16. Miasto nocą

1.7K 67 99
                                    

Alec wysiadł z żółtej taksówki i skierował się do wielkiego szklanego budynku, nad którego wejściem lśniły w słońcu złote wielkie litery: Grace Fashion House.

Chłopak jak zwykle był pod wrażeniem tego jak daleko zaszedł jego ukochany. Magnus zaczynał praktycznie od zera, a teraz...?

Alec uśmiechnął się delikatnie i poprawił wielki  bukiet różnokolorowych tulipanów w dłoni.
Dziś mieli iść na randkę. I chłopak cieszył się jak dziecko. Nie mógł nic na to poradzić! Magnus będzie tylko do jego dyspozycji. Sam na sam...
Alecowi na samą myśli ślinka napłynęła do ust. Poprawił jeszcze klapy marynarki i wszedł do środka.

W holu przywitała go Daisy i jakiś tuzin innych ludzi. To dziwne że tak szybko przyjęli Lightwooda do swojego grona. Pierwszy tydzień po pamiętnym pocałunku Aleca i Magnusa był najgorszy. W gazetach chłopak co rusz czytał swoje imię, a kiedy szedł do pracy ktoś zawsze mu towarzyszył. Ciężko było  zaakceptować Alecowi fakt że ktoś chciał wiedzieć o nim wszystko. Trudności pojawiały się nie raz. Jednak kiedy Lightwood wracał do ich wspólnego loftu i widział Magnusa z tym rozbrajającym uśmiechem dochodził do wniosku że da radę. Magnus był tego warty.

—Jest u siebie —Powiedziała Daisy nawet nie czekając o co Alec zapyta.—Pewnie idziecie na randkę, bo jest dziś wyjątkowo nieznośny.
Alec zmarszczył brwi.
—Nieznośny?
Daisy tylko machnęła dłonią.
—To tylko znak że chce dobrze wypaść i mu zależy.

Alec pokiwała głową ze śmiechem. Ostatnio Magnus był taki spięty kiedy szli na obiad do Sophie. Ale wtedy znaleźli sposób na rozładowanie napięcia...

—Leć już do niego.—Poradziła blondynka.—Bo inaczej rozniesie za chwilę swój gabinet!

Alec wszedł ze śmiechem do windy i zacisnął guzik. Gabinet Magnusa znajdował się na ostatnim piętrze i chłopak za każdym razem zachwycał się widokiem jaki się  stamtąd rozpościerał.

Zapukał i słysząc krótkie proszę, wszedł do środka.

Magnus stał do niego tyłem, patrzył na coś zza szklanej ściany gabinetu i wydawał się spięty.
Alec bez trudu poznał to po napięciu ramion. Znał go już doskonale.

—Mags?
Magnus odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się szeroko. Napięcie nieco zelżało jednak coś było nie tak...
—Pączuszku! Nareszcie jesteś!
Bane podbiegł do niego i złożył na jego policzki soczysty pocałunek.
—Wszystko okej Mags?
Bane pokiwał twierdząco głową.
—Teraz już tak aniołku. Mam ciebie, więc...
—Pytam poważnie. Wszystko okej? Wydajesz się być spięty.
Magnus przygryzł na chwilę dolną wargę.
—Ja... chyba denerwuję się kolacją. Chcę żeby wszystko szybko idealnie.
Alec zaśmiał się cicho.
—Cały ty. Nie martw się tak. Jeśli ktoś zrobi z siebie błazna to zapewne ja. Jeszcze nigdy nie byłem w tak drogiej restauracji.

Magnus uśmiechnął się pod nosem i przysiadł na rogu biurka.
—Sprawdzałeś ją?
—Żartujesz?! The Press Lounge to szczyt marzeń! Nie musiałem jej sprawdzać! Podobno widoki są boskie!

Alec wręczył Magnusowi kwiaty, które tamten z zachwytem przyjął.

Magnus roześmiał się głośno. Oglądanie Aleca kiedy mówił o czym z takim zapałem było prawdziwą przyjemnością.
—Będziemy mieli okazję się o tym przekonać. Daj mi chwilę. Zaniosę te papiery do Raffaela i wstawię kwiaty do wody. Zaraz wracam.

Alec skinął głową i oparł się o biurko.
Magnus wypadł z pomieszczenia jak petarda, o mały włos nie pogubił nowych projektów.

W holu nieco z boku stali Raffael i Catarina.
—I co? Jak samopoczucie?—Zagadnęła go podekscytowana Cat. Wyglądała jak mała dziewczynka, która czeka na prezent od Mikołaja.

Inny niż wszyscy {Malec}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz