6. Niespodziewane decyzje

1.5K 71 137
                                    

Rozdział dedykuję @abstrakcyjna-trabka

Kiedy Alec się obudził kompletnie nie wiedział gdzie się znajduje. To z pewnością nie było jego ciasne mieszkanko, a wściekle czerwona kanapa w ogóle nie przypominała starej, wytrtej sofy, na której zazwyczaj wylegiwał się wieczorami przed telewizorem.

Dopiero po kilku sekundach przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Magnus, delikatne dłonie Bane'a na jego własnych, Magnus, ciepły koc, Magnus, kakao, Magnus...
—Ogarnij się Alec—Mruknął sam do siebie i przeciągnął się solidnie, a stawy zatrzeszczały jak u staruszka.

Chłopak zerknął na zegar cyfrowy, stojacy na jednej z szefek.
Było po dziesiątej!
Jak mógł tak zaspać?! Alice go zabije!
Nie wiedział czemu tak przysnął , zwykle zrywał się bladym świtem.

Alec w napadzie paniki zaczął wygrzebywać się z koca. Potem pobiegł do przedpokoju w poszukiwaniu butów i kurtki. Byl wściekły na samego siebie. Na to że miał tą chwilę słabości. Był facetem do cholery! Co prawda wolącym penisy, ale był! A wczoraj zachował się jak płacząca nastolatka.

Już miał zapinać zamek w kurtce i wychodzić do pracy, a później napisać do Magnusa i szczerze mu podziękować, kiedy przed nim pojawił się... kot.
A dokładniej spory kocur o pięknej srebrnej sierści i kolorowej obróżce, której blask wręcz oślepiał.
Alec uśmiechnął się delikatnie.
—Odejdź—Przemówił spokojnie do kocura—Zejdź mi z drogi, proszę. Psik!
Kot spojrzał na niego jak na wariata, a następnie uniósł dumnie ogon i rzucił się przed siebie, niczym dziki wojownik.
—Dziwny kot.—Stwierdził Alec i już miał chwycić klamkę, kiedy miauczenie kota zwróciło jego uwagę.
Co ten kocur wyprawiał ?

Alec z głośnym westchnięciem ruszył za zwierzakiem. Miauczenie wskazywało mu drogę.
Chłopak przystanął na chwile przed ciemnymi drzwiami, prowadzącymi chyba do sypialni. Chciał się odwrócić i odejść, jednak ciche mruczenie kota, zachęcało by wszedł do środka.
Kiedy przekroczył próg pokoju serce na chwilę mu zamarło, by po chwili zacząć pompować krew dwa razy szybciej. Oczy Aleca zrobiły się wielkie jak spodki, a w spodniach nagle zrobiło się za ciasno.
Skąd taka reakcja?
Otóż oczom Alexandra Lightwooda ukazał się prawdziwy bóg seksu, Magnus Bane, leżący nagusieńki w wielkim łożu.
Genitalia miał co prawda przykryte lekką narzutką, która na prawdę niewiele pozostawiała wyobraźni, jednak Alec i tak nie mógł już oddychać.
Bane miał boskie ciało. Złocista skóra i pięknie zarysowane mięśnie, wspaniała twarz, choćby bez cienia upiększeń i te cudne, brązowe, potargane włosy, proszące się o dotyk.
O matko...
Kot siedział na parapecie i patrzył z zainteresowaniem na minę Aleca. Miauczenie ucichło z wejściem Lightwooda  do sypialni. Dziwne. Tak jakby... czy ja wiem? Kocur to zaplanował?

W tym czasie Bane otworzył jedno że swoich złotych oczu i uśmiechnął się leniwie.
—Świat się chyba kończy, skoro Alexander Lightwood przybył do mojej sypialni.
Alec zaczerwienił się po czubki uszu.
—Ja... Boże... przepraszam... na prawdę....

Magnus zaśmiał się głośno, czerpał z tego zdarzenia niesamowitą uciechę.
—Podoba ci się to co widzisz?—Zapytał zaczepnie. —Dobra, nie musisz odpowiadać.—Wskazał długim palcem rozporek Aleca.
Lightwood czuł się jak kompletny idiota.
—Ja... przepraszam... nie wiem...
Nieoczekiwanie Magnus wstał. I to co do tej pory było ukryte pod narzutką, ujrzało światło dzienne.
A biedny Alec?
O mało włos nie krzyknął z zachwytu.
—Nie chcę wprowadzać Cię w zakłopotanie —Rzekł Bane, zbliżając się do Aleca, powoli niczym drapieżnik.
Lightwood odskoczył jak poparzony, niestety za jego plecami znajdowała się ściana.
—Uciekasz mi?—Zapytał Bane unosząc jedną brew w goście zdziwienia.
Cmoknął niezadowolony.
—To nieładnie Alec.
Chłopak starał się patrzeć wszędzie tylko nie na Bane'a, a zwłaszcza na jego wielkiego...
—O czym myślisz aniołku?
Zapytał Bane pochylając się nad chłopakiem. Był odrobinę wyższy od Aleca i miał w związku z tym minimalną przewagę.
—Ja... nie...
—Wykrztuś to wreszcie!
Alec nie wytrzymał dłużej.
—O tym jak seksownie wyglądasz!
Magnus uśmiechnął się usatysfakcjonowany.
—Ah tak? A co we mnie takiego seksownego?—Zapytał zaczepnie Bane.
Alec był pewien że zaraz zejdzie na zawał u stóp Magnusa, a ostatnią rzeczą jaką ujrzy w życiu będzie wielki kutas Bane'a.
Jednak niespodziewanie usłyszeli dźwięk dzwonka.
Alec wyglądał jakby kamień spadł mu z serca, a Bane?
Jakby ktoś zepsuł mu urodzinową niespodziankę.
—Do cholery, kogo tam niesie!
Magnus niechętnie chwycił szlafrok, wiszący na ramie łóżka i założył go gwałtownie.
Minął Aleca mrugajac do niego i poszedł otworzyć.
W drzwiach stała uśmiechnięta Catarina z reklamówką pełną świeżych bułeczek.
—Mam dziś na popołudniową zmianę i postanowiłam...
Urwała dostrzegając Aleca, który uśmiechał się do niej nieśmiało zza ramienia Magnusa.
—Ja chyba nie w porę.—Uśmiechnęła się Cat.—Bane, ty nikomu nie przepuścisz,prawda?
Potem minęła nieco zbitego z tropu Magnusa i stanęła przed Lightwoodem.
—Jestem Catarina Loss, przyjaciółka tego tam—Wskazała na Magnusa.
—Alec Lightwood...eee... przyjaciel tego tam?
Kobieta zaśmiała się serdecznie.
—Bane to szczęściarz, skoro ma tak przystojnego przyjaciela.
Alec się zarumienił.
—Wpadłam żeby zjeść z tobą śniadanie Magnus. Dobrze wiesz że często zapominasz o tym najważniejszym posiłku dnia.—Powiedziała z miną znawcy.
—Świetnie—Ożywił się Alec—To wy tu sobie gadajcie i jedzcie, a ja lecę do pracy.

Inny niż wszyscy {Malec}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz