4.Ciasto czekoladowe

1.2K 74 93
                                    

Magnus nigdy się sądził że dane mu będzie czekać za kimś. Zwykle to na niego czekano. Na galach, bankietach, imprezach, to on grał główne skrzypce. To na nim skupiano wzrok. Nawet podczas jego wcześniejszego związku to Camille na niego czekała, nie odwrotnie.
A tu proszę! Taki sobie niepozorny Alec, każe Magnusowi czekać, a on pokornie kiwa głową i co? Czeka! Na chłopaka, którego widział z dwa razy w życiu.

Miał być przecież nudnym, szarym człowiekiem. Cat sądziła że to pomoże, ale przebywanie z Alecem było dla Bane'a jak łyk wody na pustyni, po wielu tygodniach tułaczki wśród tych przeklętych, zdradliwych wysp.
Nie chciał zrezygnować z oglądania uroczych czerwonych policzków Lightwooda, jego pięknych niebieskich oczu, ani bladych dłoni, które drżały za każdym razem kiedy Magnus był w pobliżu.

Bane to wiedział. Zdawał sobie sprawę jak działa na chłopaka i postanowił to wykorzystać. Musiał mu się nawet przedstawić! Magnus Bane musiał się przedstawić!

Większa część populacji, chociaż trochę kojarzyła jego twarz. Nawet ta niska dziewczyna, która poszła szukać Aleca zarumieniła się i spuściła speszona wzrok. On tak działał na ludzi. Kiedyś korzystał z tego cały czas. Jego łóżko nie stygło ani na chwilę a krzyki z jego mieszkania wyraźnie wskazywały na to że Magnus Bane może mieć tego kogo zapragnie. Oczywiście obie strony były wtedy zadowolone. 
Część  Magnusa chciała podejść Aleca, niemal wymusić na nim upojną noc w jego mieszkaniu. Głównie po to by pokazać samemu sobie że nadal nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Chciał sprawdzić jak głośno Alec potrafi krzyczeć jego imię i sprawić mu przyjemność tak wielką że zobaczyłby przed oczami milion gwiazd.

Jednak kiedy zobaczył chłopaka zmierzajacego w jego stronę poczuł, nieznany mu dotąd, napływ troski.
Chłopak długimi nogami pokonywał dzielącą ich odległość. Szedł ze  spuszczoną głową i dłońmi wciśniętymi w rękawy znoszonego, szarego swetra,którego noszenie powinno być zakazane. W oczach Bane'a Alec wyglądał na zbyt drobnego, delikatnego i dziwnie smutnego, tak jakby życie na tym świecie i oddychanie sprawiało mu niemal fizyczny ból. Był inny... niezwykły.

I właśnie dlatego Magnus wiedział że poprzestaną dziś tylko na kawie. Nie był w stanie zmusić do czegokolwiek Aleca. On na to nie zasługiwał. Na dobrą sprawę nikt na to nie zasługuje.
—To c-co? Idziemy?—Zapytał lekko podenerwowany Alec, sięgając po plecak leżący pod biurkiem Alice.
Magnus niechcący zerknął na tyłek Lightwooda , kiedy ten pochylił się po przedmiot. Bardzo spodobały mu się te widoki.
—Oczywiście pączuszku. Chodźmy! Masz jakieś konkretne życzenia, jeśli chodzi o kawę? Najlepsza kawiarnia w mieście? Ta w centrum handlowym?

—A może po prostu wybierzemy się do tej w której widzieliśmy się po raz pierwszy?—Zapytał Alec,zakładając płaszcz.
Bane zapatrzył się odrobinę za długo na ramiona Lightwooda pod kurtką. Doszedł do wniosku że prócz joggingu, chłopak musi jeszcze ćwiczyć coś innego,bo ramiona miał świetnie zarysowane...
—Magnus?
Alec pomachał mu dłonią przed twarzą.
—Gapisz się.
Bane uśmiechnął się leniwie i przepuścił chłopaka w drzwiach.
—Bo jest na co.
Ruszyli ramię w ramię, każdy przez chwilę zatopiony we własnych myślach. Ciszę przerwał Alec.
—Wiesz, w sumie sam nie wiem czemu się zgodziłem. Zazwyczaj jestem ostrożniejszy w kontaktach z drugim człowiekiem.
Magnus zaśmiał się cicho, pod nosem.
—To wszystko dzięki mojemu urokowi.Jestem przystojny, inteligentny, zaradny, pomysłowy, stylowy, a przede wszystkim skromny.

Tym razem to Alec się zaśmiał. Szczerze i głośno, tak wspaniale że Magnus o mały włos nie potknął się o własne nogi i nie wylądował na chodniku. Ten chłopak miał nad nim zdecydowanie większą władzę niż powinien.
Cała twarz pojaśniała Loghtwoodowi wraz z tym uśmiechem. Był niesamowity! I chyba sam nie zdawał sobie z tego sprawy. Uroczy!
—Wiesz co? Powinieneś się częściej uśmiechać Alec. Masz wspaniały uśmiech.
Chłopak wywrócił oczami.
—Widzę że zawstydzanie mnie sprawia ci przyjemność.
—Bardzo!
Zaśmiali się obaj.
—A tak naprawdę? Po co chciałeś się spotkać? Nie wyglądasz mi na osobę, która narzekałaby na brak przyjaciół.
Magnus zaśmiał się gorzko.
—Czasem tylko ci się wydaje że masz przyjaciela. Koniec końców zostajesz sam z ręką w nocniku. Mam dwóch dobrych przyjaciół Cat i Ragnor wiedzą o mnie wszystko. Ragnor jednak wyjechał a Cat to pielęgniarka z powołania, więc... mam dość ograniczone pole do przyjecielkich spotkań.

Inny niż wszyscy {Malec}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz