Rozdział 5

407 44 0
                                    

Gdy tylko wszedł do studia, doszedł go zapach świeżej kawy i śmiechy jego znajomych. Jak na pierwsze piosenki, które miały znaleźć się na płycie, chłopakom nagrywanie szło całkiem sprawnie. W sobotni poranek, mieli popracować nad kolejną piosenką i mieli nadzieję, że okaże się ona nowym hitem.

- Wziął ktoś kawę i dla mnie?

Rozejrzał się po twarzach, mężczyzn, którzy siedzieli w pomieszczeniu i przewiesił kurtkę przez oparcie fotela.

- Sorry, Ol - odpowiedział Lee strojąc swoją gitarę.

- Jak zawsze można na was liczyć - mruknął Oliver, idąc w stronę drzwi.

- Czekaj, idę z tobą. - Mattew zerwał się z kanapy, pędząc za kolegą. - O mnie też te dupki zapomniały.

Wyszli na korytarz, kierując się w stronę wind. Matt wcisnął guzik przywołujący, a Oli wyjął z kieszeni telefon znów sprawdzając czy nie ma żadnej nowej wiadomości.

- Coś ważnego?

- Co? - Oliver podniósł głowę, spoglądając na przyjaciela. - Nie, nie. Sprawdzałem tylko czy ktoś mi odpisał. Niestety brak wiadomości. - Schował komórkę do kieszeni jeansów i oparł się o szklaną ścianę windy.

- Rozumiem. Jakaś dziewczyna? - dopytywał Mattew, najwyraźniej zaciekawiony.

- Jeżeli mam być szczery to tak - na twarzy Olivera pojawił się lekki uśmiech. - Mieliśmy się umówić co do naszego spotkania, ale za każdym razem gdy dzwonie od razu włącza się poczta głosowa.

- Za każdym razem kiedy dzwonisz? To ile razy ty już do niej zadzwoniłeś?!

W odpowiedzi Oli jedynie zaśmiał się pod nosem.

- Spokojnie nie nękam jej. Ale to dziwne, żeby od tygodnia miała wyłączony telefon. 

- Może wkurzyła się, że tyle razy dzwonisz i go wyłączyła - Mattew wzruszył ramionami, ale Oliver dostrzegł rozbawienie na jego twarzy. Zmierzył kolegę groźnym spojrzeniem i gdy drzwi windy się otworzyły wyszedł jako pierwszy. - No co? Ol, żartuje!

Matt szybko go dogonił i razem weszli do małej kafejki, mieszczącej się na parterze budynku. Przy barku zamówili sobie po kawie, Oliver - zwykłą czarną, a Matt - z mlekiem i odrobiną słodziku. Zajęli miejsce przy dwuosobowym stoliku, stwierdzając wcześniej, że skoro i tak mają siedzieć w studiu do piętnastej, to pół godziny rano ich nie zbawi.

- A więc co z tą dziewczyną? - spytał Mattew, mieszając swoją kawę.

- Nic. Co ma być? 

- Mam nadzieję, że nie jest to laska, z którą się przespałeś i teraz umówiłeś się z nią, aby jej powiedzieć, że jak komuś o was powie to będzie miała problemy?

- Nic z tych rzeczy - Oliver pokręcił głową. - Spotkałem się z nią dwa razy, a no i zrobiła mi tatuaż.

- A więc tatuażystka? 

- Jak dla mnie się marnuje. Z takim opanowaniem, dokładnością, a przede wszystkim talentem  mogłaby założyć własny biznes i robić tatuaże za grube pieniądze.

Popijał sobie kawę i wyobrażał sobie jej własne studio. Byłoby urządzone dokładnie w jej stylu, bez przepychu i niepotrzebnego zamieszania. Sam byłby jej stałym klientem...

- Rozmawiałeś z Philem?

Sykes zmierzył wzrokiem kolegę i pociągnął łyk kawy.

- Po co mam z nim rozmawiać? To nic poważnego.

SleepwalkingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz