14.Seksowny odcień granatu

1.3K 59 61
                                    

Magnus ślęczał przed telewizorem i leniwie sączył drinka. Był tak smutny i rozżalony że jedyne o czym teraz marzył to zalać się w trupa.

Alec go nie chciał. Uwierzył w to co nagadała mu Camille i po prostu już go nie chciał. Naprawdę uważał że nie mieli żadnych szans? Owszem, różnili się, ale czy to ważne co ich dzieliło? Było im razem dobrze. Bane nie mógł przestać myśleć o tym niesamowitym chłopaku. O tych błękitnych oczach pełnych głębi i o jego drżącym głosie. Alec to ideał, jakiego od dawna, stęsknione serce Magnusa  szukało.

Dla niego nic już nie było takie samo. Czuł znów ten obezwładniający ból w sercu i nie mógł go niczym zagłuszyć. Alkohol nie pomagał, siedząca obok niego Catarina, także.

—Jesteś kretynem Bane.—Powiedziała i ukryła twarz w dłoniach.—W końcu znalazłeś tą swoją cholerną drugą połówkę, a kiedy to się stało...spaprałeś sprawę! A ja już kieckę wybierałam na wasz ślub!

Magnus  oparł głowę na podłokietniku fotela.
—Już za późno Cat.—Powiedział żałośnie, wlewając do gardła resztę kolorowego drinka.—Od dwóch tygodni dzwonię i pisze, stoję z kwiatami jak idiota pod jego domem. Zostawiałem nawet listy w skrzynce pocztowej. A on nic! Cat jak drugi raz tego nie przeżyje!

Catarina przyjrzała mu sie uważnie. Mógł mieć rację. Wyglądał jak wrak człowieka. W szarym starym dresie i z oklapniętymi włosami wyglądał jak siedem nieszczęść. Jutro miał się odbyć jego pokaz mody. Ten który tak pieczołowicie przygotowywał, jednak teraz to w ogóle nie napawało go radością. Był przybity i zamyślony. Catarinie serce się kraiało, kiedy widziała przyjaciela w takim stanie.

—Powiem ci co powinieneś zrobić. Przede wszystkim wytrzeźwieć i coś zjeść. Doprowadź się do porządku  bo jutro musisz pojawić się na tym pokazie.

Magnus zaczął obracać kieliszek w smukłuch dłoniach.
—Ale po co Cat?—Mruknął zrezygnowany —Bez niego nic już nie ma sensu.

Cat wstała z sofy i zaczęła zakładać płaszcz.
—Dokąd idziesz?—Zapytał Bane słabym głosem.

Kobieta tylko machnęła dłonią.
—Nie interesuj się. Masz sie ogarnąć. Jutro o siódmej przyśle po Ciebie Raffaela.

Po czym wyszła z domu kierując się do domu Aleca.

Alec zabrał się za porządki. Miał teraz aż za dużo wolnego czasu, a coś monotonnego, takiego jak sprzątanie, pozwalało mu zająć czymś myśli. Był właśnie zajęty układaniem ubrań w szafie kiedy rozległ się dźwięk dzwonka.

Alec zmarszczył ciemne brwi i podszedł do drzwi. Zerknął przez wizjer i... niepewnie otworzył drzwi.
—Cat? Co ty tu robisz?
Kobieta weszła do środka i zaczęła zdejmować płaszcz i szalik.
—Stało się nieszczęście —Poweidziała z poważną miną. —Magnus miał wypadek.

Alec zesztywniał i rzucił się w kierunku drzwi,łapiąc po drodze kurtkę.
—Boże! Na co czekasz. Cat, musimy...!
Catarina chwyciła go za ramię i pokręciła  głową ze śmiechem.
—Wiedziałam! Nadal go kochasz!

Alec stanął w miejscu zdezorientowany.
—Co ty...
—Kłamałam Alec. Magnusowi nic nie jest. No... prawie. Siedzi w swoim lofcie o stęka że go nie chcesz.

Alec odwiesił kurtkę na wieszak i wrócił do sypialni aby dokończyć porządki. Cat podążała za nim.
—To było okrutne z twojej strony.
Cat skinęła  głową.
—To prawda. Ale nie mogę już patrzeć jak się męczycie. Ty go kochasz. On też za tobą szaleje, w czym problem?

Lightwood westchnął i usiadł na łóżku.
—Magnus powiedział...
—Alec nie chrzań!—Zdenerwowała się Cat.—Od kiedy to słuchasz tego co powiedział Magnus. Camille zręcznie nim manipulowała. Bane sądził że jeśli jej nakłamie to ta zdzira nie będzie Cię nachodzić,ani nękać. Zrobił to bo cię kocha. No do cholery otrząśnijcie się!

Inny niż wszyscy {Malec}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz