Rozdział 4

533 47 0
                                    

W niedzielny poranek Londyn był wyjątkowo ruchliwy. Korki utrudniały poruszanie się samochodem, na ulicach co chwila wymijali się nieznajomi, czasem przepychając się przez tłum. Chodniki były pokryte cienką warstwą lodu, czekając, aż ktoś niefortunnie się przewróci. Śnieg prószył lekko i opadał na wszystko co się dało.

To właśnie Hannah zauważyła siedząc razem z Oliverem w małej knajpce, niedaleko swojego domu. Szatynka bała się, że zaraz powie coś głupiego i się ośmieszy, dlatego wolała wpatrywać się w okno. Z całego serca pragnęła poczuć się w obecności Olivera swobodnie. Niestety, nie mogła nic poradzić na to, że ją onieśmielał. 

- Co tam ciekawego wypatrzyłaś?

Odwróciła głowę w jego stronę, lekko speszona. 

- Przepraszam. To naprawdę dziwne, siedzieć z tobą drugi raz w restauracji.

- Czym sobie zasłużyłem na określenie dziwne?

Wpatrywał się w nią intensywnie, cały czas się uśmiechając.

- Nie to miałam na myśli! - Najwyraźniej udało mu się ją rozbawić, ponieważ zaśmiała się cicho.

- Wiem, Hannah. Co wczoraj robiłyście?

- Nic takiego - wzruszyła ramionami, siorbiąc cicho herbatę. - Skoczyłyśmy do baru na drinka.

- Było po mnie zadzwonić. Okropnie się wczoraj nudziłem.

- Nudziłeś się? - Podniosła wzrok znad dużego kubka. - A nie musiałeś nagrywać jakiejś piosenki, czy coś? A tak po za tym, nawet nie mam twojego numeru.

- Po pierwsze; tak nudziłem się. Po drugie; nie, piosenkę, nagraliśmy w piątek, a po trzecie; to da się zmienić.

- Jesteś tego pewny? Bo jak już dostanę twój numer, nie dam ci spokoju.

Mrugnął do niej, rozbawiony, w odpowiedzi i wyciągnął z kieszeni kurtki iPhone'a. 

- Wpisz się - podsunął jej urządzenie, a ono zaszurało obudową po powierzchni stolika. - I możesz zrobić sobie zdjęcie, do kontaktu.

Hannah wystukała, na dotykowej klawiaturze ciąg dobrze znanych jej cyfr i nawet zrobiła sobie zdjęcie, uśmiechając się do aparatu.

- W takim razie, ja też chcę mieć ciebie w kontaktach.

Tym razem to ona dała swój stary telefon chłopakowi i otrzymała zapisany numer z uśmiechniętym Oliver'em.

- Mieszkasz w Londynie sama? - Zagaił, wpatrując się niegrzecznie w ekran komórki.

- Tak, moje mieszkanie jest za małe dla mnie, a co dopiero by było, jakbym miała mieszkać  z kimś.

- A twoi rodzice?

- Wyprowadziłam się od nich, gdy tylko stałam się pełnoletnia. Nie należę do osób, zbytnio przywiązanych do domu.

- To tak jak ja. 

Akurat kelnerka przyniosła im zamówione śniadanie i odeszła, zerkając przez ramię na Olivera.

- Ej, czemu ja nie dostałem takich kolorowych tostów? - Oburzył się Oliver, patrząc na przyniesiony posiłek.

- Bo zamówiłeś sobie, taką mniej kolorową, jajecznicę. 

- Zamienisz się? - Zrobił minę, wytrzeszczając oczy i mimo, że byli wśród ludzi w cichej restauracji, Pixie nie potrafiła się powstrzymać i wybuchnęła głośnym śmiechem.

- Chciałbyś. - Nie kontrolowała tego. Naprawdę jak jakaś mała dziewczynka pokazała mu język. I zrobiło jej się naprawdę głupio.

- Nie to nie.

SleepwalkingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz