Kłótnie

263 12 0
                                    

~ 6 lat wcześniej ~ wspomnienie ~

Wracałam właśnie z zakończania roku. Oficjalnie ukończyłam East Village High School. Teraz pozostało mi tylko podjąć decyzję dotyczącą mojego dalszego życia.

Idąc parkiem razem z kolegami rozmawiałam z nimi o ich planach. Mieszkaliśmy po sąsiedzku i każdy z nas miał młodsze rodzeństwo. Znaliśmy się od piaskownicy i rozumieliśmy się bez słów. Wszystkie dziewczyny zazdrościły mi tak dobrego kontaktu z płcią przeciwną. Prawda jest taka, że zawsze czułam się lepiej w obecności chłopaków niż przedstawicielek płci pięknej. To oni byli przy mnie zawsze gdy ich potrzebowałam i wiem, że mogę na nich polegać. Teraz gdy ich słucham zrozumiałam, że mój plan na życie jest niczym w porównaniu do nich.

- Emi słuchasz nas? - z rozmyśleń wyrwał mnie Adam. - Nad czym tak główkujesz?

- Wybaczcie - zawstydziłam się przez co chłopacy wybuchnęli śmiechem. - Po prostu zrozumiałam, że nie mam na życie tak ambitnego planu jak wy. Nie chcę być bizneswomen, nie bawi mnie zbytnio medycyna, gotowanie to też nie moja bajka a już nie wspomnę o niskiej wiedzy w zakresie technologi. Mam pewien plan ale on jest niczym w porównaniu z waszymi.

- Emily wrzuć na luz - Ethan złapał mnie za ramię. Uśmiechnęłam się do niego. - Kim chcesz być? Tak szczerze.

-  Chcę wstąpić do wojska - powiedziałam a wszyscy stanęli. - Coś nie tak?

- Wojsko? Serio? - zapytał Connor. - Przecież ty jesteś...

- Dziewczyną - dokończył Kevin i zaczął się śmiać a z nim pozostali.

- I co z tego? - zapytałam.

- Może wybierz sobie jakieś normalne zajęcie? - zaproponował Daniel. - No wiesz fryzjerstwo albo coś takiego?

Czułam, że coś się we mnie gotuje.

- Nie wierzycie we mnie - warknęłam stając tak, że miałam wszystkich jak na dłoni. - Chciałam ten dzień spędzić miło bo jutro z rana wyjeżdżam. Chciałam miło spędzić z wami czas bo wiem, że moja rodzina nie zaakceptuje mojego wyboru. Myślałam, że wy go zrozumiecie.

- Emi to nie tak... - zaczął Jay lecz nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Nie tłumacz się - powiedziałam. - Myślałam, że jesteście inni.

Nie czekałam na nic. Po prostu odeszłam od nich nie reagując na ich nawoływania  i skierowałam się do domu. Po drodze układałam sobie plan jak powiedzieć rodzicom o wojsku.

Perspektywa Ethana

Bezradnie patrzyłem jak Emily oddala się. W głębi czułem, że jeżeli nie zareaguje to więcej jej nie zobaczę. Od zawsze otaczały mnie dziewczyny, które chciały być ze mną dla sławy. Podobnie zresztą z pozostałymi chłopakami. Jesteśmy podobnego wzrostu, mamy ok 190cm wzrostu więc tworzyliśmy drużynę koszykarską w szkole. Jedynie Emily patrzyła na nas jak na normalnych ludzi. Zawsze nas wspierała i pomagała. Nie pozwalała nam porzucać planów i marzeń a my właśnie wyśmialiśmy jej marzenia.

- Panowie, właśnie zawaliliśmy sprawę - odezwał się milczący dotąd Kris.

- I to porządnie - dołożył swoje trzy grosze Roy.

- Pizza? - wypalił Tony. - Obgadamy sprawę i zobaczymy jak mamy to naprawić.

Zgodziliśmy się z nim i skierowaliśmy się do naszej ulubionej knajpki. W głębi ducha miałem przeczucie, że zjebałem szansę na bliższą relację z dziewczyną, która jest moim ideałem.

Perspektywa Emily

Weszłam do domu, nikogo nie było, więc odetchnęłam i skierowałam się na piętro, do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi do mojego królestwa na klucz i wyciągnęłam torbę sportową i plecak. Spakowałam do niego papiery uzupełniające, które zdobyłam kilka dni temu, portfel, paszport, ładowarkę do telefonu a z komody zgarnęłam kilka zdjęć z przyjaciółmi i rodziną. Potem z torbą podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej cztery czarne koszulki, dwie pary czarnych spodni, bieliznę i jedną białą sukienkę. Dołożyłam jeszcze białe szpilki i białe trampki. Z łazienki zgarnęłam szczoteczkę do zębów i kilka kosmetyków takich jak szampon, żel. Dodatkowo spakowałam szczotkę do włosów i odpowiednią ilość przedmiotu awaryjnego potrzebnego przy okresie. Zasunęłam torbę, wzięłam ją razem z plecakiem i zaniosłam do mojego audi q8. Wrzuciłam torbę do bagażnika a plecak na miejsce pasażera. Wróciłam do domu i usiadłam w salonie z telefonem w ręku. W między czasie dostałam powiadomienie od mojego przełożonego, że jeszcze dziś do godziny 21 muszę być w jednostce. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16, miałam godzinę do wyjazdu. Do mojego nowego domu miałam dwie godziny jazdy, więc wiedziałam, że zdążę.

- Cześć kochanie - krzyknął tata wchodząc do domu. Zaraz za nim weszła mama z Mattem, moim młodszym, 12-letnim bratem.

- Hejka - uśmiechnęłam się sztucznie. - Możecie usiąść? Muszę wam coś powiedzieć.

- Co się stało Emi? - zapytał Matthew. - Jesteś smutna.

- Podjęłam decyzję dotyczącą reszty mojego życia - powiedziałam i przerwałam.

- To świetnie - mama była zadowolona. - Znam świetny uniwersytet, na który mogłabyś...

- Mamo - przerwałam jej. Wzięłam głęboki oddech. - Idę do wojska, podjęłam już decyzję, złożyłam dokumenty już miesiąc temu i dziś do 21 mam się stawić się w jednostce.

Nastała niezręczna cisza. Widziałam zawód w oczach rodziców i zagubienie w oczach brata.

- Dlaczego? - zapytał tata. - Dlaczego wojsko?

- Czuję, że tam jest moje miejsce - powiedziałam pewnie.

- W takim razie nie licz na wsparcie od nas - powiedziała mama a mnie zamurowało.

- Jedź już - odezwał się Matt. Wiem, że go to zabolało bo zawsze byliśmy bardzo zgrani. Jest mądrym chłopakiem i wiem, że może powiedzieć coś czego będzie potem żałował. Było już tak kiedyś. Patrzyłam na chłopaka czekając na rozwój sytuacji. - Jedź! Nie chcę Cię w domu. Nie chcę Cię już nigdy widzieć. Masz jechać, dobrze. Zniknij i nie wracaj nigdy. Nienawidzę Cię! Jak dla mnie możesz gdzieś tam umrzeć a ja nie będę nigdy płakał.

W tamtym momencie poczułam, że moje serce pęka na milion kawałków. Łzy płynęły mi po policzkach. Rodzice patrzyli na mojego brata załamani i zdezorientowani.

- Skoro tego chcesz - powiedziałam ścierając krople z twarzy. - Moja noga nie postanie więcej w tym domu, nie zobaczysz mnie więcej. Tak jak tego chcesz. Pomogę wam, jeśli kiedyś będziecie potrzebować mojej pomocy.

Założyłam buty i wzięłam kluczyki do auta. Spojrzałam ostatni raz na rodzinę i wyszłam trzaskając drzwiami. Wsiadłam do auta i w nawigacji wpisałam adres jednostki. Otarłam twarz i ruszyłam w drogę mijając chłopaków, którzy kierowali się do mojego rodzinnego domu. Nie spojrzałam na nich. Postanowiłam zostawić to za sobą i skupić się na wojsku.

Perspektywa Nicka

Po zjedzonej pizzy skierowaliśmy się do domu Emily. Chcieliśmy ją przeprosić za nasze zachowanie i powiedzieć, że może na nas liczyć. W pewnym momencie przejechało obok nas czarne audi q8, identyczne ma Em. Oczywiście powiedziałem o tym chłopakom ale  stwierdzili, że nasza przyjaciółka jest w swoim domu. Po chwili zapukaliśmy do drzwi budynku, w którym mieszkała czarnowłosa. Otworzyła nam pani Moon.

- Dzień dobry, jest Emily? - zapytał Roy.

- Przykro mi, ale przed chwilą odjechała - westchnęła i wyszła do nas zamykając drzwi. - Dostała informację, że musi wcześniej stawić się w wojsku a Matt powiedział jej żeby nigdy nie wracała. Zgodziła się.

- Dziękujemy - odpowiedziałem i pożegnaliśmy się z mamą dziewczyny. Nie zdążyliśmy się nawet pożegnać z osobą, która była dla nas jak siostra.

Perspektywa Emily

Wjechałam na teren jednostki równo o 19. Moje życie nie było już takie samo, w ciągu jednego dnia miałam dwie kłótnie, które zmieniły moje podejście do tego co mnie czeka. Nie poddam się.

WojskowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz