Perspektywa Ethana
W końcu po prawie sześciu miesiącach Emily wraca z Afganistanu i będzie miała miesiąc wolnego. Planuję zabrać ją do siebie do Chicago na ten czas. Dziś czwartek a dziewczyna wraca jutro z samego rana.
- Na pewno nie chcesz z nami jechać? - zapytał po raz piąty Jay.
- Jestem pewny - uśmiechnąłem się. - Muszę załatwić coś bardzo ważnego.
- Nie wiesz co tracisz - zaśmiał się Daniel trzaskając drzwiami.
Poczekałem aż odjadą spod bloku i zabrałem swój portfel, telefon i klucze do samochodu. Było koło 10 rano gdy wyjechałem w drogę do Nowego Jorku. Chłopacy postanowili wyjechać dziś za miasto aby piątek i sobotę spędzić w górach. Ja planuję zrobić niespodziankę chłopakom i przywieźć naszą czarnowłosą przyjaciółkę do nas. Mimo iż czekała mnie długa droga nie przejmowałem się tym. Ta dziewczyna jest warta każdego zachodu.
W Nowym Jorku byłem o trochę po 23 i od razu skierowałem się do hotelu, który był niedaleko głównego lotniska. Nie chciałem niepokoić rodziców więc kilka godzin wcześniej zarezerwowałem sobie noc na obrzeżach centrum.
Następnego dnia wstałem o kilka minut po godzinie ósmej. Zapłaciłem za pokój i skierowałem się do samochodu. Podjechałem jeszcze po jakieś śniadanie i o 8:30 czekałem w hali przylotów na moją małą wojowniczkę. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do dziewczyny.
- Hejka - przywitałem się pełnym energii głosem - Czekam na ciebie na lotnisku w Nowym Jorku.
- Zaraz będę - odpowiedziała prawdopodobnie uśmiechając się.
- Będę czekać - nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
Nie wiem ile czasu minęło, według mnie była to wieczność, gdy w końcu zobaczyłem dziewczynę. Jednak nie spodziewałem się takiego widoku. Emily utykała na nogę i była prowadzona przez Eryka. Kapitan Stone niósł jej bagaże. Widziałem zaskoczenie i zaniepokojenie na twarzach innych oczekujący. Ja byłem po prostu przerażony. Bez zastanowienia ruszyłem do przodu byle szybciej być przy dziewczynie.
- Emily - dosłownie minutę później stałem obok. - Co się stało?
- To nic takiego... - przerwał jej Eryk.
- Została postrzelona - wypalił szybko za co dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie. - Dostała kulkę w nogę i dwie w brzuch.
- Zdrajca - warknęła a kapitan stojący obok parsknął śmiechem i podał mi jej torby. Dziewczyna chciała iść sama ale gdy postawiła krok zachwiała się. Momentalnie złapałem ją i przytuliłem do siebie.
- Oszczędzaj się młoda - powiedział Stone. - Widzimy się za miesiąc.
Pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy do auta.
- Jak się czujesz? - zapytałem pomagając jej wsiąść do samochodu. - Tylko szczerze.
- Czasami czuję się jakby ból miał zaraz rozerwać mi głowę - westchnęła zapinając pas. Zamknąłem drzwi i wrzuciłem jej torby do bagażnika. Gdy wsiadłem za kierownicę dodała. - To nie jest nic poważnego, więc nie musisz się martwić.
- Emi - westchnąłem patrząc na nią. - Oczywiście, że będę się martwił. Zależy mi na tobie a poza tym obiecałaś mi, że będziesz na siebie uważać. Najważniejsze jednak, że żyjesz i z tego się cieszę.
- Ja też się cieszę - uśmiechnęła się delikatnie. - Cieszę się, że się pogodziliśmy - Spojrzała za okno. Właśnie wyjechaliśmy z Nowego Jorku. - Mam rozumieć, że nie zawieziesz mnie do hotelu?
- Zapomnij aniołku - powiedziałem wiedząc, że zawsze lubiła jak tak do niej mówiłem. - Jedziesz ze mną do Chicago na miesiąc.
- Co ty na to aby zrobić niespodziankę chłopakom? - zapytała nagle.
- Czytasz mi w myślach - zaśmiałem się. - Wczoraj rano panowie wyjechali gdzieś za miasto i w niedziele w południe mają wpaść na obiad.
- Pomogę Ci go zrobić - złapała mnie za rękę, którą trzymałem biegi. Bo moim ciele przeszły iskry, podobało mi się to. - Pamiętasz co przygotowywałam jak wpadaliście do mnie w niedzielę i co brałam na nasze wyjazdy?
- Jeszcze się pytasz? - zapytałem wyraźnie zdziwiony. Na samo wspomnienie uczt, które dziewczyna nam robiła zrobiłem się głodny, a kilkanaście minut temu jadłem. - Twoje krokiety, pizza domowa w twoim wykonaniu albo kurczak z serem i szpinakiem to było cudo. A nie wspomnę o babeczkach nadziewanych różnymi słodyczami.
- To już mamy plan - zaśmiała się. Chyba zakochałem się w jej śmiechu. Nie żebym jej już nie kochał. - Przygotujemy większość składników, a w niedzielę rano złożymy wszystko w całość. Tylko jeszcze jedno pytanie. Znasz jakiś fajny hotel w Chicago?
Popatrzyłem na nią zaskoczony.
- Zapomnij, że będziesz spała w hotelu - powiedziałem. - Jedziesz ze mną do mieszkania i nie próbuj się kłócić. Nie wygrasz ze mną.
Dziewczyna westchnęła i zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. Powiedziałem jej jak wygląda podział mieszkań i oznajmiłem, że dziewczyna zajmie moją sypialnie a ja będę spać na kanapie. Zrodziła nam się z tego kłótnia, która trwała ponad godzinę. Poszliśmy na kompromis i będziemy spać w jednym pokoju i jednym łóżku. Nie żeby mi to przeszkadzało.
- Emily - popatrzyłem na dziewczynę która przysypiała. - Idź spać. Na miejscu będziemy koło 21-22, więc nie ma sensu abyś się męczyła.
- No dobrze - uśmiechnęła się dziewczyna przykrywając się kurtką. - Obudź mnie za cztery godzinki to cię zmienię.
Nie minął kwadrans a mój aniołek już spał. Oczywiste było to, że nie mam w planach jej budzić. Gdy dojechaliśmy zgodnie z moimi przewidywaniami wziąłem torby dziewczyny i ją samą na ręce. Starałem się być delikatny aby ciemnooka się nie obudziła co mi się udało. Położyłem ją na łóżku zdejmując buty i zająłem miejsce obok mojej miłości. Przykryłem nas kołdrą i gdy usypiałem poczułem jak czarnowłosa wtula się we mnie. Przytuliłem ją i nie spostrzegłem kiedy zasnąłem.
CZYTASZ
Wojskowa
LosoweUbrana w mundur patrzę na otaczające mnie tereny. Wokół mnie rozciąga się krajobraz afgańskiej pustyni. Wsiadłam w samochód i razem z resztą grupy ruszyłam w kierunku bazy. Nie wiedziałam, że mogę do niej nie dotrzeć...