym nie wiedziałam. Otóż się myliłaś, obgadywałaś mnie na każdym kroku i rozpuszczałaś o mnie plotki, po których bałam się wyjść z domu – czułam jak moje oczy zaczynają mnie piec.

– Wiem też to, że to ty Lauren rozesłałaś filmik, gdzie byłam pijana. Nie myśl sobie, że o tym zapomniałam. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Odpowiem za ciebie: okropnie. Wszyscy jesteście siebie warci – syknęłam i wyszłam z domu, trzymając bruneta za rękę. Trzasnęłam drzwiami i wyszłam na chodnik pozwalając deszczu zmoczyć moje ubrania, co do suchej nitki.

– Isabelle – spojrzałam na bruneta, ledwo dawałam radę z utrzymaniem swoich łez dlatego pozwoliłam im zmieszać się z deszczem. Brunet chwycił mnie i pozwolił się przytulić, trzymając nad moją głową parasolkę.

Czułam jak z mojego serca osuwa się głaz, który ciążył mi przez rok. Nie potrafiłam się go pozbyć, a teraz czując jak ogarnia mnie ulgą, rozpłakałam się jeszcze bardziej. Zamknęłam rozdział, który trzymał się ze mną, aż do tego momentu.

𝐒𝐭𝐢𝐥𝐥 𝐖𝐢𝐭𝐡 𝐘𝐨𝐮 | 𝐉𝐞𝐨𝐧 𝐉𝐮𝐧𝐠𝐊𝐨𝐨𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz